„Legenda Ludowa” - Karolina Derkacz


Słowiańskie klimaty.

Wydawnictwo Initium zaciekawiło mnie „Legendą Ludową” przez okładkę. Dopiero później doczytałam, że w pozycji tej występują słowiańskie wierzenia, a w połączeniu z kryminałem i fantastyką mogła z tego wyjść naprawdę dobra historia. Ale czy Karolinie Derkacz udało się połączyć to wszystko i wydać debiut warty uwagi?

Wisłowice to bardzo osobliwe miejsce – żarliwi katolicy mieszają się tu z pogańskimi praktykami i zabobonami. Jedynym współczesnym elementem, łączącym wszystkie domy jest sprowadzony z konieczności telefon. A ten pewnego dnia dzwoni do państwa Sosnów, zmieniając ich spokojne życie nie do poznania.
Jedna z mieszkanek wsi zostaje znaleziona nieprzytomna, a obrażenia na jej ciele sugerują atak wilkołaka. Niedługo później napastnik uderza ponownie, a sołtys Wiktor Nałęcki, sceptyczny wobec ludowych wierzeń i istot nadprzyrodzonych, postanawia zgłosić sprawę na policję. Ta decyzja wzbudza mieszane uczucia, bowiem miejscowi nie są mile widziani w Wisłowicach i nie cieszą się zaufaniem. Do rozwiązania sprawy przybywa ekscentryczny komisarz Radzkin. Szybko okazuje się, że obawy mieszkańców były uzasadnione. Rozpoczyna się polowanie na czarownice i to dosłownie.

„Legenda Ludowa” nie spełniła moich oczekiwań. Pozycja ta okazała się być absurdalna i nielogiczna, a bohaterowie są tak płytcy, że nie da się ich polubić, a co gorsza byli mi obojętni. Zasadniczo mogli zginąć, a mnie by nawet nie drgnęła powieka. Jest to pozycja, którą przeczytać można tylko wtedy, kiedy postanowi się nie myśleć podczas lektury i nie dociekać „co, jak i dlaczego”, wtedy „Legendę Ludową” czyta się szybko, a to też w sumie jest sukcesem, ponieważ książka ma całkiem sporą objętość. Z drugiej jednak strony, na ile można wyłączyć myślenie?

Mogłoby się wydawać, że będzie tu dużo wierzeń słowiańskich – w końcu okładka na to wskazuje. Nic bardziej mylnego. Samych słowiańskich kilmatów jest tutaj, jak na lekarstwo, a idąc głębiej w tej pozycji równie mało jest fantastyki i kryminału. Miało być wszystko naraz, a tak naprawdę nie ma nic.

Wiele nieścisłości jest w tej pozycji. Mieszkańcy Wisłowic nie posiadają łazienek w domu, a słownictwo, jakim się posługują wskazuje na bardzo dobrą edukację. To wszystko się ze sobą gryzie i nie pasuje. Karolina Derkacz chciała napisać swojską opowieść dziejącą się w zapomnianej przez świat polskiej wsi, a wyszło z tego coś, co owszem, dzieje się w polskiej wsi, ale pokazuje zupełnie co innego, niż powinno. Ogromna niekonsekwencja, która sprawiła, że książka stała się dla mnie nijaka.

„Legenda Ludowa” to pierwszy tom serii „Cudawianki”. Niestety nie zamierzam kontynuować tej historii, ponieważ sami widzicie, że ta część nie wywołała we mnie żądnych emocji czy zaciekawienia. Pomysł na opowieść miał duży potencjał, ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Szkoda. Wielka szkoda, bo naprawdę miałam nadzieję, na świetną książkę w słowiańskich klimatach i nutą kryminału.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com