„Dirty Sexy Games” - Laurelin Paige




Weston powraca.

Pamiętacie, jak płakałam w recenzji „Dirty Sexy Player”, że autorka zrobiła niespodziewany cliffhanger, który wzburzył mnie i niebywale zasmucił, bo musiałam czekać na kolejny tom?
Otóż, właśnie go skończyłam i muszę przyznać, że historia Westona jest ciekawa, ale i tak wolę Donovana.

Akcja zaczyna się, zaraz po ślubie Elizabeth Dyson i Westona Kinga, kiedy to para młoda, zamiast tańczyć pierwszy taniec ze sobą, szuka pocieszenia w ramionach innych. King, u Sabriny, którą znamy z „Dirty Filthy Rich Men”, zaś Elizabeth u swojego byłego chłopaka Clarence'a.
Chociaż młodzi ustalili, że to tylko ślub dla interesu i tak ich do siebie ciągnie. Po ślubie, oczywiście dopełniają formalności i małżeństwo zostaje skonsumowane, ale na następny dzień Weston wychodzi wcześnie rano, na spotkanie zostawiając swoją świeżo upieczoną żonę samą. King idzie spotkać się z Callie, córką senatora, która... w dzień jego ślubu powiedziała mu o pewnej niespodziance (i tak się domyślacie, o co chodzi). Elizabeth zaś, odwiedza ponownie jej były chłopak, który chyba nie do końca pogodził się z ich rozstaniem.
Kiedy Weston wraca, zastaje swoją kobietę z jej byłym na rozmowie, czym jest zaskoczony. Jednak nie daje się zbić z tropu i kiedy tylko Clarence wychodzi, King proponuje swojej żonie wyjazd na miesiąc miodowy na Hawaje, gdzie mają być tylko oni we dwoje, bez świata zewnętrznego i jego problemów. Elizabeth będąc nie do końca pewna swoich uczuć, zgadza się, gdyż chce poznać swojego męża lepiej.
Na Hawajach, choć miesiąc miodowy powinien być beztroski, Weston ciągle myśli, jak wyjawić Elizabeth tajemnicę, którą przed nią skrywa.
Jednak końcem końców, sekret sam wychodzi na jaw, a Elizabeth, choć już prawie wiedziała, co czuje do Kinga, ponownie ma wątpliwości, a przez nagabywanie matki, kobieta podejmuje decyzje, które mają się odbić na i na niej, i na Kingu.

Od czego by tu zacząć?
Może od prequela?
Odejdźmy na chwilę od „DSG”. Laurelin Paige kilka dni temu, wydała krótki prequel, który możemy za darmo przeczytać na jej stronie internetowej noszący tytuł „Dirty Sexy Bastard”.
Historia ta, mająca czterdzieści cztery strony opowiada o testamencie ojca Elizabeth, ale także propozycji, jaką złożył jej Donovan Kincaid ( prywatnie mój mąż ). Ta krótka nowelka, jest świetnym wejściem w całą historię Westona i Elizabeth, a i mogłabym się pokusić o to, że do „Dirty Filthy Rich Men” też pasuje (chociaż polecam przeczytać „Dirty Filthy Rich Boys”).
Generalnie dowiedziałam się, że całe „Dirty Universe” ma mieć jeszcze około czerech- pięciu książek, które będą opowiadać o poszczególnych mężczyznach, poznanych wcześniej w fabule.
Żeby Wam nie skłamać, ma być „Dirty Sweet Duet” i „Dirty Wild Duet”. 


Wróćmy jednak do „Dirty Sexy Games”.
Historia Elizabeth i Westona od samego początku mi się spodobała, szczególnie, że to właśnie Donovan był jej prowodyrem. Autorka w ciekawy sposób pokazała psychikę pary młodej, która inna była u Kinga, a inna u Dyson, oraz cały ten szybki ślub i okłamywanie wszystkich dookoła w sprawie wielkiej miłości, która miała podłoże finansowe. 


W drugiej części, Laurelin Paige rozwinęła fabułę dalej i poszła o krok do przodu.
Cliffhanger, który zakończył „Dirty Sexy Playera” był niespodziewany i zaskakujący, ale czytając „DSG” osobiście zostałam ukontentowana i cieszę się, że autorka po raz kolejny mnie nie zawiodła.
Laurelin Paige to maszyna do pisania książek i nie mówię tego w złym słowa znaczeniu. Autorka ta, wydaje naprawdę dużo książek podczas roku, ale każda z nich jest dopracowana i historią bohaterów się po prostu żyje. 


Dla porównania Lauren Blakely wydaje książkę DOSŁOWNIE, co miesiąc, a każda z nich jest identyczna jak poprzednia, zmieniają się tylko imiona bohaterów, zaś fabuła, jak była tandetna tak dalej jest. No cóż... można i w ten sposób.

Chociaż nie jestem super fanką Westona, a Elizabeth raczej jest mi obojętna, to i tak czytałam z uśmiechem ich przeprawę przez wydarzenia, jakie miały okazję ich spotkać. Tak właśnie pisze Laurelin Paige, choćbyście nie przepadali za bohaterami i tak będziecie się cieszyć do książki, kiedy będziecie o nich czytać i nie będzie Was to, ani trochę nudzić.

„Dirty Sexy Games” uważam, za dobre zakończenie historii tej dwójki. Z niecierpliwością czekam na odrębną serię o Donovanie, chociaż obawiam się, że dostałam ją w „Dirty Filthy Rich Men” i trochę mnie to boli ( bardziej, niż trochę ). Mam jednak nadzieję, że Laurelin Paige pójdzie mi na rękę i specjalnie dla mnie napisze coś o moim książkowym mężczyźnie. 


Jeżeli czytaliście „Dirty Sexy Player” to kontynuację serdecznie Wam polecam, zaś jeżeli jeszcze nie mieliście okazji spotkać się z „Dirty Universe” to zacznijcie, albo od „Dirty Filthy Rich Boys”, albo właśnie od „Dirty Sexy Bastard”. Teoretycznie powinniście znać historię z „DFRB” i całego „Dirty Duet”. Ale mam wrażenie, że jak przeczytacie „DSB”, a potem kolejne tomy o Westonie i Elizabeth to ogarniecie całą historię.
 

Za egzemplarz dziękuję autorce Laurelin Paige.

"Dirty Universe" (linki do wcześniejszych recenzji)


"Dirty Duet"
Dirty Filthy Rich Boys
Dirty Filthy Rich Men
Dirty Filthy Rich Love




"Dirty Games"
"Dirty Sexy Bastard"
"Dirty Sexy Player"
"Dirty Sexy Games"

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com