„PTSD” - Gulliaume Singelin


Czemu tak mało?

Przyznam szczerze, że ani trochę nie spodziewałam się tego komiksu w paczce od wydawnictwa Non Stop Comics. Ale jak już pozbyłam się z niego folii i dotknęłam tego wyciętego tytułu, który odkrywa stronę za sobą, wiedziałam, że biorę w ciemno i czytam od razu. 
I teraz pozostaje mi zapytać, wprawdzie nie wiem kogo: Dlaczego to jest tak dobre i tak krótkie?

FABUŁA 

Kiedy Jun wróciła z wojny nie sądziła, że zostanie wepchnięta na margines społeczny. Kraj zwyczajnie olał ją i zapomniał o tym, co zrobiła w jego imieniu, zostawiając ją samej sobie. Dziewczyna żyje na ulicy, jak wielu innych weteranów i jest albo omijana szerokim łukiem, albo się nią pomiata. Życia Jun nie ułatwia fakt, że po powrocie z wojny jej psychika została wyprana i dopiero teraz widać tego efekty. Fachowo zwą to syndromem stresu pourazowego, a Jun nie dając sobie rady z tym na trzeźwo, ucieka w narkotyki, które chociaż na chwilę uśmierzają ból i cierpienie. A przede wszystkim zamykają wspomnienia w pudełku bez otwarcia, chociaż na krótką chwilę. 
Pewnego dnia poznaje kobietę, która pomaga jej, nie oczekując niczego w zamian. Wtedy Jun zaczyna postrzegać nieco inaczej swoją sytuację, ale jej odkupienie zaczyna się, kiedy poznaje weterana, który zamknął się w sobie i psa o imieniu Red, który nie odstępuje jej na krok. 
Weteranka zaczyna walczyć ze swoją psychiką, z odrzuceniem i próbować żyć od nowa. 


OPRAWA GRAFICZNA 

To, jak „PTSD” prezentuje się na półce jest złotem. Nie dość, że tytuł jest wycięty z okładki i macania nie ma końca, to kiedy otwieramy pierwsze strony jesteśmy atakowani barwami z każdej możliwej strony. Wiecie, że jestem sroką na kolory i uwielbiam takie komiksy, zatem tutaj odnalazłam się od pierwszej strony i delektowałam każdą kolejną. Do samego końca. 
Końca, który przyszedł zbyt szybko. 
W „PTSD” czasami nie trzeba nic czytać. Wystarczy patrzeć, a w kadrach można ujrzeć znacznie więcej, niż w dymkach tekstu. Świat przedstawiony w komiksie na oko przypomina Tokio, Singapur, Kuala Lumpur, albo inne azjatyckie miasto. Zresztą autor wspomina o tym w posłowiu, które znajdziemy na koniec komiksu. 
„PTSD” to kawał dobrej roboty, gdzie rysunki zaskakują i przyciągają oko, a barwy idealnie z nimi współpracują. 


OPINIA OGÓLNA 

Pod tymi pięknymi kadrami i barwami, które cieszą oko w „PTSD” kryje się historia, która pokazuje problem, dość często pomijany w codziennym świecie, a mianowicie o psychice żołnierzy powracających z konfliktów wojennych do domu. Jun, jak i inni weterani nie mają pomocy psychologa, ani nawet rodzin, które mogłyby się nimi zaopiekować, czy podnieść na duchu. Jest zdana na samą siebie, a przy okazji ucieka w odurzenie, aby móc choć na chwilę odpocząć od teraźniejszości. Guillaume Singelin w tym na pierwszy rzut oka prostym komiksie przekazał cały ogrom wiedzy. Jest to pełna emocji historia, która rwie serce i budzi do przemyśleń, a także do rozwinięcia swojej wiedzy o stresie pourazowym w internecie, bądź książkach. „PTSD” to komiks must have i must read jednocześnie. Zarówno pięknie wydany, jak i posiadający wyśmienite wnętrze.

Zdjęcia pochodzą ze strony wydawcy.

Za komiks do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com