Więcej sportowych książek!
Wydawnictwo Zysk od dawna proponuje nam książki Elle Kennedy, która za granicą ma całkiem niezłe branie, jeżeli mówimy o sprzedaży. W sumie nie tylko za granicą, bo i w Polsce Elle Kennedy ma całkiem niezłą popularność. „Ryzyko” to moja pierwsza polska książka tej autorki i chociaż podchodziłam do niej z dystansem, bo nieco obawiałam się tłumaczenia, okazało się, że nie ma się czego bać.
Brenna nigdy nie należała do grzecznych dziewczyn. Szczególnie, jeżeli chciała dostać to, albo raczej tego, którego sobie zaplanowała zdobyć. Kiedy Bren zaczęła sypiać z jednym z zawodników drużyny Harvardu szybko została sprowadzona do parteru przez samego kapitana tejże drużyny Jake'a Connelly'ego. Brenna będąc córką trenera drużyny hokejowej uniwersytetu Briar nie zamierza dostosować się do prośby kapitana rywali, szczególnie że cała ta rozmowa podyktowana jest też nienawiścią, jaką pałają do siebie obie drużyny, które chcą wygrać mistrzostwa. Brenna szybko okazuje się być główną konkurentką Jake'a, który w końcu zaczyna rozumieć, że to już nie jest przekomarzanie się po złości. Connelly szybko łapie, że zgodnie z przysłowiem „kto się czubi, ten się lubi” Brenna jest dopełnieniem jego życia.
Ale czy Bren chce być jego drugą połówką jabłka?
Ajajaj! Jak mi się to dobrze czytało!
„Ryzyko” Elle Kennedy ma w sobie coś, co sprawia, że człowiek wciąga się od pierwszej strony i odrywa na samym końcu książki. Dosłownie zniknęłam na cały dzień, kiedy zaczęłam czytać tę pozycję.
Brenna to równa babka! Wie, jak opętać mężczyznę i wie, jak osiągnąć to, co potrzebuje. Chociaż nie zawsze jest to uczciwe, czasami okazuje się być jednym wielkim kłamstwem, to i tak potrafi z tego wszystkiego wybrnąć. Naprawdę ją polubiłam, jako bohaterkę! Tym bardziej, że w „Ryzyku” mamy wątek dyskryminacji kobiet w branży dziennikarstwa sportowego. Bren, która będąc córką trenera drużyny osiągającej najwyższe noty i żyjąca sportem jest tłamszona przez mężczyznę, który woli zatrudnić no po prostu penisy (tak dosłownie było napisane w książce). Jednak Brenna ma twardy tyłek i każdy upadek powoduje, że dziewczyna wstaje ze podwójną siłą, aby na nowo stawić czoła wyzwaniom.
Jake to chłopak do rany przyłóż, który na pierwszym miejscu stawia sport, dający mu pewną przyszłość i całkiem pokaźną ilość pieniędzy, a dopiero potem wszystko inne zyskuje jego zainteresowanie. Sytuacja się zmienia z Brenną, która nagle zaczyna stać w centrum jego świata, choć ona sama nie do końca jest tego świadoma. Wtedy Jake staje się nieco inny, ale zmiana ta jest bardzo dobrze pokazana w książce.
„Ryzyko” zawiera cały ogrom humoru, a przede wszystkim ripost, jakimi przerzucają się bohaterowie. Kiedy Bren z Jake'iem spotykają się, ich teksty powodują bóle brzucha, naturalnie ze śmiechu. W tej pozycji, zresztą jak u całej Elle Kennedy jest tutaj cała masa humoru i rozrywki, a mimo to książka poza zabawą i relaksem także pokazuje nam wspomniane już przeze mnie niesprawiedliwości, z którymi muszą mierzyć się kobiety. Nie tylko w dziennikarstwie sportowym, ale praktycznie wszędzie.
Drugi tom serii „Briar” rozbudził moją chęć na trzeci i to właśnie na niego teraz czekam. Ogólnie, Elle Kennedy dobrze się czyta zarówno po angielsku, jak i po polsku zatem nie boję się już sięgnąć po naszą wersję, bo jest naprawdę dobrze przetłumaczona. Historia Brenny i Jake'a pokazuje, że nie zawsze liczy się rywalizacja. Czasami można użyć jej do innych celów i osiągnąć znacznie więcej, kiedy połączy się siły. „Ryzyko” zdecydowanie polecam!
Za książkę do opinii dziękuję