Pages

sobota, 3 lutego 2018

„Cocky Client” – Whitney G.


Wspominałam, że ta nowelka pojawi się na blogu. Oto jest!

„Cocky Client” to aktualnie trzecia część serii „Steamy Coffee Collection”. Whitney G. mieliście okazję poznać, a jeżeli nie to zapraszam na recenzję jej poprzednich książek „Naughty Boss”, „Dirty doctor” , „Turbulencja”
Tyle słowem wstępu.

Ryan Dalton jest CEO w Dalton International Estates and Realty. Razem z bratem, który jest CFO prowadzą firmę, jednak mają problemy. A raczej problem. Chodzący na dwóch nogach. Ryan jest, bowiem rozpuszczonym chłopcem, któremu dostała się w posiadanie firma. Nie potrafi stłumić swoich emocji i zawsze jest brutalnie szczery, przez co jego publiczne wystąpienia mają w sobie przesyt słów „seks” i „pieprzyć się z kimś” ( za przeproszeniem moi drodzy, ale będę dosadna ), a w dodatku dość często w ruch idą pięści. Każdy jego, nazwijmy to człowiek od wizerunku publicznego po tygodniu zwalnia się i nie chce mieć z ich firmą nic wspólnego. Dodatkowo mężczyzna przeżywa siedmiomiesięczny celibat, który zostaje zaburzony przez pewną kobietę w klubie ubraną w obcisłą, błękitną sukienkę. 
Penelope, będąca właścicielką firmy Penelope Lauren and Associates jest kobietą zapracowaną i samotną. Przez jej ex-chłopaka, którego zostawiła po złapaniu go na zdradzie traci na rzecz Drew oraz jego firmy klientów. Sytuacja jest podbramkowa, więc kiedy tajemniczy mężczyzna dzwoni i płaci trzy miliony dolarów za rok z góry, kobieta podejmuje się wyzwania.
Na następny dzień w pracy, po nocy spędzonej w klubie, a potem w łóżku z tajemniczym nieznajomym okazuje się, że ów wcześniejszy seksualny partner z klubu, jest nikim innym jak mężczyzną, którego Penelope ma reprezentować. 
Niezręczną sytuację ratuje brat Ryana – Leo, który po spacerze z Penelope w końcu namawia ją do skorzystania z oferty.
I Ryan i Penelope doskonale wiedzą jak skończy się ta współpraca.

„I have some conditions before I can ask you to leave with me.- I said.

I’m listening.
One, you can’t stay the night.
I never do.
Two, you can’t have my phone number.
I don’t recall asking for it.
Three, you’ll have to let me lean against you when we leave.”

Muszę przyznać, że jest to najsłabsza część z serii. Jak przy dwóch poprzednich tomach naprawdę było się, z czego śmiać tak tutaj nie znalazłam wcale powodów do uśmiechu. Książka jest nudna, przewidywalna i w sumie nic się w niej nie dzieje. Gdyby Leo był rozwinięty, to mam wrażenie, że byłaby to znacznie lepsza pozycja, niż jest w rzeczywistości.
Bohaterowie są płytcy jak kałuża na pustyni, a inne postacie poboczne są kompletnie wsadzone w tę książkę na siłę. 
Penelope to kobieta, która stawia ostre warunki i nie daje sobą rządzić, a Ryan to arogancki typ z ego wielkości galaktyki, zachowujący się jak dojrzewający nastolatek. 
Nie wzbudzili we mnie sympatii. W sumie to nie wzbudzili niczego.

Z przykrością musze stwierdzić, że „Cocky client” to książka, której nie polecam. Ja, jako fanką Whitney G. sięgnęłam po nią, ze zwyczajnej ciekawości po poprzednich dwóch nowelkach z tej serii. Zawiodłam się. Mam wrażenie, jakby pozycja była pisana na siłę, bez pomysłu. Nie ma w niej nic zaskakującego, śmiesznego i wciągającego. Skończyłam ją tak szybko, z racji jej grubości, która jest nikła, bo co to jest sto stron?
Nie polecam. Szkoda nawet tych dwóch godzin na tę książkę. Nie zmienia to faktu, że samą Whitney G. uwielbiam i inne jej pozycje są świetnie spędzonym czasem.