Jak mieć pecha to na całego.
„Debeściara” spodobała mi się okładką, która jest utrzymana w komiksowym stylu i w końcu nie przedstawia opatrzonej męskiej klatki piersiowej. Po książkę zamierzałam sięgnąć nieco później, ale z racji, że miałam luźne dwie godzinki to w końcu zdecydowałam się ją przeczytać.
Co się uśmiałam to moje.
Monika Cipucha to słodka niezdara, która nie ogarnia życia. Jest kobietą po trzydziestce, ale wszystkim dookoła mówi, że ma młode dwadzieścia osiem lat. Mieszka ze swoim kotem Sierściuchem i dwoma współlokatorkami, a całkiem niedawno straciła pracę i teraz kombinuje, jak zdobyć nową, aby móc się utrzymać.
Monia to pechowiec, a jeżeli ma się zdarzyć jakiś wypadek, to zawsze Cipucha będzie tą, którą obito.
Pewnego dnia w kawiarni spotyka przystojnego Juliana, przy którym po raz pierwszy błaźni się.
Przelotne pierwsze spotkanie szybko zostaje zapomniane przy drugim, kiedy to pies Juliana rzuca się na Monikę, a mężczyzna ma okazję zobaczyć „smerfetkowe” majtki kobiety i jej bujne pośladki. Czy można osiągnąć wyższy poziom żenady, niż pokazanie pośladków obcemu facetowi i postronnym obserwatorom w parku?
Można.
Monika potrafi.
Rany boskie, co to była za książka!
Brzuch mnie ze śmiechu boli nawet teraz, kiedy piszę tę opinię, a pisze ją dwie godziny po lekturze „Debeściary”.
Monika to złoto. Ewa Pirce stworzyła przekomiczną bohaterkę, która momentami wieje głupotą tak śmieszną, że rozwalało mnie to na łopatki. A tekst z Mercedesem SLS AMG zabił mnie zupełnie.
Cipucha to niezdara, gapa i pechowiec. Jak sobie połączycie to wszystko w jedną całość to wyjdzie Wam bohaterka, która porywa serce i aż chce się jej pomóc, aby trochę się ogarnęła.
Julian za to, to zupełne przeciwieństwo głównej bohaterki. Poważny mężczyzna, któremu głupoty nie w głowie, a przy okazji zna więcej, niż kilka trudnych słów.
Oboje są jak ogień i woda. Jedno gasi drugie, drugie rozpala pierwsze. Łączą się ze sobą idealnie i pasują do siebie niczym dwa puzzle.
„Debeściara” to komedia z piekła rodem, w której mamy też i szybki, lekki romans. Historia Juliana i Moniki jest zwariowana do szpiku kości i na każdym kroku widać, jaki chaos wprowadziła Monika w życie Julka.
Na uwagę zasługują też bohaterowie drugoplanowi. Zarówno współlokatorki Moniki, jak i jej, czy Juliana rodzice są mistrzami zawstydzania swoich dzieci. A babcia Moniki to diabeł w ciele anioła, chyba to właśnie ją polubiłam najbardziej, mimo że pojawia się na naprawdę krótki epizod. No, ale ja mam słabość do babć. I tych prawdziwych i tych książkowych. Zawsze będą dla mnie najlepsze.
„Debeściara” od Ewy Pirce to idealna książka na lato, na rozluźnienie się i odpoczynek z treningiem mięśni brzucha od śmiechu. Przeczytałam tę pozycję jednym tchem i z uśmiechem na ustach rozstawałam się z bohaterami. Monika i Julian to para idealna, zaś ich historia jest dobrym przykładem na to, że tylko wariaci (i pechowcy) są coś warci.
Za książkę dziękuję autorce - Ewie Pirce.