„Jak poderwać drania. Sebastian” - Sara Ney
Kto by nie chciał zawodnika wrestlingu tyko dla siebie?
W końcu „Jak poderwać drania” jest w Polsce! Seksowni dranie pomału zaczynają być do naszych usług, a tutaj wybór będzie poczwórny. Co oznacza dla niektórych, kolejnego książkowego męża (albo czterech). Historia Sebastiana i Jameson jest pierwszą z czterech tomów, ale bohaterowie kolejnych tomów, standardowo pojawiają się już tutaj. Także jak upatrzycie sobie nowego ukochanego, to wystarczy odrobina cierpliwości i jego historia w końcu trafi w wasze rączki.
Chociaż biblioteka na uczelni nie jest miejscem, do którego Sebastian Osborne przychodzi z własnej woli i chęci, to dziwnym trafem, szukając swojego korepetytora, właśnie do tego pomieszczenia zawędrował razem ze swoimi kumplami z drużyny wrestlingowej, której jest kapitanem. Po kilku nieudanych próbach, w jego oczy wpadła niepozorna dziewczyna przepisująca notatki, ubrana w cardigan i perły. Kiedy po jednej nieudanej próbie podejścia do niej, chciał odejść, Dylan, jeden z jego przyjaciół założył się z nim, że nie pocałuje tej dziewczyny. Postawił całe 500 $, a że Sebastian nie należy do zamożnych osób i wszystko, co ma zdobył ciężką pracą po zajęciach i na nich, to po namyśle zgodził się.
Teraz wystarczyło przekonać Jameson, na którą wołają James do tego, aby sprzedała mu pocałunek przed kumplami.
Problem w tym, że dziewczyna nie daje sobie „w kaszę dmuchać” i po dłuższym przekomarzaniu się z nim, stwierdza że pocałuje go, jak połowa zakładowej kwoty pójdzie do jej kieszeni.
Sebastian zgadza się bez wahania, bo chce to mieć za sobą i być bogatszym, a kiedy całują się w bibliotece pierwszy raz, oboje wiedzą, że to nie będzie ich ostatni pocałunek.
Chłopak zaczyna przychodzić do biblioteki coraz częściej i rozmawiać z James, a ona, choć nie chce, musi przyznać, że całuśny Sebastian, zaczyna ją coraz bardziej kręcić.
I denerwować.
W książkach Sary Ney, nie chodzi o wybujałą miłość, pełną uniesień. Historie, które ta autorka pisze są istnym filmem komediowym, z nutką romansu. Ciśnie mi się na usta, że Ney ma zdecydowanie lepszy humor w swoich pozycjach, niż znana nam Whitney G., która przecież też do sztywnych autorek nie należy.
Jameson to dziewczyna nerdka. Może nie klasyczna nerdka, bo te mają inne zainteresowania, ale ze swoimi perłami i cardiganem można ją podciągnąć pod to określenie. Lubi się uczyć, ma plany i chce coś osiągnąć, a pod przykrywką grzecznej i wyjątkowo poprawnej kobiety, kryje się prawdziwy szatan. James od samego początku, z każdym kolejnym zdaniem Sebastiana „gasi” go, a jej riposty są tak trafne i adekwatne do całej rozmowy, że podczas czytania ciągle się śmiałam. Brzuch mnie wprawdzie nie rozbolał, ale i tak było miło.
Sebastian zaś, z uporem maniaka nie odpuszcza i zaleca się do James, która ciągle go zbywa. Podobało mi się to, że autorka nie zrobiła z niego bogatego chłopaka z zamożnego domu, tylko postawiła na normalność. Studiuje, dostaje stypendium sportowe i pracuje po zajęciach, aby mieć z czego żyć. W dodatku, nie jest wypudrowany, jak wszyscy biznesmeni w innych książkach. To sympatyczny, prosty chłopak z sąsiedztwa, który chce poznać dziewczynę i zabawić się (nie mylić z łóżkiem, chociaż to później też).
„Jak poderwać drania. Sebastian” jest zabójczo prostą historią, która właśnie, gdyby nie barwni bohaterowie, potrafiący sadzić komentarze, które zwalają z nóg (ze śmiechu) i sytuacje wołające o awantury na cały regulator, byłaby totalnie nudną pozycją. Jednak nie jest i chwała niebiosom. Albo Sarze Ney.
Nie będę nawet pisać, że polecam Wam tę pozycję, bo to oczywistość. Jeżeli szukacie szkolnej miłości ze świetnym humorem, który będzie powodował u Was wybuchy śmiechu, to ta książka jest dla Was idealnym kandydatem do przeczytania. Co więcej, w marcu będzie kolejny tom, który opowiada historię Zeke'a, także długo czekać nie będziemy.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję