A lubcie może porno?
Te autorki znamy w Polsce bardzo dobrze. Ich seria „Skradzione Laleczki” nie od wczoraj grzeje nasze, lub sklepowe półki. Ker Dukey i K. Webster nie siadają jednak na laurach i ciągle piszą coś nowego. „Share me” to pozycja, która opisem zaskoczyła, ale szczerze? Miałam tego nie czytać.
I teraz, po skończeniu tej pozycji, nie wiem, co mnie podkusiło, aby po nią sięgnąć.
TRADEGIA.
Clove Sterling jest córką polityki. Jej ojciec na pierwszym miejscu stawia swoją pozycję i karierę, a córkę traktuje z lekka po macoszemu. Dziewczyna ma jednak przy sobie czwórkę ogierów, którzy założyli firmę ochroniarską, po tym jak odeszli z wojska. Sebastian, Leo, Ford i Zac od sześciu lat opiekują się Clove, która zdana jest na siebie i swojego chłopaka Williama – z którym w końcu zrywa. Wtedy gorący ochroniarze ruszają do akcji.
Akcji poderwania Clo, a potem wybzykania w każdą możliwą dziurę.
A żeby było śmieszniej, to w tle toczy się akcja poszukiwawcza niedoszłego mordercy Clove, który chciał wjechać w nią autem.
Oczywiście nasi zdolni garniturowcy ochronili ją.
A potem wsadzili jej... a dobra, już nic więcej nie pisze.
Słuchajcie, jestem na niezłej fali, gdy piszę ten post. Przed chwilą skończyłam 'Share me' i ciągle zastanawiam się, co ja kurwa przeczytałam, jednocześnie ciągle śmiejąc się z tego, co tam się działo.
Pierwsze co: Jestem prawie pewna, że i Dukey, i Webster były, albo (tu są dwie opcje):
- nawalone w trzy dupy
- naćpane do potęgi
Serio. Nie da się o trzeźwym umyśle napisać tak popieprzonej książki.
Po drugie... ciągle zastanawiają mnie oceny na GR tej pozycji. Dużo piątek, dużo czwórek, a od trójki w dół już jak na lekarstwo. Czy ta książka naprawdę podobała się ludziom, którzy ją czytali, czy może w zamian za ARC zostało zastosowane tak zwane „lizusostwo”.
Nie będę Wam pisać o bohaterach, bo naprawdę nie ma o czym. Clove jest płytka, jak woda w kałuży, a chłopaki skutecznie to wykorzystują pokazując jej, jak bardzo może rozciągnąć się kobieca wagina (jak to ładnie ujęłam).
Widać, że to Sebek jest jej głównym menem, który był jej pierwszym z całej czwórki i nawet, kiedy posuwa ją dwóch innych, ona ciągle czeka na swojego ukochanego.
A co do posuwania, od razu muszę Wam napisać, że ta piątka nie uprawia miłości i nie mam zamiaru przepraszać za słownictwo. Oni ją pieprzą. No tak po prostu i dosłownie. W sumie to po co czytać tę książkę, skoro możecie włączyć sobie film porno z orgią, czy gangbangiem i będziecie mieć to samo. A jeszcze możecie przeklikać do przodu!
Bo „Share Me” to książka, która jest właśnie, jak porno.
Pierwsze 60% to fabuła mająca sens.
Potem mamy 20% seksu na każde możliwe strony (i dziury). Ciągiem.
A potem mamy 20% fabuły i seksu dalej.
I koniec książki.
A jak chcecie wiedzieć, co było w epilogu (SPOJLER ALERT) to zaznaczcie to białe pole niżej.
Cała piątka kupuje duży dom. Pewnego dnia Sebastian patrzy, jak Clove jest bzykana przez Leo i Forda na łóżku, a potem zbiera ją pod prysznic i zaczyna ją posuwać, masując jej ciążowy brzuch. Oczywiście nie wiedzą, kogo dziecko jest w środku, bo wszyscy brali ją bez zabezpieczenia. Pod prysznicem dochodzi do nich Zac i biorą ją we dwójkę, a w tym czasie Ford i Leo przychodzą do łazienki i robią sobie dobrze dłońmi patrząc, jak ci ją posuwają.
Happy Ever After. Ot co.
Naprawdę nie wiem, czy muszę pisać Wam coś więcej. Czytacie tę pozycję na własną odpowiedzialność. Ja osobiście nie polecam, chyba że lubicie papierowe porno. Pod koniec jest zapowiedź kolejnego tomu „Choke Me”. Jak będzie to jeden gościu na cztery kobiety to biorę! Ale z tego co wyczytałam to niestety takich życzeń autorki nie spełniają. Zatem nie będę się katować.
Mam nadzieję, że ta książka nie ukaże się w Polsce. Szkoda drzew na drukowanie.