„Słodka Dusza” - Tille Cole


Najlepsza część serii! 


Czekałam na „Słodką Duszę” najbardziej. To właśnie Levi zainteresował mnie najbardziej z trójki braci Carillo. Kiedy już dostałam jego historię w rączki i przeczytałam jeden rozdział wiedziałam, że będzie to najlepsza część serii i, że warto było tyle na nią czekać. 

Elsie Hall żyje na ulicach Seattle w milczeniu. Jest bezdomna i każdego dnia musi walczyć o kolejny kawałek chleba. Kiedy jednak kaszel, zaczyna jej coraz bardziej doskwierać, a gorączka postępuje i zabiera jej chęć do życia dziewczyna ma ochotę przestać walczyć. Ostatni portfel, który udało jej się ukraść nie przyniósł pieniędzy, a jedynie karty kredytowe, a także zniszczone zdjęcie i wytarty różaniec. 
Różaniec Leviego Carillo, który należał do jego mamy.
Ich pierwsze spotkanie nie należało do najurokliwszych, ani najromantyczniejszych. 
Ale dla obojga było wszystkim. 
Całym światem. 
Słońcem i Księżycem.

Jeszcze raz powtórzę to, co napisałam na początku. „Słodka Dusza” to najlepsza część całej serii, a Levi to najlepszy z braci Carillo. 
A Tillie Cole to najlepsza złodziejka czasu, jaką znam. 
Kiedy usiadłam do „Słodkiej duszy” oderwałam się od niej, dopiero po epilogu i jeszcze byłam zaskoczona, że muszę wrócić do rzeczywistości. 
No, bo jak tak można?!

Elsie to wspaniała dziewczyna! Pokochałam ją od pierwszego pojawienia się w książce i wiedziałam, że wraz z poznaniem jej moja miłość do tej bohaterki urośnie. I tak właśnie było. 
Jej życie od początku nie było łatwe, a cisza, która zaczęła ją w pewnym momencie otaczać, zrobiła się najpierw przytłaczająca, a potem po prostu została przyzwyczajeniem. Elsie mimo wielu wątpliwości nie poddała się, chociaż miała próby załamania. 

Levi jest... cudowny. Płynie w nim krew Carillo, ale jego dusza jest tak czysta i nieskalana, że rozświetla drogę jego braciom, którzy jeszcze nie tak dawno temu byli pogrążeni w ciemności. To bohater, którego nie da się nie kochać od pierwszej strony. Kradnie serca, nawet o tym nie wiedząc, a żeby było bardziej boleśnie (oczywiście dla nas) to nic sobie z tego nie robi i nawet za to nie przeprasza. Ot, dawaj serducho i nara. 

Tillie Cole jest mistrzynią w pisaniu delikatnych książek o fantastycznej miłości. Ale każda z nich ma w sobie ważny temat, który przez wielu z nas jest ignorowany, albo po prostu nawet o nim nie wiemy. Zarówno Elsie, jak i Levi są zagubionymi w życiu duszami, które potrzebują pomocy. Potrzebują światła, które wskaże im drogę do wyjścia z głębin. 

Jak nie czujecie się kupieni to ja nie wiem, co mam Wam jeszcze napisać. Ta książka jest zajebista i innym słowem nie da się jej określić. „Słodką duszę” trzeba po prostu przeczytać! I koniec. 
Mam nadzieję, że to zrobicie.

Za książkę do opinii dziękuję

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com