Tak długo czekałam na tę autorkę w Polsce!
W. Winters znana jest z krótkich książek, które są pełne emocji, a ich zakończenia postawiają Czytelnika w stanie przedagonalnym. Długo czekałam na tę autorkę, zanim pojawiła się w kraju, ale wydawnictwo Papierówka w końcu się nade mną zlitowało i „Bez Litości”, czyli angielskie „Merciless” trafiło na polskie półki.
Pewnego dnia Aria wróciła do baru, aby odnaleźć swój szkicownik, a to, co wydarzyło się potem okazało się być prawdziwe, choć wyglądało raczej jak sen.
Strzelanina.
Zapach śmierci.
Porwanie.
Ciemna, zimna cela.
Kiedy pierwszy raz zobaczyła Cartera Crossa, doskonale wiedziała kim on jest, ale nie miała bladego pojęcia co ten tajemniczy mężczyzna będzie chciał z nią zrobić.
Kiedy Carter pierwszy raz zobaczył Arię wiedział, że jest w stanie rozpętać o nią wojnę. Ta kobieta musiała należeć do niego. Musiała wykonywać wszystkie jego polecenia.
Kiedy Cross zobaczył ujrzał ją w swojej celi, którą przygotował specjalnie dla niej wiedział, że zrobienie z Arii zdobyczy, która wypełni każdy jego rozkaz nie będzie łatwą sprawą, ale mimo to chciał spróbować, by pokazać, że przed rodziną Crossów każdy w końcu się ugnie.
Bardzo cieszę się, że wydawnictwo Papierówka sięgnęło po tę autorkę. Aktualnie jestem w trakcie czytania innej serii tej autorki i przy ponownym czytaniu „Bez Litości” zauważyłam, że bardzo podobne są te serie do siebie. Nie myślcie, że jedna jest kopią drugiej. Po prostu Willow tworzy podobne charaktery w swoich książkach, ale ani trochę mi to nie wadzi.
Cały ten świat jest lekko mafijny... nie do końca wiemy kim tak naprawdę jest Cross, ale wiemy że szmugluje prochy i broń. Tajemniczość, jaką Winters wprowadza w tej historii jest naprawdę dobrze napisana. Podczas lektury chcemy dowiedzieć się wszystkiego, co tylko możliwe, a tak naprawdę dostajemy jedynie kąski. Ale czy tłumaczą one wszystko?
Carter Cross to mężczyzna, który jest bezkompromisowy. Chce dostać Arię i potrafi zrobić wszystko, aby ta kobieta wpadła w jego ręce. Co więcej, ten, który porywa dziewczynę, jest tylko marionetką w rękach Crossa, bowiem i on w końcu staje się jego wrogiem.
Aria to bardzo, ale to bardzo silna i charakterna kobieta. Tyle, ile przechodzi podczas porwania, a potem podczas bycia w celi u Crossa i to, jak długo wytrzymuje nie poddając się, nie stając się jego zwierzątkiem jest naprawdę godne podziwu.
Końcówka „Bez Litości” może doprowadzić do lekkiego zawału. Ale lekkiego, naprawdę da się wytrzymać do kolejnego tomu, który będzie już niebawem. Zatem, jeżeli jeszcze nie czytaliście pierwszej książki w Polsce od Willow Winters, to szczerze Wam ją polecam. Nie ma co czekać na kolejny tom, bo jak pisałam wyżej, cierpieć po zakończeniu nie będziecie.
No... przynajmniej nie tak bardzo.
Za książkę do opinii dziękuję