Szefie, mamy tego więcej?
Obwoluta „Siedmiu Książąt i Tysiącletniego Labiryntu” (będę czasami używać skrótu SKiTL) rzuciła mi się w oczy, podczas przeglądania internetu. Do tego stopnia, że zapragnęłam tę mangę przeczytać i poznać jej historię. Teraz, po skończeniu pierwszego tomiku ubolewam, że nie mam drugiego, a co gorsza ta opowieść skończona jest w czterech tomach. Ja się pytam: DLACZEGO?
FABUŁA
Umarł król. Niech żyje król!
Nie w tej historii. W pewnym królestwie ze starości umarł król. Jednak sukcesja, która powinna być oficjalna, okazała się nie sprawdzać, dlatego wymyślono, że syn tego króla zostanie wtrącony do labiryntu, aby wydostając się z niego, mógł pokazać, że jest godny rządzenia swoim ludem.
Yuan Juno to zwykły prosty chłopak, który ku własnej zgubie ufa ludziom i pragnie im pomagać. Chłopak budzi się w celi, do której nie pamięta nawet, jak trafił. Pierwsze co czuje, to przerażenie, że został wtrącony do więzienia i już nigdy z niego nie wyjdzie. Spotyka jednak kolejnego chłopaka, który pomaga my wydostać się z jego celi, na poziom wyżej. Lawrence Ackroyd jest mistrzem sztuk walki. Dwójka chłopaków szybko się ze sobą poznaje i zaczyna kombinować, jak wydostać się z pomieszczenia, w którym aktualnie się znajdują. Szczególnie, że woda zaczyna zalewać niższe poziomy. Udają się w podróż wyżej i wyżej i z każdą kolejną wizytą w nowej komnacie spotykają innych mężczyzn. Są to sami popularni w królestwie młodzieńcy: Titus Ram, który prowadzi szajkę złodziei, Mesiah Reed, będący słynnym detektywem, Zan Audubon – sławny, niewidomy pieśniarz, August Morgan, który jest dziedzicem rodzinnej fortuny, Gideon Redfield – aktywista oraz Amadeus Frockhart, będący matematycznym geniuszem. Siedmiu mężczyzn pragnie wydostać się z więzienia, które w rzeczywistości okazuje się być swoistym labiryntem.
Siedmiu chce przeżyć, ale tylko jeden może wyjść z tej przygody cało.
Jeden, który dostanie tron i koronę.
OPRAWA GRAFICZNA
Aż żałuje, że ta manga nie jest kolorowa. Wnętrza, jakie serwuje nam ta historia, aż proszą się o piękne, barwne kolory. No, ale niestety (albo stety) jest to manga i poza wklejką na pierwszej stronie, która jest kolorowa, nie mamy tu już nic więcej, co mogłoby być barwne. Szkoda, bo przydałaby się jeszcze jedna wklejka ze wszystkimi młodzieńcami, którzy biorą udział w tej przygodzie. Tak, aby wyobraźnia zaczęła pracować trochę mocniej.
Obwoluta jest utrzymana w zgodzie z oryginałem, pod nią mamy krótki komiks i grafikę o Siedmiu Samurajach. Swoją drogą, jak zobaczyłam ją to zachciałam przeczytać taka historię.
BOHATEROWIE
A tych jest tu od groma i jeszcze więcej. Żartuję. Siedmiu wspaniałych, a każdy z nich ma całkowicie inną osobowość i charakter, co podczas czytania mangi było jednym z większych plusów. Istna kraina osobliwości. Chociaż każdy z tych mężczyzn nie został jeszcze dobrze opisany, to patrząc na nich i wiedząc, czym się zajmują można stwierdzić, że zderzenie siedmiu różnych światów jest murowane i, aż boję się konsekwencji, jakie się z tego urodzą. Najbardziej podoba mi się oczywiście Lawrence, ale Mesiah też jest niczego sobie. To właśnie im kibicuję najbardziej. Chociaż gdzieś tam w głębi głowy mam świadomość, że labirynt przejdzie ktoś zupełnie inny.
OPINIA OGÓLNA
„Siedmiu Książąt i Tysiącletni Labirynt” to manga, która zapowiada się genialnie. Zamknięta w (tylko!) czterech tomach, może spełnić moje oczekiwania, ale też może mnie zawieźć. Ciekawa jestem, jak zostanie poprowadzona cała ta historia, szczególnie że mała ilość tomików mówi, iż wydarzenia będą musiały dziać się naprawdę szybko. Z jednej strony się tego obawiam, z drugiej jestem też dziwnie spokojna, bo mam nadzieję, że autorzy wiedzą, co robią.
Żałuję tylko, że tak szybko sięgnęłam po ten tomik, zamiast poczekać, aż wyjdą wszystkie cztery, bo teraz cierpię i czekam, na kolejne. A czekanie przecież jest najgorsze.
Za egzemplarz serdecznie dziękuje wydawnictwu