[Manga, też książka] „My Hero Academia”|Kohei Hirikoshi (Vol. 1)


Chciałbyś zostać superbohaterem? 

Pierwszy tomik mangi „My Hero Academia” przybył do mnie razem z innymi mangami, jako prezent od Mateusza (dzięki). Z racji, że był to właśnie jeden tom stwierdziłam, że między książkami mogę sobie pozwolić na relaks. Przyznam szczerze, że tak śmiesznej mangi bardzo dawno nie miałam okazji czytać. 

Świat zaczął robić się dziwny. Ludzie zaczęli się mutować, przez co większość z nich posiadła rożne umiejętności, które pomagały im w życiu codziennym. 
Izuku Midoriya od dziecka pragnął być superbohaterem jak tajemniczy i legendarny All Might, który ratował tysiące ludzi. Kiedy w innych dzieciach zaczęły budzić się nadnaturalne umiejętności, młody Izuku czekał na swoją kolej. Czekał, czekał i czekał. 
Aż u lekarza okazało się, że jest wyjątkiem i nie posiądzie żadnej mocy, bo jest… normalnym człowiekiem.
Marzenie chłopca o byciu superbohaterem legło w gruzach. 
Chłopiec mimo załamania dalej prowadził notatki o swoich idolach i próbował uczyć się jak najlepiej, aby dostać się na uniwersytet U.A., który to miał profil bohaterski, gdzie szkoleni byli przyszli superbohaterowie. 
Pewnego dnia został napadnięty przez złoczyńcę, a na pomoc przyszedł mu All Might – jego największy idol. Chłopiec próbował z nim porozmawiać, ale zajęty przez łapanie przestępców superbohater ulotnił się. 
Izuku nie odpuścił, bo w ostatniej chwili pochwycił się peleryny All Mighta i ten musiał awaryjnie lądować na dachu, aby pozbyć się fana. 
To tam, okazało się, że najsławniejszy superbohater tak naprawdę ma całkiem inne oblicze. 
Kiedy Izuku zapytał go, czy kiedykolwiek uda mu się zostać superbohaterem bez daru, All Might zdecydował, że weźmie go pod swoje skrzydła. 
Przed chłopcem stanęło ogromne wyzwanie, przygotowania swojego ciała do okiełznania mocy, jaką ma otrzymać. 
A z nią, prosta droga, aby dostać się do wymarzonego uniwersytetu. 

Przyznam szczerze, że sceptycznie podchodziłam do tej mangi. Nie jestem jakąś wielką fanką superbohaterów i tego typu rzeczy, ale nic nie szkodzi spróbować czegoś nowego. „My hero academia” to bardzo wesoła historia, o chłopcu, który mimo kłód pod nogami walczy, aby jego marzenie zostało spełnione. 

Już na początku wiadome było, jak przebiegnie ta historia i to, że Izuku to taki trochę słabiak. W szkole się nad nim znęcali i go poniżali, z racji braku daru, a on twardo to znosił. Polubiłam go za upór, jaki swoją osobą przedstawia, bo w pewnym stopniu przypomina mi samą siebie za hart ducha w dążeniu do celu. Chłopak jest wiecznie uśmiechnięty, mega pozytywny i ma bardzo wysoki poziom empatii. Bez wahania potrafi rzucić się na pomoc, nie myśląc o konsekwencjach. 
Poniekąd może go to zgubić, ale też daje mu przewagę nad innymi.
W końcu superbohaterowie mają ratować zwykłych obywateli, prawda?

All Might jest baaardzo podobny do Johnnego Brawo i w sumie to z tego powodu skradł moje serce. Pokazując też swoje prawdziwe oblicze obala mity, że każdy bohater musi być przystojny i umięśniony. Pracuje, jako bohater, bo ma dar i dużą sławę, ale w głębi serca jest zwyczajnym chłopakiem, który musiał ciężko pracować, aby osiągnąć to, co teraz ma. 

Fabuła „My Hero Academia” jest przewidywalna, ale mimo tego czyta się to bardzo przyjemnie. Bohaterowie są sympatyczni i Czytelnik szybko zaczyna ich lubić. Kreska mangi miejscami jest komiczna i to są głównie fragmenty, kiedy Izuku jest zdziwiony. Nie ukrywam, że jak widziałam niektóre rysunki to śmiech sam się pojawiał. Przyjemnie się na nią patrzy i podziwia. 

Zapewne sięgnę po dalsze tomy „My Hero Academia”, ale dopiero jak ich się trochę uzbiera na naszym rynku. Na razie są raptem dwa, a wyczuwam jak będzie wyglądać początek drugiego tomu i nie chce tak mieć z kolejnymi. Dlatego poczekam i potem wszystkie na raz machnę w jeden dzień. 
Polecam, jako lekką odskocznię od książek oraz leczeniu kaca książkowego.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com