Przygoda czeka w lesie.
Myśleliście kiedyś żeby rzucić wszystko i wyjechać w Bieszczady? Albo, żeby zamieszkać w lesie i mieć święty spokój od ludzi i technologii? Ja myślałam. Wiele razy. Ale las nie daje mi tego spokoju, który mam na statku. Jason Parker by się ze mną nie zgodził.
Jason Parker został odludkiem. Mężczyzna po zdradzie ukochanej kobiety stwierdził, że woli wyjechać i żyć w samotności, aby nigdy więcej nie zostać zranionym. Las okazał się być dla nie zbawieniem i to właśnie w nim odnalazł swój spokój. Wraz ze zgrają psów, codziennie wykonuje domowe obowiązki, a w chwilach wolnych, rzeźbi w drewnie. Mężczyzna przyzwyczaił się do samotności i ciszy wokoło, a kiedy do jego domu zajeżdża samochód jest zdziwiony i lekko zdenerwowany. Na jego terenie pojawił się intruz. Z auta obszczekiwana przez jego psy wychodzi kobieta, która dobijała się do niego w celu udzielenia wywiadu o jego rzeźbach. Samantha Crow, bo tak ma na imię ta piękność od pierwszych chwil irytuje i jednocześnie zaciekawia Jasona.
Kobieta prosi go o wywiad, który z nim umawiała, a kiedy kończą Sam odjeżdża.
Jednak nie jest w stanie dojechać daleko, gdyż ma wypadek na trasie. Jason jadący po zapasy spożywcze widzi jej samochód i nieprzytomną dziennikarkę. Zabiera ją do pobliskiego szpitala, a potem do siebie do domu.
Tak zaczyna się ich przygoda, a deszczowa pogoda w porze letniej jakby sprzyjała tej dwójce, aby mogli na nowo rozpocząć swoje życie i znaleźć prawidłową ścieżkę.
Dałam się w to wciągnąć! Totalnie!
Kiedy piszę tę opinię, „Drwal” jest gdzieś w trakcie redakcji i korekty, jednak nawet to nie zmieni mojego zdania o tej pozycji. To zupełnie coś innego, co do tej pory otrzymywaliśmy od Kasi Haner.
I powiem Wam, że z książki na książkę autorka stawia sobie coraz większą poprzeczkę.
Za co pokochałam „Drwala”? Za Parkera oczywiście!
Jason jest świetnym bohaterem. Autorka pisze z jego osoby całą książkę i idealnie wprowadza nas w typowo męski świat, a bohater nie ma myślowych rozkmin i wewnętrznych bogini, jak mają to mieć w zwyczaju bohaterki. To konkretny facet, który jak mu nikt dupska nie truje i to w nim jest właśnie najlepsze.
Za tą lekką fabułą, którą napisałam wyżej kryje się jednak dramat na dramacie. No, ale przecież Królowa Dramatu nie mogła nas zawieść prawda?
Nie dajcie się oszukać. Jason z Samanthą mają wiele problemów z którymi nie potrafią się uporać. Dopiero kiedy zaczynają o nich opowiadać, znajdują rozwiązania.
Potrafią pomóc sobie wzajemnie, chociaż sami nie radzą sobie w swoim życiu.
Samantha jest dla mnie obojętna. W sumie czasami współczułam jej szantażu, jaki musi przeżywać, ale żebym za nią stała to już niekoniecznie.
Jest tam jeszcze jedna postać, o której Wam nie napisze. Jedynie co, to możecie być pewni, że będziecie jej [postaci] życzyć jak najgorzej. Ja, życzyłam. Miałam ochotę wywalić czytnik przez okno.
W „Drwalu” mamy coś, czego wcześniej u Kasi Haner nie spotkałam (albo nie pamiętam). Bowiem bohaterowie są niby koło siebie, ale jednak nie. I Jason, i Samantha mają obowiązki, które muszą wykonywać i nie mogą ich zaniedbać. Mają ze sobą kontakt, ale dość nikły. I mimo że wszyscy z góry wiemy, że prawdopodobnie będą razem pod koniec to przez całą książkę tej bliskości między nimi, aż tak nie widać. Są momenty, kiedy są razem, ale ogólnie to autorka trzyma ich na odległość. Ich uczucie rozkwita powoli, ale kiedy już rozkwitnie jest jak wielkie płonące ognisko. Armagedon. Przez tę odległość w tej pozycji nie doszło do typowego „kochany mój...”, „och, kochana moja”. Wiecie jak ja „uwielbiam” słodkopierdzące historie. Tutaj tego nie ma, przez co bardzo mi się ta pozycja podoba.
„Drwal. Miłość, która narodziła się z natury” to książka warta przeczytania. Jeżeli jesteście fanami autorki to zostaniecie zaskoczeni, czymś zupełnie innym, niż mieliście okazję spotkać do tej pory, a jeżeli dopiero poznajecie Kasię Haner to ta pozycja jest dobrym startem. Czytało mi się to bardzo przyjemnie, a do tego nad wyraz szybko. Ciągle chciałam wiedzieć, co dalej z ich historią i w każdej możliwej przerwie chwytałam kolejne rozdziały, aby móc dowiedzieć się czegoś nowego. Mimo że „Drwal” to romans jest w nim nuta świeżości, która otwiera coś nowego w gatunku. Nie wiem jeszcze co to. Może zamiana biznesmena na drwala, albo klasycznego wielkiego miasta na las? W każdym razie podoba mi się i chce więcej!
Za egzemplarz dziękuje wydawnictwu