„Bestia w jego oczach” - J.M. Darhower


Więcej poproszę!


Romanse tak mocno weszły w polskie książki, że co rusz otwierają się nowe wydawnictwa, które kuszą nas kolejnymi to pozycjami. Wydawnictwo Papierówka pojawiło się znienacka, a swoimi zapowiedziami porwało moje serduszko. Pierwszą z ujawnionych zapowiedzi od wydawnictwa było „Bestia w jego oczach” od Darhower. Książka, którą czytający w oryginale zapewne znają, chociaż niekoniecznie czytali. Teraz i polscy czytelnicy będą mogli poznać Naza oraz Karissę. 

Kolejne C na teście z filozofii nie zaskoczyło Karissy. Dziewczyna wiedziała, że jakby się nie starała i tak dostanie przeciętną ocenę, bo wykładowca z tego przedmiotu zwyczajnie jej nie cierpiał. Chociaż nie wiedziała dlaczego. Kiedy wychodziła z klasy ze spuszczoną głową, zostawiła w niej swój telefon, za który wcześniej została przyłapana na lekcji. A ten w magiczny sposób wrócił do niej, dzięki przystojnemu mężczyźnie, który od pierwszego wejrzenia zwrócił jej uwagę. 
Ignazio Vitale uratował Karissę z opresji w klubie, gdzie dziewczyna pijąc drinka niewiadomego pochodzenia została otumaniona prochami. Wtedy też zabrał ją do siebie, aby wytrzeźwiała, a także zaprosił ją na randkę, która zakończy się śniadaniem w jego apartamencie. 
Oboje zaczęli się spotykać i żadnemu z nich nie przeszkadzała bardzo duża różnica wieku. Karissa przez długi czas starała się utrzymywać ich związek w tajemnicy. Przede wszystkim przed bojaźliwą matką, a także i przed najbliższą przyjaciółką. 
Kiedy dziewczyna wiedziała, że Ignazio jest jej pisany do końca jej dni, okazało się, że nie jest tym, za kogo się podaje. 
Ona też nie jest dziewczyną, za którą wszyscy dookoła ją uważają. 
Czy książę z bajki może być wilkiem w owczej skórze?
I czy księżniczka może okazać się złą wiedźmą?

W tej książce najlepsze jest to, że o samym Ignazio prawie nic nie wiadomo. Do samego końca książki, chociaż nawet i po końcu ten bohater jest postacią, której do końca nie poznajemy. 
Niepozorne poznanie się Karissy i Naza to początek znajomości, która będzie musiała przetrwać cały ogrom wydarzeń. W „Bestia w jego oczach” nie brakuje też scen seksu. J. M. Darhower sprytnie pokierowała fabułą i chociaż opisów zbliżeń jest dużo, każdy z nich jest inny, przez co nie czuje się przesytu seksem podczas lektury. 

Naz to tajemnicza postać. Jak pisałam wcześniej, nie poznajemy go do samego końca książki. Mężczyzna pojawia się w życiu Karissy z planem, który wcześniej opracował, ale uczucie, które zaczyna łączyć tę dwójkę okazuje się być tak silne, że Ignazio zmienia swój wcześniejszy scenariusz. Karissa niczego nieświadoma po prostu zakochuje się w starszym od siebie mężczyźnie, który od pierwszego spotkania zwyczajnie ją rozpieszcza. Dziewczyna nie zaznała ciepła od ojca, który opuścił jej matkę, kiedy Karissa była młoda i teraz, kiedy ma osiemnaście lat, budzi się w niej pożądanie do mężczyzny o dziewiętnaście lat starszego. 

„Bestia w jego oczach” jest pierwszą częścią całego cyklu o tym samym tytule, co pierwszy tom, czyli „Bestia w jego oczach”. Mam nadzieję, że wydawnictwo Papierówka nie każe nam długo czekać na kolejną część, bo po takim zakończeniu ciężko jest wysiedzieć na miejscu w spokoju. Jeżeli jeszcze zastanawiacie się, czy chcecie przeczytać tę książkę to napiszę Wam, że chcecie. A jeżeli miałabym przyrównać tę pozycję, do jakiejś innej, wydanej już w Polsce to w jakiś sposób jest to podobne do „Złączeni Honorem” od Cory Reilly, z domieszką innych książek. Uwierzcie mi, naprawdę warto sięgnąć po „Bestia w jego oczach”. Spójrzcie potworowi w oczy i dowiedzcie się sami, czy jest on tak straszny, jak go malują. 

Za egzemplarz dziękuję 

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com