Wykorzystaj je w pełni.
Wszyscy zapewne doskonale wiemy, że posiadamy pięć zmysłów, jakimi są: słuch, węch, dotyk, smak i wzrok. Czy jednak potrafimy wykorzystać ich potencjał i widzieć, smakować, słyszeć, dotykać i wąchać życie w stu procentach? Wydawnictwo Kompania Mediowa sięgnęło po pozycję od Gretchen Rubin, której książki są już od dawna dostępne na naszych półkach. Czy ta lektura okazała się być strzałem w dziesiątkę?
Idąc ulicą, zazwyczaj wpatrujemy się w telefon, czekając na nowe wiadomości, albo przeglądając media społecznościowe. A co, jeżeli chociaż raz schowamy smartfona do kieszeni i zaczniemy rozglądać się po tym, co nas otacza podczas spaceru, czy szybkiego marszu do celu? Może dostrzeżemy ludzi, którzy gonią za pieniędzmi, nie zauważając, jak bardzo oddalają się od swojej rodziny? Może zauważymy ptaki, które siedzą na drzewach i spoglądają na nas ze zdziwieniem? Może usłyszymy nie tylko zgiełk ulicy, ale dźwięki, których wcześniej nie mieliśmy okazji słyszeć? Może poczujemy zapachy z kawiarni i restauracji, które mijamy? Gretchen Rubin udowadnia, że w zgiełku codziennych spraw, nasze zmysły mogą oferować natychmiastowy sposób na poprawę naszego samopoczucia. Wystarczy im na to pozwolić i spróbować wycofać się, aby zmysły mogły wyjść na prowadzenie i uspokoić nas, a także sprawić, że nasze życie stanie się lepsze i bardziej uważne.
„Siła pięciu zmysłów” to pozycja, do której mam mieszane uczucia. Z jednej strony jest to lektura, która gdzieś tam pokazała mi coś nowego, z drugiej zaś, bardzo dużo spostrzeżeń, jakie podsuwa nam autorka znam od dawna. Swoją drogą, nie wiem czy wiecie, ale jak jeden zmysł słabnie, wyostrza się drugi i to pewnie dlatego mam lepszy słuch, niż wzrok. A jakby tego było mało, najlepiej dla moich oczu, jak dookoła jest prawdziwa ciemność. Im mniej światła tym lepiej.
Mam takie pytanie do Was: Kto z Was, kiedy parkuje samochód na zatłoczonym parkingu, ścisza radio? Dzieje się dlatego, że kiedy obniżamy wysiłek dla słuchu, podnosi się ten dla wzroku, który w tym przypadku jestem nam bardziej potrzebny.
Gretchen Rubin podzieliła książkę na pięć rozdziałów, a każdy z nich opowiada o (nie pomyliliście się) poszczególnych zmysłach. Autorka prowadzi nas przez uszy, oczy, usta, nos, aż do dłoni. Mamy okazję poznać jej własne przemyślenia i historie, jak sama próbowała zrozumieć, czego tak naprawdę potrzebuje i, jak korzystać z potencjału zmysłów. Niemniej jednak nie do końca jestem przekonana do tych subiektywnych doświadczeń. Z jednej strony są one całkiem dobre, ponieważ możemy stanąć w skórze autorki, z drugiej odniosłam wrażenie, że jest ich zwyczajnie za dużo, przez co momentami książka mnie nudziła.
„Siła pięciu zmysłów” to lektura, dla osób, które chcą odrobinę mocniej ścisnąć cytrynę, jaką jest życie i poznać lepiej jego smak. Nie jest to pozycja, która Was oświeci i zmieni Wasze zachowanie, ale być może nasunie chęć spróbowania czegoś nowego i sprawdzenia, jak to będzie działać i, jak będziecie się z tym czuć. W końcu mózg nie lubi zmian, ale człowiek może je na nim wymusić. Jeżeli jesteście ciekawi, jak patrzeć, żeby faktycznie dostrzegać, bądź jak słuchać, żeby usłyszeć to pozycja od Gretchen Rubin powinna trafić w Wasze dłonie.