Norma też zasługuje na swoją historię.
Wiele razy pisałam, że Laurelin Paige łączy swoje książki w jeden wielki świat. Podejrzewam, że większość z Was, czytając „Uwikłanych” myślała, czy Norma Anders dostanie swoją własną historię. Dostała.
Jaka ona była?
Główna dyrektor finansowa Hudsona Pierce'a nie ma szczęścia w miłości. Jest pracoholiczką i to właśnie Pierce Industries jest jej jedyną miłością. Po cichu chciałaby zostać zauważona przez prezesa, ale kiedy pewnego wieczora robi ten pierwszy krok, w jego stronę, on dorzuca jej uczucia i stwierdza, że nie jest mężczyzną dla niej. Kobieta ponownie przestaje marzyć o własnej rodzinie i kimś, kto da jej ciepło i rzuca się w wir pracy.
Pewnego dnia stojąc na balkonie w swojej samotni i zastanawiając się, co też robi źle pojawia się obok niej, jej wierny asystent Boyd. Po krótkiej rozmowie, okazuje się, że młodszy od niej o osiem lat chłopak, podkochuje się w swojej szefowej. Norma postanawia zgodzić się na jego propozycję i udaje się do sali konferencyjnej. Boyd ma do niej dotrzeć chwilę później.
Kiedy kobieta jest na skraju cierpliwości czuje na sobie delikatne dłonie, wędrujące po jej nogach.
Ale mimo wielkiego rozpalenia i podniecenia Boyd nie daje jej tego, czego pragnie.
Chłopak postanawia przedstawić jej swoje zasady i poczekać, aż Norma będzie gotowa, aby się do nich stosować.
„Wyobraź
sobie mężczyznę, który nigdy nie miesza się do twoich decyzji
biznesowych, tylko je wspiera. Chętnie przyjmuje twoje wskazówki i
rady. Podziwia to, jak zajmujesz się swoim rodzeństwem i wszystkimi
wokół ciebie.”
Czytałam też drugą nowelkę, która opowiadała o dalszej historii Boyda i Normy i muszę przyznać, że obie są na tym samym poziomie. Może nie jest to świetna historia, bo w sumie na tak małej ilości stron, ciężko napisać coś naprawdę wciągającego, ale uważam, że „Grzeszne noce” są idealnym dopełnieniem do całej serii „Uwikłanych” i „Połączonych”. W końcu Norma to siostra Gwen.
Tak samo trudno, napisać coś więcej o bohaterach, bo nie są oni tutaj rozwinięci. Historię Normy, znamy z „Uwikłanych”, a Boyd po prostu jest. Fakt, zostało tutaj wspomniane o jego przeszłości i rodzinie, ale były to raczej szczątkowe informacje.
Dużo za to opisów zbliżeń między bohaterami, ale zanim spiszecie na straty tę pozycję, śpieszę wyjaśnić, że do prawdziwego seksu dochodzi dwa razy. Reszta to takie „mizianie” i pieszczenie, pobudzające zmysły bohaterów.
„-Pozwól,
że ci pokażę, kim jestem. Pozwól mi pokazać ci, kim ty jesteś.”
„Grzeszne noce” uważam za lekką i przyjemną książkę, którą można przeczytać, choć niekoniecznie trzeba. Jest to dopełnienie całej historii i świata, jaki zbudowała autorka. Zwyczajnie nie chciała zostawić Normy bez jej szczęśliwego zakończenia. Fanom Paige na pewno i ta pozycja się spodoba, a jeżeli nie przeczytacie tej książki, to też nic wielkiego się nie stanie.
Za egzemplarz do recenzji serdecznie dziękuję wydawnictwu