Najlepsza z całej serii?
Tillie Cole wiele razy pokazała, że nie boi się pisać książek, które poruszają naprawdę ciężkie tematy. Ba! Ostatnio autorka była w Krakowie, a przy okazji zwiedziła obóz koncentracyjny w Oświęcimiu i całkiem niedawno mieliśmy okazję poznać tytuł jej romansu historycznego, który brzmi „Never Forget”. Przyznam szczerze, że jeżeli Auschwitz było inspiracją to w połączeniu z talentem pisarskim Cole, może powstać naprawdę mocna, dobra i ciekawa książka.
Ale dzisiaj przybywam do Was z polską pozycją tej autorki, która kończy jedną serię, a jednocześnie jest środkowym tomem innej serii. „Słodka nadzieja” to ostatnia część serii „Słodki dom”. Jest to też drugi tom serii o braciach Carillo. Dobrze się domyślacie, że „Słodka Dusza” to będzie ostatnia część, która opowiadać będzie o Levim.
Ally Lucia chociaż jest kuzynką gwiazdora futbolu amerykańskiego Romeo Prince'a, nie zamierza zdobywać popularności w pracy dzięki nazwisku. Dziewczyna woli zostać przy nazwisku swojej mamy i być osobą bez chodzących za nią paparazzi. Jako kuratorka muzealna, na sztuce, a szczególnie nowoczesnej zna się, jak nikt inny. Kiedy pierwszy raz dziewczyna ma okazję zobaczyć rzeźby autora, kryjącego się pod tajemniczym pseudonimem Elpidio, Ally jest wniebowzięta, bo czuje wszystkie uczucia patrząc na dzieła rzeźbiarza. Zatem kiedy przychodzi jej zorganizowanie wystawy właśnie dla tego artysty jest podekscytowana, ale też skupiona na pracy.
Kiedy pierwszy raz poznaje artystę, ten szybko stara się ukryć. Jednak z kolejnym dniem Ally zaczyna zbliżać się do Elpidio i poznaje jego prawdziwą naturę i twarz.
Czy jednak ich związek ma szansę na sukces?
Czy złamana dusza samotnego artysty ma szansę na uleczenie przez kobietę, która rozumie jego ból?
„Słodka nadzieja” to najlepsza część serii „Słodki Dom”. Aczkolwiek podejrzewam, że jeżeli chodzi o serię „Carillo Boys” to trzecia książka o Levim może być jeszcze lepsza.
W każdym razie jedno jest pewne, Tillie Cole nie zalicza spadku z książki na książkę, wręcz przeciwnie, z każdą kolejną wznosi się na wyżyny i podnosi sobie poprzeczkę coraz bardziej.
Ally z Elpidio są duszami całkowicie różnymi od siebie, a jednocześnie uzupełniającymi się pod każdym względem. Mężczyzna w swoim życiu zrobił niemało złego i uważa, że nigdy nie powinien mieć kogoś bliskiego, bo jedyne co potrafi to ranić. Ally zaś każdego dnia zbliża się do rzeźbiarza i próbuje w nim obudzić coś więcej, niż tylko poczucie winy.
Muszę przyznać, że przeczytałam tę książkę dość dawno, ale nie mogłam zabrać się za napisanie do niej opinii. Musiałam przemyśleć tę pozycję, bo zrobiła na mnie ogromne wrażenie, a przy okazji spowodowała lekkiego kaca książkowego, przez co wyszło, że musiałam przemyśleć całą „Słodką Nadzieję”, aby obudzić się z letargu.
Tillie Cole zgładziła mnie tą pozycją i naprawdę, ale to naprawdę uważam, że jest to najlepsza część „Słodkiego Domu”.
Oczywiście nie brakuje tutaj postaci, o których mieliśmy okazję przeczytać w poprzednich tomach. Także jeżeli tęskniliście za Romeo, Lexi, czy Austinem to tutaj ponownie ich spotkacie.
Podejrzewam też, że domyślacie się kim jest Elpidio, dlatego mogę śmiało napisać, że Axel skradł moje serce bardziej, niż Austin. A jego kłótnie z Levim bolały mnie tak samo, jak samego Axela.
„Słodka Nadzieja” to książka o odkupieniu win, o obudzeniu się z rozpaczy i smutku, a także o tym, że wystarczy jedna osoba, która nam wybaczy, aby w końcu i inni mogli też nam wybaczyć. Historia opowiada o złamanym aniele, który potrzebował nowych skrzydeł, aby ponownie wznieść się do góry i przebudzić ze smutku, w którym się pogrążał. Naprawdę polecam tę pozycję.
Za książkę do opinii dziękuję wydawnictwu