Poznajcie Lucasa Yfera.
Elizabeth Briggs kojarzy mi się z Patricią Briggs, której wybitnie nie trawię. Ale, w końcu Ela to nie Patrycja, a paranormal romance zawsze na propsie, zatem po „Króla demonów” sięgnąć musiałam. A teraz, kiedy skończyłam chciałam się zapytać, kiedy drugi tom?
Hannah przybywa do Miasta Grzechu, aby poprosić o pomoc playboya milionera Lucasa Yfera, który nazywa siebie królem demonów. Dziewczyna nie zastanawia się długo nad propozycją Lucasa, która mówi, iż za pomoc Hannah ma spędzić z nim siedem dni, jak siedem grzechów głównych, jednak Yfer nie zamierza zmuszać jej do stania się jego kochanką.
Dziewczyna zgadza się, gdyż za swoją najlepszą przyjaciółką mogłaby w skoczyć w ogień. Ale płomienie są niczym w porównaniu z układem, na który się zgodziła. Nie tylko ciało Hannah należeć zaczyna do Lucasa Yfera, ale też jej dusza. Król Miasta Grzechu nie jest zwykłym biznesmenem. Jest Lucyferem, który tylko czekał, aby odnaleźć kobietę swojego życia.
„Król demonów” to paranormal, których jest baaaardzo mało na naszym rynku. A szkoda. Historie opowiadające o miłości, gdzie bohaterowie nie są do końca z naszego świata są wciągające i ciekawe. Oczywiście jeżeli są też dobrze napisane, a „Królowi demonów” nie można odmówić jakości.
Elizabeth Briggs świetnie poprowadziła swoją historię. Zaczynając od dziewczyny, która podejmuje się układu z diabłem, przez przejście do lekkiego wątku kryminalnego, po rzucenie nas w cliffhanger, który boli. Nie ukrywam, że chciałabym mieć już drugi tom w rękach, aby dowiedzieć się, co będzie dalej z Hannah i Lucyferem, a może to dalej Lucas?
A skoro wspomniałam o bohaterach to Briggs zrobiła zagmatwanie z poplątaniem, które można rozwikłać od razu. Niemniej jednak jest to wyjątkowo przyjemne. Ja popatrzycie sobie na imię i nazwisko Lucasa Yfera, to powinniście się domyślić gry liter, które są w tych dwóch słowach. Sama Hannah wydaje się być zwykłą dziewczyną, ale nic bardziej mylnego! Autorka nie zostawiła naszej bohaterki nijakiej i rozwinęła jej historię o wiele bardziej, niż mogłam się spodziewać.
W książce widać mocną inspirację serialem „Lucyfer”, aczkolwiek ani trochę mi to nie przeszkadza. Sam serial widziałam do trzeciego sezonu, ponieważ zwyczajnie mnie znudził, a przy lekturze „Króla demonów” znudzona nie byłam ani przez moment. Minusem książki jest to, że bardzo szybko się ją czyta, przez co lektura jest raczej na kilka godzin przed snem, po czym spokojnie można odłożyć ją na półkę.
Kończąc, jestem bardzo na tak. Chciałabym mieć już drugi tom w rękach, aby przekonać się, co dalej z Hannah. Cieszę się, że wydawnictwa zaczynają sięgać po nowe gatunki, których brakuje na naszym rynku, bo jest nadzieja na różnorodność, której bardzo u nas brakuje. Jeżeli szukacie lekkiego paranormala, który umili Wam wieczór to „Król demonów” jest pozycją, na którą warto spojrzeć.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Niegrzeczne Książki.