Diabeł tkwi w szczegółach.
Pamiętacie jeszcze książkę Lauren Weisberger „Diabeł ubiera się u Prady”? A może oglądaliście film z Anne Hathaway, który pozwolił jej błysnąć, a Meryl Streep zapewnił nominację do Oskara?
Książka Rosie Nixon, nie zyskała takiego rozgłosu, jak wcześniej wspominana przeze mnie pozycja, a szkoda.
Bo jak tak sobie teraz myślę, to „Stylistka” jest zdecydowanie lepsza.
Amber Green pracuje w londyńskim butiku ekskluzywnej odzieży. Dziewczyna dostała tę pracę zupełnie przypadkiem i każdego dnia stara się odnaleźć w świecie mody. Amber szkolona i strofowana przez druga pracownicę butiku, pomału zaczyna rozumieć zasady panujące w butiku i na salonach. Kiedy przez kolejny przypadek Green udaje się zdobyć posadę asystentki jednej ze sławnych stylistek Mony Amstrong dziewczyna po raz kolejny zastanawia się, czy dobrze zrobiła zgłaszając się na ochotnika.
Nie ma za dużo czasu na myślenie, gdyż następnego dnia wylatuje do Los Angeles, aby rozpocząć prawdziwą karierę w świecie mody i posmakować hollywoodzkiego blichtru.
Problem w tym, że nikt nie uprzedził Amber o prawdziwości tego świata. O intrygach i skandalach, o wycieńczających dobach, podczas których nie można się ani wyspać, ani najeść, a przede wszystkim o Monie, która publicznie może i jest najlepszą ze stylistek, ale prywatnie okazuje się być całkiem inną osobą.
Sytuacji nie polepsza fakt, że do nieogarniętej Amber, zaczyna zalecać się dwójka naprawdę niczego sobie mężczyzn.
Czy kobieta pogodzi wymagającą pracę z miłością?
Czy uda jej się zadowolić szefową?
Porównałam daty wydania „Diabła” i „Stylistki” za granicą. Obie te książki dzielą trzy lata, z czego to oczywiście „Diabeł” był pierwszy. Czy Rosie Nixon wzorowała się na poprzedniczce?
Wydaje mi się, że w jakiś sposób na pewno, gdyż wiele elementów tej pozycji jest mocno podobne do książki Weisberger. Ale wiecie co? Ani trochę to nie przeszkadza.
„Stylistka” to historia o zwykłej dziewczynie, której rodzice wymarzyli karierę nauczycielki i nie do końca pogodzili się z pracą swojej córki w ekskluzywnym butiku. Amber nie dała sobie wmówić, że mimo braku doświadczenia w branży nie nadaje się do tej pracy i ciężką pracą dążyła do powodzenia misji, a węsząc okazję zgłosiła swoją kandydaturę na asystentkę Mony i cudem jej się to udało. Nooo może nie do końca cudem, ale jakiś łut szczęścia w tym na pewno miał udział.
Świat mody okazał się być zupełnie inny, niż w wyobraźni dziewczyny. Reguły ustalane przez stylistów i projektantów są tajne, a wypożyczenia pięknych sukien i kosztownej biżuterii nie zawsze są łatwą sztuką. Amber szybko zorientowała się, że wpadła dosłownie po uszy, jako asystentka i mimo luksusowych warunków pracy musiała mocno się spiąć, aby ogarnąć sprawy, które... cóż, jej szefowa ogarnąć nie potrafiła.
Do braku snu i posiłku, dochodzi ciągła konkurencja z innymi stylistami, a także intrygi, kłamstwa i skandale, w które chcąc, nie chcąc Amber wpadła. Ponad tym zaś było dwóch przystojniaków, z których każdy zupełnie różny od siebie, ale oboje upatrzyli sobie Green i nie chcieli odpuścić. Dziewczyna ze spokojnej kawalerki w Londynie i pracy w butiku, wkroczyła w świat hałaśliwy, wymagający i pełny wyrzeczeń. Zderzenie dwóch rzeczywistości, które autorka umieściła w swojej pozycji dało jasny obraz, że nie „wszystko złoto, co się świeci”.
„Stylistkę” czytało mi się wyśmienicie, ale musicie brać na mnie poprawkę, bo książkę Weisberger też uwielbiam, a do filmu często wracam, gdyż uważam go za udaną ekranizację. Warto jednak pamiętać, że chociaż trochę musicie ogarniać marki, projektantów i dziwne nazwy materiałów, czy ubrań, bo autorka nie szczędziła nam profesjonalnych nazw. Zatem jeżeli choć trochę kumacie w modę i przeglądnęliście raz w życiu „Vouge” to przy „Stylistce” będziecie się naprawdę dobrze bawić.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję