Czyli co przybyło, co ubyło do stosika
Pierwszy raz skłoniłam się do napisania podsumowania, więc
wybaczcie mi jeżeli coś będzie źle.
Luty, jeżeli chodzi o zmniejszenie miejsca na półkach
obfitował dość dobrze.
Od
Wydawnictwa EditioRed przyszły do mnie mroczny, aczkolwiek wspaniały „ Koszmar
Morfeusza” K. N. Haner. Druga część skłoniła mnie do zakupienia pierwszego
tomu, za który w marcu się zabiorę.
Jeżeli mowa o zakupionych książkach, to tutaj dość skromnie.
Raptem „Pieśń Dawida” i „Prawo Mojżesza” Amy Harmon. Dalej mam nadzieję, że nie będę żałować, chociaż „Making Faces” ujeło mnie okrutnie.
Wydawnictwo
SQN zasiliło moje półki trzema pozycjami: wspaniałe „ Zakazane życzenie”
Jessicy Khoury, „ Moja walka/Twoja walka” Rondy Rousey oraz „Gdyby ściany
mogłby mówić” Kenta McDilla. Wszystkie trzy są świetne, chociaż na pierwszym
miejscu stawiam „Zakazane życzenie”. Zdecydowanie klejnot pośród książek.
W tym
miesiącu głównie skupiłam się na molestowaniu czytnika i to właśnie na nim
przeczytałam większość książek. Oba „Silvery” Kerstin Gier sprawiły, że bidulek
musiał być dzień w dzień ładowany, aby przeżyć.
„Gwiezdny Wojownik” Katarzyny Bereniki Miszczuk, do którego podchodzilam z ogromnym sceptyzmem, okazał sie być książką idealną na rozluźnienie i odprężenie.
Jak to
ja, kiedy wyszła nowa książka Alessandy Torre „Love in lingerie” nie mogłam
się oprzeć i musiałam po nią sięgnąć. Szczerze polecam. Jest to pozycja, którą
chciałabym mieć w polskim wydaniu na półce.
Niezawodna Janet Evanovich wraz ze swoją „ Smakowitą
piętnastką” sprawiły, że zapomniałam o zajęciach ( nie mówicie tego głośno).
Kolejny tom czeka na przeczytanie już w marcu.
Od wspaniałem Laurelin Paige dostałam prezent na czytnik pewnej nocy. Mowa tu
oczywiście o nowelce, która jest wstępem do jej kolejnej serii „ Dirty Filthy
Rich Boys”. Z niecierpliwością czekam na 27 marca, albo i wcześniej.
Najwiekszymi nieporozumieniami w tym miesiącu okazały się: „Niepiękna” Madeline
Sheehan oraz „To co skomplikowane” Samanthy Young. O ile ta pierwsza jeszcze
potrafiła mnie wciągnąć i bronić się, tak ta druga to kompletne dno, jeżeli
chodzi o moją skromną opinię. Nie polecam.
Podsumowywując w lutym przeczytałam 12 książek, co daje 3869 stron. Niezły
wynik, ale trzeba wziąć pod uwagę, że uczyniłam sobie maraton 7 książek w 7
dni. Może w marcu uda się pobić, chociaż troszkę powątpiewam.
To tyle ma luty. Jeżeli macie jakieś rady dla mnie jak robić podsumowanie, z
wielką chęcią poczytam w komentarzach i mam nadzieję, że uda się je zastosować
w kolejnym miesiącu.
PS. Artysta ze mnie żaden, wiem.
PS2. Nie zrobiłam zdjęć wszystkim książkom tutaj wymienionym, gdyż wiekszość z nich mam na czytniku.
Laure