Nie czytałam nic K.C. Lynn wcześniej, dlatego z chęcią sięgnęłam po jej książkę, która ma się pokazać za nakładem Wydawnictwa Niezwykłego. Co więcej ostatnio przewinęła mi się premiera jej najnowszej książki (ale tytułu to nie pamiętam), jednak nie zainteresowała mnie na tyle mocno, abym po nią sięgnęła. Po „Fighting Temptation” sięgnęłam z ciekawością, o czym jest ta pozycja, bo moim zwyczajem, opisu nie przeczytałam. I w sumie to nie wiem, jak oceniam tę lekturę, ale o tym za chwilę.
Jaxson Reid to miejscowy rozrabiaka i chuligan. Jednak czasami ma też dobre serce, chociaż mało kto o tym wie, bo wszyscy w miasteczku Sunset Bay widzą syna, przez pryzmat ojca. Jaxson jeździ na motocyklu i wygląda na typowego „bad boya”, ale przez to, jaki jest kobiety z miasta ślinią się na jego widok.
Julia Sinclair po śmierci matki przeprowadziła się do babci, która mieszka w Sunset Bay. Dziewczyna nie zna za dobrze miasta, ani jej mieszkańców, ale prawie każdego dnia przychodzi na cmentarz, aby odwiedzić mamę i opowiedzieć jak minął jej dzień. Pewnej nocy, jej spacery po zmroku kończą się napaścią dwóch nie do końca trzeźwych mężczyzn, którzy chcą Julkę zgwałcić.
Jaxson będący przypadkiem obok, słysząc krzyki i błagania, od razu rusza do akcji i po szybkiej wymianie ciosów ratuje dziewczynę z opresji, stając się jej najlepszym przyjacielem. Z biegiem czasu, Julka zaczyna rozumieć, że to nie tylko przyjaźń, ale głęboko skrywana miłość kieruje ją w stronę Jaxsona, który informując ją o swoim wyjeździe łamie jej serce.
Chłopak postanawia wstąpić do oddziału SEAL i chociaż obiecuje, że wróci mija pięć lat, kiedy Julka dowiaduje się, że jej przyjaciel miał wypadek i jest w szpitalu w Niemczech. Kiedy do niego przyjeżdża, ten łamie jej serce ponownie.
A potem mija kolejny rok. Rok szukania ciepła u innych mężczyzn, którzy nie są Jaxsonem.
Aż pewnego dnia, ten wymarzony i jedyny staje przed drzwiami jej domu, chętny do wyjaśnień.
Julia nie chce jednak ich słuchać.
„Fighting Temptation” to książka, która opowiada o przyjaźni między mężczyzną, a kobietą, która przeradza się w miłość. Z początku jednostronną, ale szybko okazuje się, że jest odwzajemniona, z niepewnościami.
Jaxson cały czas uważa, że nie jest dla Julki dobry i nie zasługuje na nią. Sam karci się za to, jaki był jego ojciec. Odrzuca ją, chociaż ona uparcie go kocha i trwa przy nim, a każdy inny mężczyzna w jej życiu nie wywołuje tych „dreszczy”, co Reid. Chłopak próbuje na jej miłość zapracować i nie potrafi zrozumieć, że ona cały czas na niego czeka, aż ten się obudzi.
K.C. Lynn nie poskąpiła nam jednak wątków. Poza główną parą, mamy też pobocznych bohaterów i ich mini historie także możemy przeżywać. Oczywiście wiadomym jest fakt, że kolejne tomy serii opowiadają właśnie o przyjaciołach Julki i Jaxsona, ale i tutaj możemy podglądnąć ich skomplikowane życie. Osobiście podobają mi się kumple z SEAL Jaxsona, czyli Cade i Sawyer i to właśnie ich historii jestem ciekawa najbardziej.
Jednak najważniejszym wątkiem, który nie do końca mi pasował jest SEAL. Autorka chciała pokazać (chyba) psychikę Jaxsona, po misji w Iraku, gdzie przydarzyła mu się dość nieprzyjemna przygoda, z której ledwo wyszedł żywy. I jak jestem gotowa wybaczyć przeskoczenie całości jego szkolenia i przesunięcie fabuły do szpitala, bo to Julka jest główną bohaterką, tak nie umiem wybaczyć zaniedbania, jakie autorka poczyniła w dalszej części książki.
Kiedy Jaxson jest już w domu. Bezpieczny i zdrowy.
Jest tego ZA MAŁO.
Mamy jakieś skrawki wspomnień Jaxsona, ale to są raptem trzy sztuki (może cztery) i są tak pobieżnie opisane, że głowa mała. Sądziłam, że ta historia poza złamanymi wielokrotnie sercami i wątkiem przyjaźni, która okazuje się być miłością, dostanę dużo psychiki męskiego bohatera, po wymagającej misji w Iraku, która odbiła się na jego zachowaniu. A tu nic.
Jaxson jest agresywny i rzuca się na każdego z łapami, jednak nie ma to nic wspólnego z jego wyszkoleniem i pobytem na misji. Chociaż ten mężczyzna zbierał się przez rok „do kupy” po tym, co go spotkało, końcem końców jest tak bardzo normalny, jakby pracował w cukierni i codziennie robił eklerki.
Jak cała ta książka wyszła naprawdę dobrze, tak ten wątek został dosłownie napisany byle jak.
I to w sumie jedyna rzecz, jaka szczerze mi się w „Fighting Temptation” nie podoba.
Ale do brzegu. Jeżeli oczekujecie delikatnej historii z czasowymi skokami ciśnienia to ta pozycja, jest dla Was. Jeżeli oczekujecie czegoś więcej, niż historii o miłości z problemami to tutaj tego nie znajdziecie. A jeżeli jesteście marudami jak ja, to przynajmniej wiecie, że psychiki Jaxsona po misji w Iraku nie uświadczycie. Decyzję pozostawiam Wam.