Takie książki to ja lubię.
Magdalena Kubasiewicz zachwyciła mnie przy książce „Gdzie śpiewają diabły”. Pamiętam, że chciałam wtedy przeczytać kolejne pozycje od tej autorki, ale jakoś jej osoba przycichła i zapomniałam o tym. Kiedy wydawnictwo Czarna Dama ogłosiło swoją pierwszą książkę i ponownie zobaczyłam nazwisko autorki, przypomniałam sobie wszystko, co było kiedyś.
I po przeczytaniu najnowszego kryminału od tej autorki stwierdzam, że Magdalena Kubasiewicz czuje się w tym gatunku najlepiej.
Emilia Brzeska, choć poszła na studia administracyjne, nigdy nie czuła się na nich dobrze. Dziewczyna od zawsze fascynowała fotografia i to z nią chciała połączyć swoje życie. Zaczęło się od zwykłych fotografii, a te szybko przeszły w wesela. Brzeska dostawała coraz więcej zleceń, które powiększały jej portfolio. Wszystko zatrzymało się, kiedy Brzeska została poproszona o zdjęcia na weselu swojego najlepszego przyjaciela i dawnego zauroczenia Patryka.
Kiedy Emilka zgadzała się na to zlecenie nie sądziła, że Monika nie będzie miała okazji nacieszyć się długo mężem... i życiem.
Patryk ze świeżo upieczonego pana młodego jest głównym podejrzanym zabójstwa własnej żony.
Emilka postanawia dowiedzieć się prawdy na własną rękę.
Zdjęcia zawsze mówią prawdę.
Muszę przyznać, że „50 wesel i pogrzeb” wciągnęłam za jednym posiedzeniem. Książka zaczyna się niewinnie, prowadzi nas przez kolejne poszlaki i zdjęcia, na których mamy okazję zobaczyć oczyma wyobraźni wesele, na którym bawiła się martwa panna młoda z mężem i resztą gości.
Magdalena Kubasiewicz ponownie zaskoczyła mnie swoim pomysłem na fabułę, który jest po prostu zwykły, ale za to jego wykonanie jest na najwyższym poziomie.
Podobała mi się kreacja Emilki, która zasadniczo nie musiała brać udziału w całym tym rozgardiaszu, jakie spowodowało śledztwo policji. Dziewczyna mogła zająć się swoją pracą i swoim życiem, jednak postanowiła pomóc Patrykowi oczyszczenia się z zarzutów.
Choć przez grzebanie w zdjęciach i szukanie własnych śladów Brzeska wpada w kłopoty i niebezpieczeństwo, nie ustaje w staraniach znalezienia prawdziwego zabójcy Moniki.
Magdalena Kubasiewicz tworzy w swoich książkach normalnych bohaterów. Nie są oni przerysowani, bogaci i piękni. Nie ma tu ideałów, za które można zabić i zniszczyć samego siebie. Postaci jakie tworzy są ciekawe i nieprzekombinowane, co się bardzo chwali.
„50 wesel i pogrzeb” to historia, która bardzo mi się podobała. Nie nudziłam się przy niej, a wspólne odkrywanie winnego było dla mnie ciekawą przygodą. Już nie wspominam o imieniu głównej bohaterki, które sprawiło, że od razu zaczęłam się cieszyć. Czekam na dalszy ciąg, bo mam wrażenie, że Emilka zmieni zawód. Nie będzie fotografem weselnym, a detektywem od zabójstw weselnych. Czy Magdalena Kubasiewicz potwierdzi to kolejnym tomem? To dopiero się okaże.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czarna Dama.