Chce to w Polsce!
Nigdy wcześniej nie miałam okazji czytać książek Prescott Lane. W sumie, na dobrą sprawę żadnej nie znam. „Just Love” spodobało mi się od pierwszego wejrzenia. Poważnie. Nie znając opisu, a widząc samą okładkę chciałam tę pozycję przeczytać. A mówią, że okładki to nie wszystko.
Rhett Benett od dziecka znał Ainsley i Brody'ego. Razem z Brodym byli najlepszymi kumplami, którzy obiecali sobie, że kiedyś otworzą wspólną klinikę weterynaryjną. Pewnego dnia dom Brody'ego i Ainsley spłonął doszczętnie. Niestety rodzeństwo straciło nie tylko rzeczy materialne, ale też i rodziców, którzy zostali uwięzieni w palącym się domu.
Rodzice Rhetta, podobnie jak i znajomej Skye dali Ainsley i Brody'emu rodzinne ciepło i nowy dom. Wszystko miało się ku lepszemu, dopóki Rhett nie poczuł do Ainsley – młodszej siostry Brody'ego mięty. Mięty, której nie powinien czuć, bo obiecał swojemu przyjacielowi, że nie zakocha się w jego siostrzyczce. Plany i obietnice wzięły jednak w łeb, bo Ainsley także czuła do Rhetta coś więcej, niż tylko przyjaźń.
I kiedy wszystko zaczynało wychodzić na prostą... zdarzył się wypadek, który zmienił życie ich wszystkich.
Mam wrażenie, że i tak za dużo napisałam o tej pozycji, ale uwierzcie mi, jest napisana w taki sposób, że nie da się tego dobrze opisać. Mamy tu zderzenie dwóch światów – przeszłości i teraźniejszości, a Prescott Lane skacze z wydarzeń tu i teraz na te dawno temu i, aby to połączyć w jakąś logiczną całość trzeba się nieźle namęczyć.
Wiecie, że nie przepadam za książkami, w których się nic nie dzieje, a fabuła sobie po prostu płynie do samego końca. Muszę przyznać, że „Just Love” jest właśnie jedną z takich pozycji. Jednak autorka w taki sposób napisała historię Rhetta i Ainsley, że nawet mnie była w stanie przekonać do tej pozycji i generalnie to nie boję się przyznać, że naprawdę uwielbiam tę książkę. Ba! Napiszę więcej. Na pewno przeczytam kolejne pozycje tej autorki, bo chce się przekonać, czy tylko ta książka jest tak dobra, czy inne jej pozycje też są tak samo niesamowite.
W „Just Love” nie ma błahych problemów. Podczas lektury czułam całą sobą to, co przeżywa Ainsley, która wyrosła na piękną i mądrą kobietę, spełniającą się zawodowo, jako projektantka sukien ślubnych, którą od dziecka chciała być. W dodatku Rhett i jego ból także był niemalże namacalny. Mam wrażenie, że nie można byłoby tu dać innych bohaterów, bo ta dwójka jest idealnie wykreowana właśnie na tę historię. Nikt by im nie dorównał.
„Just Love” to książka, która wciąga, ale też pokazuje, jak ważne są w życiu małe chwile, które zazwyczaj zostają szybko zapomniane przez natłok niepotrzebnych informacji, bądź złych wspomnień. To książka, która niejedno z co bardziej wrażliwych serc zaboli, a i w oczach pojawią się łzy. Mnie to ominęło, ale w jednym momencie, nawet mi było ciężko na sercu. Bardzo, ale to bardzo chciałabym, żeby ta książka wyszła na polski rynek. Mam nadzieję, że jakieś wydawnictwo zauważy tę pozycję i zdecyduje się wydać „Just Love”, której tytuł nawet po polsku brzmi pięknie - „Tylko Miłość”.