„Zapomnij o mnie” - K.N. Haner


Kac książkowy to ciężka sprawa.


Zacznę od tego, że piszę tę recenzję na świeżo i jeżeli będzie w niej coś totalnie niezrozumiałego to nie pytajcie, tylko po prostu sięgnijcie po tę pozycję i sami ją przeczytajcie, a może dowiecie się o co konkretnie mi chodziło. Nie chce iść nam na rękę, bo „Zapomnij o mnie” jest jedną z książek, które zostają na długo w pamięci, a z tą piękną okładką będziecie wspominać tę pozycję przez bardzo długi czas. 


Shall popełnił błąd będąc nastolatkiem. Błąd, który zaważył na całym jego przyszłym życiu i relacji z rodzicami. Chłopak chcąc uciec z Dallas, miejsca które jest dla niego piekłem wyjeżdża do Nowego Jorku. Nie oczekuje, że będzie łatwo, szczególnie z jego wcześniejszymi przygodami, ale udaje mu się znaleźć całkiem dobrą pracę jako pomocnik w straży pożarnej. Mężczyzna nie jest jednak strażakiem. Zajmuje się myciem strażackich wozów i osprzętu, kiedy strażacy wracają po akcji. Jego przełożony idzie mu na rękę i pozwala korzystać z siłowni w miejscu pracy, a Marshall dalej szuka własnego mieszkania. Nie stać go, żeby wynająć coś samemu, bo ceny w NY są kosmiczne, a on odkłada pieniądze na marzenie, które zawsze chciał spełnić – motocykl. Ash, jego jedyny przyjaciel, pracujący jako strażak proponuje mu wynajem pokoju w mieszkaniu jego znajomych – Matta i Sary. Miejsce wydaje się być odpowiednie i dość tanie, więc Shall zgadza się na wynajem i tego samego dnia śpi już w nowym domu. Poznaje sympatycznego lokatora Matta, a wieczorem, albo raczej w nocy jego siostrę Sarę, która od pierwszego spojrzenia wpada mu w oko, z wzajemnością.
Jednak i Shall i Sara otoczeni są murem, który nie potrafi opaść przy drugiej osobie. Starają dostać się do siebie, przebijając wiele razy przez wyimaginowane cegły. Prawda, którą kryją oboje zwala ich z nóg.
Kiedy wszystko zaczyna się układać, praca przynosi spełnienie, a nowa znajomość zaczyna sprawiać przyjemność, całe szczęście wali się w jednej chwili.
Albo raczej za sprawą jednego pamiętnika.

Więcej Wam nie zdradzę. Choćbym chciała i w sumie nawet może trochę powinnam, bo to co tutaj jest to skrawek historii, powstrzymam się, aby nie zabierać Wam przyjemności z czytania. Jeżeli myślicie, że „Zapomnij o mnie” to kolejna piękna opowieść o miłości, gdzie czasami są kłótnie i problemy to nawet nie macie pojęcia, jak bardzo się mylicie. 

K.N. Haner z każdą kolejną książką rozwija się, co widać gołym okiem. Nie trzeba być ekspertem, żeby zauważyć różnice pod względem stylu pisania i samej fabuły w jej książkach. Bardzo się cieszę, że „Zapomnij o mnie” wychodzi dopiero teraz, kiedy historia jest dopracowana i dopieszczona.

Cała książka jest pisana z perspektywy Shalla, zatem pierwszy raz spotykamy się z typową męskim punktem widzenia, przez całą historię. Muszę przyznać, że po cichu obawiałam się jak to wyjdzie, ale jestem zaskoczona i oddaję honor autorce. Jak dla mnie, mogłaby tylko pisać z męskiej perspektywy. Wyszło i to bardzo. Shall jest postacią najbardziej rozwiniętą w tej pozycji, ale też ogromnie skomplikowaną. Nie raz drapałam się po głowie z myślami „co on robi i po co?”. Czasami czułam się, jakby prowadził ze mną wywiad kiedy czytałam jego myśli i pytał, co ma uczynić, jaki ma być jego kolejny krok, żeby wszystkiego nie zawalić.
Bardzo, ale to bardzo polubiłam go i muszę przyznać, że cieszę się, że jego historia zakończyła się tak, a nie inaczej.

Przez całą książkę widać emocje, ale też miłość, jaką autorka „wsadziła” w opowieść podczas pisania tej powieści. Podczas lektury moje oburzenie sięgało zenitu, a w jednym fragmencie, miałam ochotę wyrzucić tę książkę (a raczej czytnik) przez okno. Zresztą napisałam wtedy Kasi, co sądzę o pewnej postaci i uwierzcie mi, nie były to miłe i kulturalne słowa.

Podobała mi się moja reakcja, podczas czytania „Zapomnij o mnie”. Rzadko kiedy przeżywam książki, co wiecie po recenzja chociażby opłakiwanego przez większość „Promyczka”, a tutaj miałam sprzeczne uczucia, które mieszały się w jakiś nieogarnięty kosmos. Sama byłam zaskoczona swoją reakcją, na tę książkę i to chyba właśnie dzięki temu szczerze mogę ją Wam polecić. Jak mnie już coś ruszyło, to naprawdę musi być dobre.

„Zapomnij o mnie” to nietuzinkowa pozycja, która zaczyna się dość subtelnie, aby kończyć z przytupem, zostawiając Czytelnika w otępieniu. Będziecie nienawidzić bohaterów, będziecie ich kochać. Będziecie chcieli ich pozabijać i jednocześnie im pomóc. Wasze serce raz będzie pękać, aby następnie się skleić. Nie będziecie płakać, w to akurat szczerze wątpię, ale krew Was będzie wystarczająco zalewać w pewnych momentach, a czasami będzie Wam ogromnie przykro. Historia Shalla to trudna opowieść o niespełnionej miłości, wyrzeczeniach i błędach młodości, które mają przełożenie na dalsze życie.
 
Za egzemplarz dziękuję Kasi Haner oraz wydawnictwu Kobiecemu.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com