Policjantka na tropie.
Nie będę po raz kolejny pisać, dlaczego mam uprzedzenia do polskich pisarzy. „Niebezpieczna Gra” była mi przez kilka osób polecana, przez co, kiedy już pojawiła się w zapowiedziach Wydawnictwa Kobiecego zapisałam sobie tę pozycję do przeczytania. Nie spodziewałam się za to kompletnie niespodzianki, jaką uczynił mi kurier przychodząc właśnie z tą pozycją, kiedy nie wiedziałam co przeczytać. Nie czekając dłużej, zabrałam się właśnie za debiut Emilii Wituszyńskiej. Czy polska autorka tym razem nie zawiodła?
Weronika Kardasz jest jedną z najlepszych warszawskich policjantek. Jednak jeden błąd, który wykonuje podczas akcji okazuje się być dla niej tragiczny w skutkach. Kobieta, obwinia się o utratę wieloletniego partnera i zaczyna staczać na dno, będąc każdego dnia na kacu i nie robiąc wokół siebie dosłownie nic.
Pewnego dnia zostanie zawiadomiona o stawieniu się na komisariacie, a tam poznaje Przemysława Reja - wziętego aktora, który widział morderstwo kandydata na urząd premiera, ale będąc solidnie nachlany kompletnie nic nie pamięta.
Dopóki sprawa nie zostanie całkowicie wyjaśniona, Rej prosi o ochronę, a komendant policji stwierdza, że dobrym pomysłem powrotu do pracy przez Weronikę, byłaby opieka właśnie nad aktorem.
Problem w tym, że kobieta nie chce niańczyć dużego dziecka, a obydwoje mają grać parę zakochanych, aby nie wzbudzić podejrzeń.
Czy przystojnemu aktorowi i bezwzględnej do bólu policjantce uda się współpracować?
I to nie podobało mi się w stylu „No spoko, może być”, tylko podobało mi się to solidnie.
Jestem (a na palcach jednej ręki mogę policzyć) zaskoczona tym, co dostałam w książce od polskiej autorki.
Zaczynając od początku pierwsze, co rzuciło mi się na oczy, podczas lektury to Weronika. Boże, ta laska jest zajebista. Dziewczyna jest konkretna, potrafi klnąc jak szewc i ma w dupie wszystko i wszystkich. Liczy się dla niej powodzenie misji, chociaż niekoniecznie zawsze jest to najlepszym rozwiązaniem. Weronika Kardasz skradła moje serce swoim charakterem i ripostami, które słała na każde przytyki od Przemka.
Sam Przemek też nie jest gorszy od Wery, bowiem aktorzyna z niego niezły, widać nie tylko na ekranie, ale też i w życiu. Może nie polubiłam go tak, jak Wery, ale był sympatyczny. I wredny jak cholera.
Podejrzewam, że fani gatunku stwierdzą, że historia jest oklepana. I w sumie może tak być, ale mnie osobiście, ani trochę nie przeszkadzało to, co działo się w fabule. W dodatku, autorce udało się mnie zaskoczyć w trakcie przygód Wery i Przemka, co jest już naprawdę dużym wyczynem i wielkie brawa dla Emilii Wituszyńskiej za pomysł na taką książkę, gdzie policyjna akcja i strzelaniny, przeplatają się z namiastką romansu, którego nikt się nie spodziewa.
Gwoli ścisłości, ostatnio marudziłam o braku „złotego środka” między dialogami, a opisami otoczenia i wiecie co? Tutaj odnalazłam pełny spokój. Autorka doskonale wiedziała kiedy skończyć opisywać miejscówkę, a zacząć rozmowę między bohaterami. Jestem więcej, niż zadowolona.
„Niebezpieczna Gra” to naprawdę udany debiut! Wiem, że to za wcześnie, ale czekam na kolejne pozycje od tej autorki i koniecznie będę chciała je przeczytać. To kolejna polska autorka, która spodobała mi się, ze swoją pierwszą książką. A wiecie, że jak ja coś polskiego polecam to musi to być naprawdę dobre, bo ciągle narzekam. Także, jak zobaczycie „Niebezpieczna grę” w księgarni to nie zastanawiajcie się, tylko od razu bierzcie i kierujcie się do kasy. Warto!
Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu