[Manga, też książka] „The Labyrinth of Magic: Magi”| Shinobu Ohtaka (13-15)


Czy Alibaba i Aladyn w końcu odpoczną?


Jak ja dawno nie czytałam tej mangi! Choć tomiki pojawiają się na naszym rynku regularnie to, kiedy wyszły te tomy ja przebywałam gdzieś na morzach i chyba najbardziej cierpiałam na świecie, że nie ma mang w wydaniu na Kindle. A może są? Muszę to sprawdzić. 
Nawet nie wiecie ile radości przyniósł mi powrót do domu, do papierowych książek i właśnie mang. Za „Magi” wzięłam się, kiedy uzbierało mi się troszkę więcej tomów, bo chciałam od razu posunąć się mocno do przodu w fabule, no i napisać dla Was dwa składne posty. 
Nie przedłużając zapraszam dalej.

FABUŁA

Pobyt naszych bohaterów w uroczej Sindrii dobiega końca. Za pomysłem Aladyna, który zarzeka się, że uda się do Magnostadtu, aby podjąć nauki w szkole Magii, jego przyjaciele także decydują się na odwiedziny miejsc, do których normalnie by nie pojechali. Morgiana wybiera powrót do swojego kraju, aby poznać innych fanrisów, a księżniczka Kogyoku wraca do swojego cesarstwa. Jedynie Alibaba ma problem, bo nie ma zielonego pojęcia, gdzie się udać. Przychodzi mu jednak do głowy szalony pomysł, którzy przedstawia swoim przyjaciołom na statku, płynącym do Królestwa Aktii. W międzyczasie nasi żeglarze muszą pokonać Om Madorę, która kradnie małe dzieci od rodziców, aby żywić się ich magoi. Kiedy udaje im się wykonać to nieoczekiwane zadanie nadchodzi czas rozstania. Przyjaciele spędzają ostatnią wesołą noc razem i obiecują sobie powrót do Sindrii za rok, a następnie każde rozchodzi się w swoją stronę. Aladyn dostaje się do akademii Magii i zaczyna się tam uczyć, a jego początkowe przygody z magią nie należą do udanych. Tymczasem Alibaba rozpoczyna walkę o swój nowy cel. Chłopak chce zostać gladiatorem i po kilku próbach udaje mu się trafić do mistrza areny. Okazuje się, że Alibaba ma w sobie dwa różne magoi, które nie chcą współpracować. Jego głównym celem jest teraz pogodzenie dwóch sił, aby być jeszcze bardziej potężniejszym. Morgiana zaś staje nad ogromną przepaścią. Przed nią rozciąga się Mroczny Kontynent. Jest tak blisko domu, jednak tak daleko. Okazuje się bowiem, że kiedy raz przejdzie dolinę, nie będzie mogła wrócić. 
Tymczasem w krainie rozchodzi się niepokojąca wieść o śmierci cesarza Kou.
Zaczyna się walka o władzę.

OPRAWA GRAFICZNA

Już wiele razy wcześniej wspominałam, że „Magi” ma wspaniałe okładki! Obwoluty są barwne i porywają oko do krainy kolorów, a rysunki na nich są zrobione miękką kreską, która przyciąga wzrok. Z samą mangą jest podobnie. Lubię tę kreskę, co jest w sumie ciekawe, bo ostrą i mocną kreskę także lubię, ale do tej mangi by ona nie pasowała. I chyba cały urok polega w tej kresce i „Magi”. Historia ta jest tak magiczna, że miękka kreska do niej idealnie pasuje. Gdyby była ona narysowana inną, na pewno nie czytałoby jej się tak przyjemnie. Już na zdjęciach macie okazję zobaczyć, jak te grzbiety wszystkie koło siebie się ładnie prezentują. Wygląda to bajecznie.

BOHATEROWIE

Wychodzi na to, że nasi bohaterowie na dłuższy czas będą zdani sami na siebie. Aladyn w akademii Magi jest uczniem, który z początku nie jest najlepszy, ale z biegiem czasu szala zaczyna przechylać się w jego stronę. Alibaba szkoli się w walce i jest w niej coraz lepszy, a Morgiana jest największą tajemnicą. To, co spotyka w wielkiej ciemnej dolinie jest czymś, czego się nie spodziewałam. Jestem bardzo ciekawa decyzji, jaką podejmie dziewczyna szczególnie, że Hakuryu złożył jej obiecującą propozycję. Teraz cieszę się, że mam kolejne trzy tomiki, bo nie muszę czekać, aby dowiedzieć się jak naszej trójce idzie.

OPINIA OGÓLNA

Historia toczy się dalej. Bohaterowie teraz są sami i możemy zaobserwować, jak zachowują się bez swoich przyjaciół w pobliżu. Brakuje mi Sindbada, który jak wiecie jest moim „och” i „ach” w tej mandze. Pojwia się Judar, którego nie cierpię i w tych momentach krzywiłam się z niesmakiem, ale generalnie ciekawa jestem, jak fabuła zostanie poprowadzona dalej. „The Labyrinth of Magic: Magi” to manga, która jest idealną historią na relaksację. Nic mnie tak nie uspokaja, Aladyn i Alibaba. A jak pojawia się Sindbad to już całkiem jestem istną oazą spokoju. Jeżeli skusiliście się na poprzednie tomy i wciągnęła Was ta opowieść to nie będziecie zawiedzeni.

Za tomiki do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com