A co jeśli...?
Od bardzo dawna twierdzę, że nie jesteśmy sami w kosmosie. Jest on za duży i za mało zbadany, abyśmy mogli dowiedzieć się, czy gdzieś, na innej planecie w innym układzie, znajdują się istoty, które my nazywamy Obcymi. Carl Sagan to ceniony astronom i astrofizyk. Poza książkami prawiącymi naukowo o kosmosie Sagan napisał też „Kontakt”. Kiedy człowiek, który zna kosmos lepiej, niż przeciętny szary człowiek, bierze się za science fiction to wiadome jest jedno – dostaniemy książkę na medal.
Eleanor Arroway zawsze była dociekliwą, głodną wiedzy dziewczynką. Od najmłodszych lat interesowała się nauką. Dziewczynka, która pomału stawała się kobietą, szła przez życie, niczym taran. Skończyła studia, zrobiła doktorat i dostała się do centrum radioteleskopów w Nowym Meksyku. Nie było łatwo, ponieważ kobieta w typowo męskim świecie, miała trudniejszą drogę, ale Ellie ze swoją siłą przebicia była cennym nabytkiem dla programu SETI. Pewnego dnia Ellie odbiera sygnał od obcej cywilizacji. Jej pierwsza myśl to niedowierzanie. Szybko jednak okazuje się, że odebrany sygnał nie był przypadkowy, bowiem zawiera ciąg liczb pierwszych i pochodzi z systemu Wega oddalonego od Ziemi o 26 lat świetlnych. Sprawa sygnału nabiera coraz większego rozgłosu, a kiedy w trzecie odebranej wiadomości zostają odkryte informacje potrzebne do zbudowania statku kosmicznego, którym będzie się można udać na spotkanie z tymi, którzy wysłali wiadomość, wydarzenia nabierają tempa. Amerykański i sowiecki rząd rozpoczynają wyścig o skonstruowanie swoich modeli statku, a Chiny przygotowują własną wersję – oczywiście w tajemnicy. Tyle, że na całym świecie zaczyna pojawiać się coraz więcej głosów buntu, które nie zgadzają się na podróż i spotkanie nowej cywilizacji.
„Kontakt” to pozycja, które można zarzucić tylko jedno – starzenie się. Kiedy Carl Sagan pisał tę książkę, rzeczywistość wyglądała nieco inaczej, niż teraz. Niemniej jednak, kiedy ominiemy parę niedoskonałości, jakie wynikły z upływu czasu, otrzymamy lekturę nieprzeciętną i bardzo wciągającą.
Wiele tutaj odniesień do nauki co w sumie nikogo nie powinno dziwić, bo nazwisko autora mówi samo za siebie. W „Kontakcie” mało jest dialogów, za to dużo ścian tekstu, które wyjaśniają nie tylko fabułę, ale też typowe zagadnienia naukowe. To trochę tak, jakbyśmy dostali lekką encyklopedię, ale napisaną z domieszką fabuły.
Niewątpliwie najważniejszą postacią jest tutaj Ellie, która jest bohaterką pełną werwy, walki o siebie i twardego charakteru. Od dziecka była ciekawa świata, a los przez całe życie podrzucał jej kolejne kłody pod nogi, które Arroway z uśmiechem na ustach przechodziła, aby osiągnąć swój cel.
Cel ten został osiągnięty, a Eleanor poczuła się spełniona.
Kiedy otrzymuje sygnał z systemu Wega jest zaskoczona (a kto by nie był?). Sagan niesamowicie przedstawił to, jak każdy na wieść o sygnale reaguje. Jedni są szczęśliwi, inni wątpią, a jeszcze inni mają nadzieję, że to tylko zły sen. Nikogo nie zdziwi fakt wyścigu rządów do zbudowania statku kosmicznego, bo w sumie nawet teraz mimo współpracy, nadal taka konkurencja istnieje.
„Kontakt” nie należy do łatwych książek. Jest tutaj bardzo dużo pojęć naukowych, ale też filozofii. Choć lektura nie wygląda na zbyt grubą, nie polecam czytać jej szybko i „po łebkach”. Trzeba się skupić, usiąść z otwartym umysłem i dopiero wtedy będziecie czerpać z niej to, co najlepsze. Czy polecam? No pewnie! Dla każdego fana Sagana to pozycja obowiązkowa, a Ci z Was, którzy po prostu lubią science fiction, albo książki o kosmosie także znają tutaj ciepły kąt. „Kontakt” to oszałamiająca wizja przyszłości, która być może kiedyś się zdarzy. Osobiście, chciałabym dożyć tego momentu, ale raczej nie będzie mi dane.