Jest zaklepany, przeze mnie (nie żartuję).
Na „Flip Trick'a” czekałam od kiedy Amo zapowiedziała tę pozycję. Kiedy zobaczyłam okładkę, moja niecierpliwość urosła do gigantycznych rozmiarów. Po czym, jak wiecie okazało się, że płynę w rejs, a na czytnik zawitał „Flip Trick”. Dlatego, z góry przepraszam, za tak późną recenzję tej pozycji, bo wiem, jak wielu z Was na nią czekało.
Amethyst jes nietypową dziewczyną. Lubi jeździć na deskorolce i od dłuższego czasu farbuje swoje blond włosy na różowo. Jej matka wiązała z córką karierę modelki, ale końcem końców Ame poszła na studia filmowe. Choć nie do końca o tym marzyła.
Pewnego wieczora, jej przyjaciółka Leila namówiła ją na imprezę i leczenie złamanego serca po poprzedniej miłości, kolejną imprezą. Co więcej, powiedziała, aby Ame odważyła się na jedno nocną przygodę z tajemniczym osobnikiem z klubu, który wpadnie jej w oko. Amethyst z początku nie była przekonana, co do tego pomysłu, ale chcąc się wyluzować stwierdziła, że może spróbuje. Jak ktoś wpadnie jej w oko.
Poczuła jego wzrok na sobie, jak tylko pierwszy raz na nią spojrzał.
Kiedy zaczął się do niej zbliżać jej ciało zareagowało, jakby byli dla siebie stworzeni.
Maddox „Destroyer” Stone.
Szatan w ubraniu anioła.
Przygoda na jedną noc, okazała się być przygodą pełną cierpienia i smutku na całe życie.
Teraz się pewnie zastanawiacie, dlaczego napisałam Wam tak mało z fabuły tej książki.
Dlatego, że „Flip Trick” trzeba przeżyć samemu.
Dać się porwać emocjom, jakie panują w tej książce, przeżywać wydarzenia z bohaterami i czuć tę historię, niczym własną.
Tą niepozorną pozycją Amo Jones dosłownie zmiażdżyła system i do tej pory nie jestem w stanie się po niej pozbierać.
Maddox Stone skradł moje serce swoim pierwszym pojawieniem się w książce. Ten bohater będzie chłopakiem, w którym kochałyście się, kiedy byłyście w szkole/na studiach. Takie zbója z dobrym serduszkiem to jeszcze w żadnej wcześniejszej książce nie spotkałam. I dobrze!
Destroyer zawładnął moim sercem i ani trochę nie żałuję.
Ale nie tylko o nim jest „Flip Trick”. Amethyst należy do grona nielicznych bohaterek, które są typowymi chłopczycami, aczkolwiek mają w sobie nutkę kobiecości. Amo Jones stworzyła postać, która jest bardzo podobna do większości dziewczyn, jakie chodzą po tej ziemi. No bo przyznajcie się, która z Was ciągle interesowała się typowo „kobiecymi rzeczami”?
Pewnie żadna.
Ich miłość jest jak chodzenie po rozżarzonych węglach. Boli, jak cholera, ale raniąc, jednocześnie leczy.
I wiem, że te porównania, czasami nie mają kompletnie sensu, ale uwierzcie mi, jak przeczytacie tę książkę to sami nie będziecie wiedzieć, co macie w głowie.
Bo ja też nie wiem. Mimo że minęło już kilka dni, jak skończyłam tę książkę.
Czy „Flip Trick” jest lepszy od „Srebrnego Łabędzia”?
Po pierwsze nie porównywałabym tych dwóch książek ze sobą, bo są w całkiem innych klimatach.
Po drugie, jeżeli musiałabym je porównać to powiem, że są na tym samym poziomie, jeżeli chodzi o styl autorki. Jeżeli chodzi o fabułę... nie ma porównania. ”Flip Trick” jest całkiem inny, niż „Silver Swan”.
Kończąc, bo nie chce napisać za dużo, z ręką na sercu mogę polecić Wam najnowszą książkę Amo Jones. Jeżeli polubiliście „Srebrnego Łabędzia” mimo okropnie irytującej głównej bohaterki, to tutaj będziecie wielbić Ame, a Maddoxa kochać. Pamiętajcie jednak, że byłam pierwsza i możecie ustawić się w kolejce po mnie do niego.
„Flip Trick” to pozycja, która zrobi Wam papkę z mózgu. Będziecie mieli ochotę rzucać czytnikiem po ścianach (ja chciałam wyrzucić go za burtę), ale jednocześnie będziecie chcieli wiedzieć, co dzieje się dalej. Cóż, niezdecydowanie to podobno domena kobiet.
Książki są tego potwierdzeniem.
Za ARC dziękuję autorce – Amo Jones.
Za polską wersję Wydawnictwu Niezwykłemu.
Za polską wersję Wydawnictwu Niezwykłemu.