Zostań bohaterem.
Nie, nie w swoim domu. Zostań bohaterem w swoim życiu i zmień swoje myślenie i podejście do niego. Robin Sharma był mi do tej pory nieznany, a po „Manifest codziennego bohatera” sięgnęłam z ciekawości do treści oraz fazy na wszelakie poradniki, które aktualnie czytam. Muszę przyznać, że nie miałam za dużych wymagań do tej pozycji, bo zazwyczaj poradniki są dla mnie nierealne w wykonaniu założeń, ale tutaj zostałam zaskoczona.
Robin Sharma jest jednym z czołowych guru rozwoju osobistego na świecie. Jego książki sprzedały się w nakładzie ponad 20 milionów egzemplarzy, a z rad Sharmy korzystały firmy takie jak Microsoft, NASA, Nike czy FedEx. Sami musicie przyznać, że gość musi mieć łeb na karku w prowadzeniu samorozwoju, aby inni szli za jego radami. „Manifest codziennego bohatera” wchodzi w nasz umysł i z każdym rozdziałem stara się podpowiedzieć, jak zmienić strach w paliwo, które pozwoli nam rozwiązywać problemy, jak kłopoty zmieniać w triumfy, a także jak zmienić pesymistyczne nastawienie na przeciwne i mieć więcej energii do spełniania marzeń i sięgania po więcej, prosto do swoich celów.
Robin Sharma dzieli się z nami swoimi podpowiedziami, które sam stosował, które radził ludziom sukcesu i, których używa na swoich kursach. „Manifest codziennego bohatera” to tak jakby kurs z Sharmą, ale w tańszej cenie. Problemem jedynie jest nasze nastawienie do książki oraz chęci zmiany i zastosowania się do rad opisanych w środku.
Oczywiście nie wszystkie rady mają u nas w kraju sens. Sharma twierdzi, że człowiek jest bardziej efektywny, kiedy pracuje intensywnie przez pięć godzin codziennie, niż osiem godzin byle jak. Patrząc na standardowy tryb pracy w Polsce, intensywna pięciogodzinna praca jest niemożliwa, szczególnie, że nie ma szans wyjść z pracy po tych pięciu godzinach. Swoje trzeba odsiedzieć. Jedynie co, to osoby pracujące w domu i same ustawiające sobie czas pracy mogą skorzystać z tej rady z sukcesem.
W „Manifeście codziennego bohatera” jest 101 rozdziałów! Kiedy zobaczyłam objętość książki, a potem zaglądnełam na rozdziały, zaczęłam się zastanawiać gdzie autor to wszystko upchał. W miarę lektury zauważyłam, że jest bardzo dużo rozdziałów, które mają po prostu jedną stronę, stąd taki wynik całkowity. Niemniej jednak, każdy z tych rozdziałów ma swój przekaz i każdy z nich jest wartościowy. Wszystko zależy od tego, jak zamierzamy podejść do lektury.
„Manifest codziennego bohatera” to książka, która zaskoczyła mnie swoim podejściem do rozwoju osobistego. Robin Sharma poprzez lekturę, nawiązuje kontakt z czytelnikiem, a my naprawdę mamy wrażenie, że zmiana naszego myślenia i życia jest na wyciągnięcie ręki. Sama zmierzam zastosować się do paru rad od Sharmy, a kto wie, może z następnym czytaniem tej pozycji sięgnę po kolejne. Jedno jest pewne: Jeżeli chcecie zostać bohaterami we własnym życiu to „Manifest codziennego bohatera” jest dla Was pozycją obowiązkową. Osobiście polecam!