„Miasto Wyrzutków. Mężczyzna, który gromadził rupiecie.” - Julien Lambert (1)


Ale dlaczego tylko dwa tomy?


Mieliście coś takiego, że skończyliście pierwszą część czy to książki, czy to komiksu i szukaliście informacji o kolejnym? Na pewno Was to nie ominęło. 
A mieliście coś takiego, że znaleźliście informacje, których potrzebowaliście, jednak okazało się, że został tylko jeden tom tej historii? Pewnie nie, bo książki mają po kilka tomów, a „Miasto Wyrzutków” wydane przez NonStop Comics, ma właśnie tylko dwie części.
Ja się pytam dlaczego?

FABUŁA

Jacques Peuplier jest nadzwyczajnym człowiekiem, chociaż ani trochę na takowego nie wygląda. Mężczyzna posiada unikatową zdolność prowadzenia rozmów ze śmieciami i rzeczami codziennego użytku. Wiedząc, że jego dar może przynieść mu pieniądze postanowił otworzyć małe biuro rzeczy zagubionych i w ten oto sposób mężczyzna zarabia na chleb. Pewnego dnia Jacques otrzymuję zadanie, które szybko prowadzi go do kolejnego zlecenia. Detektyw ma pomóc odnaleźć dziewczynę, którą porwał niejaki „latający człowiek”. Jacques w brudnym, zaśmieconym i ponurym mieście rozpoczyna poszukiwania
Czy Peuplier znajdzie zgubę?
Czy może odkryje znacznie gorszą prawdę o mieście, a jego rozmowy z przedmiotami okażą się błahostką?


OPRAWA GRAFICZNA 

Choć nie jestem przekonana do tego typu kreski, tego komiksu nie wyobrażam sobie w innych kadrach. Nieco ogólnikowe, niedbałe pociągnięcia, którymi narysowane jest zarówno otoczenie, jak i główna postać, całej tej historii dodają jedynie ogromnego smaczku. Twarda oprawa wygodnie się trzyma, ale i (o dziwo!) nie palcuje, co mój estetyczny chomik docenił. Nie ma tu ścian tekstu, dymki umieszczone są w sposób przejrzysty, a także sprawiający, że szybko czyta się tekst w nich. Generalnie, podczas lektury dłużej czasu oglądałam cały kadr, starając znaleźć na nim coś ciekawego i to chyba właśnie przez to, tak bardzo zostałam wchłonięta przez historię przedstawioną w tym komiksie. 


OPINIA OGÓLNA

„Miasto wyrzutków: Mężczyzna, który gromadził rupiecie” to świetny komiks, który łączy w sobie dużo gatunków. Doszukamy się tutaj lekkiego thrillera, srogiego kryminału, momentami zawieje horrorem, a czasami będziemy się śmiać i przywoła nam to na myśl komedię. Historia kończy się, no według mnie po prostu bezczelnym cliffhangerem, który irytuje mnie dobitnie, bo drugiego tomu jeszcze nie ma, a jak w ogóle sprawdzałam na goodreads to są TYLKO dwa tomy. Yyy... ja naprawdę nie mam pojęcia, jak autor zamierza to zamknąć, ale jeżeli naprawdę mam się rozstać z Jacquesem tak szybko, to będę rzewnie płakać z tego powodu. Poważnie. Polubiłam tego gościa i wiem, że kiedy sami sięgniecie po ten komiks to też go polubicie. „Miasto wyrzutków” szczerze polecam, a sama z niecierpliwością czekam na drugą część. I tak, cały czas mam nadzieję, że tam nie będzie zakończenia.

Zdjęcia wnętrza komiksu pochodzą od wydawcy.
Za komiks do opinii dziękuję wydawnictwu

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com