Miłość cię wyleczy.
Wydawnictwo Niezwykłe postawiło na K.Webster i jej książki, czego niesamowicie się cieszę, gdyż bardzo lubię tę autorkę (chociaż ma ona parę niewypałów w kolekcji). Daleko nie szukając niedawne „Share Me” w duecie z Ker Dukey.
Nie chciałam Was pokłamać i specjalnie sprawdziłam, kiedy za granicą wyszedł „My Torin”. Goodreads powiedział mi, że w 2018, także jest to stosunkowo młoda książka szczególnie, że K. Webster co chwilę coś wydaje.
Casey jako niemowlak zostaje porzucona przez matkę, która jest narkomanką. Mała dziewczynka, znaleziona przez wdowca zostaje oddana do opieki społecznej i od tamtej pory dziewczynka poznaje smak bycia w rodzinach zastępczych. W końcu trafia na niejakiego Guy'a, który opiekuje się nią przez długi czas i, jako jedyny jest w stanie wytrzymać z nią i jej nadpobudliwością oraz humorkami. Casey chodzi na terapię do Dr. Cohen, aby nauczyć się panować nad sobą, jednak terapia nie daje rezultatów. Dziewczyna marzy o pełnoletności i życiu na własny koszt.
Pewnego dnia wychodząc z terapii zauważa na ulicy pensa. Już chce go podnieść, kiedy zostaje uprzedzona przez mężczyznę z niesamowicie brązowymi oczami. Sytuacja jednak rozchodzi się po kościach, a Casey wraca do domu.
Dopóki u progu drzwi mieszkania Guy'a nie stawia się Tyler Kline, który ma dla nich propozycję.
Mężczyzna chce zabrać ją z domu zastępczego i spełnić każde jej marzenie.
Pytanie tylko... gdzie jest haczyk?
„Mój Torin” może się Wam wydawać nudną książką, jednak kiedy głębiej w niego sięgniemy i dostrzeżemy to, co autorka ukryła na widoku cała opinia o tej pozycji diametralnie się zmienia.
Siedemnastolenia (prawie osiemnastoletnia) Casey wraz ze swoim ADHD spotyka się z dwudziestotrzyletnim Torinem, który z kolei ma autyzm. Chłopak z początku nie zwraca uwagi Casey, gdyż ta jest zapatrzona w jego trzydziestoletniego brata Tylera, jednak po pewnym czasie okazuje się, że niepozorny Torin jest szalenie inteligentnym mężczyzną, który pracuje razem z bratem, każdego dnia powiększając ich fortunę.
Nie jestem ekspertem od zaburzeń neurorozwojowych, ale wydaje mi się, że K. Webster poradziła sobie z tematem ADHD i autyzmu. Torin zachowuje się dość realnie. Nie potrafi otworzyć się w rozmowie twarzą w twarz, za to przez telefon, czy emaile jest całkiem normalny i kumaty.
Casey nie potrafi usiedzieć na miejscu i nosi ją prawie cały czas, a Tyler w tym wszystkim okazuje się nie być postacią poboczną, bo scala tę dwójkę ze sobą przez... cóż, sami się dowiecie. Nie mogę Wam wszystkiego zdradzić.
„Mój Torin” to książka, która zagłębia się nie w fabułę, a w zachowanie ludzi z ADHD i autyzmem. To książka, którą trzeba czytać dokładnie, aby wczuć się w świat Casey i perspektywę Torina. Myślę, że osoby, które znają się na rzeczy, na pewno znajdą tutaj jakieś buble, ale ja, jak pisałam wyżej nie będąc ekspertem czerpałam czystą przyjemność z czytania tej pozycji. Cieszę się też, że wydawnictwo Niezwykłe postawiło na te autorkę, bo jej książki z reguły są ciekawe i wciągające, a „Mój Torin” idealnie wpisuje się właśnie w te określenia.
„Mój Torin” to świetna książka o empatii i problemach osób, które widzą świat nieco inaczej, co nie oznacza oczywiście, że gorzej. To historia o wprost pięknej miłości dwóch osób, która zakwitła z niesamowitego cierpienia. Musicie ją przeczytać.
Za egzemplarz dziękuje