Szaleństwo nie jedno ma imię…
Jest to zarówno ciekawe jak i trafne rozpoczęcie historii o detektywie z problemami. Problemy te nie są jednak typowe. W końcu przyzwyczailiśmy się, że detektywi to ludzie genialni, ale z poważnymi wadami charakteru. Są oni często zbyt sarkastyczni, mają problemy z nawiązywaniem relacji popadają w alkoholizm. Mógłbym tak jeszcze przez chwile wymieniać.
Tylko nie ma to sensu, bo Stephen Leeds jest inny. Inny zarówno na tle detektywów jak i zwykłych ludzi. Legion, bo tak go przezywają, widzi ludzi.
Ludzi, którzy są tylko w jego głowie.
Nie jest on jednak wariatem, a przynajmniej nie zupełnie. Doskonale zdaje on sobie sprawę ze swojego problemu wie, że gada z halucynacjami, ale nie przeszkadza mu to zupełnie być jednym z najinteligentniejszych ludzi świata. Prawdopodobnie jego geniusz objawia się, jako choroba psychiczna. Zatem, gdy uczy się nowej rzeczy np. nowego języka - zamiast się nim posługiwać jak normalny człowiek to pojawia się kolejna halucynacja, która będzie mu tłumaczyć i podsuwać, co ma powiedzieć i w jaki sposób.
Warto tu dodać, że jego urojenia są dla niego jak żywi ludzie. Mieszkają z nim w jednym domu, mają imiona i własne przyzwyczajenia. Jakby nie patrzeć są to pełnoprawne postacie i bohaterowie tej historii. Niektóre z nich są dosyć sztampowe inne zaś zaskakują. Sanderson bawi się tym, co pisze więc na tle swoich halucynacji Stephen wydaje się dość normalny, za to one są momentami istną galeria osobliwości. Nie chcę wam psuć zabawy w ich poznawaniu, więc nic więcej nie zdradzę.
Autor przyzwyczaił swoich czytelników do konwencji historycznego fantasy natomiast w Legionie uderza w inne nuty. Jest to historia nam współczesna jednak niepozbawiona elementów fantastyki. Jak choćby choroba głównego bohatera czy technologie niemające prawa istnieć. Nie jest to dla mnie, żaden problem jednak uprzedzam, że nie ma, co się spodziewać po książce kryminału. Raczej humorystyczną historię przygodową z elementami detektywistycznymi. Książka nie jest długa ma raptem 200 stron i składa się z dwóch opowiadań.
Nie będę tu opisywać fabuły, by nie psuć wam zabawy. Najważniejszym elementem Legionu są postacie i to na nich Sanderson skupia się najbardziej. Ogólnie rzecz ujmując książka nie zachwyca, ale spędziłem przy niej bardzo przyjemne popołudnie. Jeżeli macie wolną chwile lub szukacie miłej odskoczni to polecam.
E.