Kolejny Wolf nadchodzi.
Wiecie co, ja to czasami nie mam do siebie słów. „The Ruthless Gentleman” leży na moim czytniku od premiery i nie mam czasu go przeczytać. Kiedy jednak otrzymałam od autorki jej najnowszą książkę „The Wrong Gentleman” od razu sięgnęłam, chcąc przekonać się czy warto po Louise Bay sięgać.
I znowu wyszło, że warto.
Landon Wolf przeszedł w swoim trzydziestodwuletnim życiu solidną drogę, od komandosa oddziału SAS, po biznesmena posiadającego własną firmę ochroniarską. Mężczyzna sam w sobie był dobrym szpiegiem i co jakiś czas był wynajmowany, aby zdemaskować „grubą rybę”, która podejmowała się nielegalnych działań. Landon nie sądził, że w bibliotece spotka Reynoldsa, który poprosi go o przysługę. Mężczyzna miał się udać na super drogi jacht, jako kadet i wybadać właściciela wielkiej łodzi. Landon zgadza się na tę propozycję, a potem udaje się na miejsce mustrowania na jacht. Nocując w ekskluzywnym hotelu, w barze spotyka swojego przyjaciela z byłego oddziały Harveya, który także jest ochroniarzem. Harvey jest w barze ze swoją nową dziewczyną August, która szybko przedstawia Skylar, Landonowi i prosto z mostu wali, że Skylar nie ma chłopaka, a takiego potrzebuje.
Chociaż sama zainteresowana nie jest ciekawa Landona to dziwnym trafem ulega mu i oboje idą do łóżka, myśląc że to jednorazowa przygoda.
Na następny zaś dzień Skylar z Landonem widzą się na jachcie Walta Williamsa, gdzie Skylar jest główną stewardessą, a Landon praktykantem, działającym pod przykrywką i wykonującym misję. Jacht Sapphire rusza w podróż po Morzu Śródziemnym zahaczając wykwintne i drogie porty, a między dwójką nieznajomych zaczyna się rodzić porozumienie, które prowadzi do przyjaźni.
I nie tylko.
Dopóki nie wybucha wielka bomba.
Żałuję, że mam stos wstydu. Żałuję, że mam mało czasu. Żałuję, że uzależniłam się od Netflixa.
Jeszcze wielu rzeczy żałuję, ale najbardziej to tego, że jeszcze nie miałam okazji przeczytać innej książki Louise Bay!
Jakie to było dobre!
Wiem, że mogę teraz trochę za bardzo posłodzić, ale moi Drodzy... miłość z wątkiem kryminalnym, a do tego wszystko dzieje się na ultra drogim jachcie, który pływa po Śródziemnym to dla mnie bajka! I nawet gdybym bardzo chciała, to nie mogę doczepić się do typowo morskich słów (może dlatego, że tłumaczyłam je sama, w polskim wydaniu mogłoby być różnie).
Ale odejdźmy od morskich klimatów. Louise Bay stworzyła świetną chemię między Skylar, a Landonem. Skłaniam się głęboko przed autorką. To, jak ta dwójka po jednej urokliwej nocy się do siebie odnosiła i poznawała od nowa, a także to pożądanie, jakie między nimi wręcz kipiało, było niemalże namacalne! Kibicowałam im z całego serca całą książkę!
Bohaterowie... hm. Landon mi się podoba, ale mam wrażenie, że jego brat Hayden Wolf, którego historia jest w „The Ruthless Gentleman” (nie pytajcie mnie o tę książkę... jeszcze) jest lepszy. Tutaj Hayden pojawia się dwa razy i za każdym razem widać różnicę między dwoma braćmi. Gwoli ścisłości, książki można czytać oddzielnie. To dwie różne historie.
Skylar była twardą kobietą. Jej nieugiętość bardzo mi się spodobała i zaskarbiła moją przyjaźń do tej postaci. W przeciwieństwie do jej przyjaciółki August.... ta to dopiero jest pustą dzidą. Jedyne o czym umiała mówić to poderwanie bogatego męża. Monotematyczna, a przy okazji pusta. Tragedia.
Pomijając August, której nie ma za dużo (całe szczęście) to „The Wrong Gentleman” jest świetną książką! Miłość na jachcie z tajną misją to coś, czego jeszcze nie miałam okazji w książce spotkać i tutaj byłam naprawdę zaskoczona, ale też zadowolona, że autorka nie bała się wymyślić takiej fabuły. Teraz to już na pewno przeczytam „The Ruthless Gentleman” bo wstyd mi nawet myśleć, że Landona poznałam, a Haydena jeszcze nie. Wyczekujcie premiery za kilka dni!
Za ARC dziękuję autorce Louise Bay