Jedna decyzja może zniszczyć całe twoje życie.
Choć „Historia pewnej dziewczyny” nie była w moich planach czytelniczych, nie mając weny na romans, czy fantastykę sięgnęłam po tę pozycję, chcąc przekonać się, czy moje ulubione i niezawodne wydawnictwo YA!, którego książki wprost uwielbiam, wróciło na dobre tory.
Deanna Lambert mając trzynaście lat podjęła złą decyzję, która okazała się być tragiczna w skutkach. Nie dość, że ojciec dziewczyny przestał się do niej odzywać, to stała się pośmiewiskiem, anegdotką całej szkoły. Tommy, który swego czasu był jej chłopakiem i przyjacielem jej brata Darrena, sprawił, że życie dziewczyny i prywatne i publiczne stało się koszmarem.
Zbliżające się wakacje miały jednak wszystko zmienić. Deanna wpadła na pomysł, aby znaleźć pracę i móc zarobić pieniądze, odłożyć je i wyprowadzić się razem ze swoim bratem, jego dziewczyną i ich małą córką April, która okazała się wpadką z domu rodziców.
Od wiecznie patrzącego bykiem na wszystkich ojca.
Wraz ze swoja przyjaciółką Lee, przeszła się po małym miasteczku i kiedy nadzieja na znalezienie pracy zaczynała maleć, Deanna została przyjęta do pizzerni, która była typową speluną.
Picasso, bo tak nazywała się ta knajpa okazała się być nie tylko meliną, przyciągającą największych gburów w mieście. Została także kopalnią wspomnień.
Tommy Webber, który zniszczył jej życie pracował tam na wakacje.
Deanna, miała do niego dołączyć.
„Ja, Deanna Lambert, nie
należę do nikogo i nikt nie należy do mnie.
Nie wiem, co mam robić.”
Nie wiem, co mam robić.”
Sama nie wiem, co mam konkretnie myśleć o tej pozycji.
Bo widzicie... „Historia pewnej dziewczyny” miała pokazywać, że każda decyzja niesie za sobą konsekwencje i trzeba myśleć, każdego dnia i nocy, aby móc istnieć w tym brutalnym świecie, bez wrogów.
Albo z ich małą ilością.
Historia Deanny okazała się być prawdziwa, a problemy, jakie zostały przedstawione w tej pozycji są spotykane w codziennym życiu. Problem w tym, że Sara Zarr, jak dla mnie, zbyt mocno skupiła się na robieniu z Dee ofiary „na siłę”. Oboje wykorzystali się wzajemnie i chcieli to robić. Może nie było to moralne pod względem wieku Deanny, ale chciała uprawiać seks z Tommym.
Nie bronię tu, ani jej, ani jego.
Uważam, że pomysł na tę fabułę mógł być rozwinięty zdecydowanie lepiej i mądrzej.
W „Historii pewnej dziewczyny” jest zwykła pisanina, którą czyta się szybko i przyjemnie, ale cała ta książka przemija bez echa, kilka godzin po jej zakończeniu.
A żeby potwierdzić Wam moje słowa – przeczytałam tę książkę w trzy godziny, a osiem godzin później nie pamiętałam szczegółów. Gdybym nie zapisywała sobie na kartce niuansów i drobnostek z tej pozycji to prawdopodobnie nie napisałabym tej opinii.
Nie wiem, czy ta pozycja mi się podobała. Przychylam się do tego, że jednak nie.
Nic ciekawego nie wniosła, a dużo rzeczy było zbyt absurdalnych, żeby miało wzięcie.
Smutno mi tylko, że wydawnictwo YA!, już drugi raz mnie zawiodło.
Spodziewałam się naprawdę pomysłowej książki, która będzie miała moje ulubione ukryte dno, a dostałam wszystko podane na tacy.
I owszem, jest tutaj walka o zmianę zdania swoich rówieśników, walka o odzyskanie w oczach rodzica i walka o samego siebie, ale jest jej zbyt mało.
„Historia pewnej dziewczyny” to pozycja, którą jak mam być szczera można sobie spokojnie odpuścić. Jest to pozycja niewyróżniająca się i niewciągająca swoją fabułą. Ją się po prostu czyta. A po przeczytaniu, zapomina się, o czym była. Podejrzewam, że sama niedługo nie będę pamiętać nawet tytułu tej pozycji. Moje zdanie znacie, czy przeczytacie, to już wasza decyzja.
Pamiętajcie jednak, że każda decyzja niesie za sobą konsekwencje.
Za egzemplarz serdecznie dziękuję wydawnictwu