„Right back atcha, big guy.”


Pamiętacie “Cyanide”, które wciągnęło mnie na cały dzień? Cóż, „Corrode” jest jeszcze lepsze.

Zanim jednak przejdę do recenzji podlinkuję Wam posta o pierwszej części serii „Surface Rust”- Tutaj.

Ella Fields jest autorką książek, które są zwykłe, a jednocześnie pełne pasji. Gołym okiem można zobaczyć serce włożone w napisanie danej powieści, co więcej podczas czytania, serce mamy niemalże na ramieniu, gdyż emocji tu nie brakuje. 

Felix, którego mieliśmy okazję poznać, na samym końcu poprzedniego tomu trafia do więzienia za przekręt. Akcja „Corrode” zaczyna się jak starszy brat Jareda wychodzi na wolność, po czym autorka zbiera nas w przeszłość i opowiada jak to wszystko się zaczęło. 

Na imprezie kilka lat wcześniej poznał kobietę, która zawróciła mu w głowie – Maggie. Dziewczynę skromną, grzeczną i poukładaną, ale potrafiącą walczyć o swoje. Para nastolatków zaczęła się poznawać, a jedno kłamstwo zniszczyło wiarygodność Mags u rodziców. Głównie u ojca tyrana, który nie dopuszczał do wiadomości, że jego córka może być z chłopakiem ze slumsów. Została pobita przez własnego tatę i postawiona przed wyborem – albo wyprowadza się do chłopaka i nie pokazuje więcej na oczy rodzicom, albo zostaje w domu i zrywa z Felixem. 
Wybrała miłość. 
Pomagała Jaredowi, Felixowi i Darrenowi jak tylko mogła, kończąc szkołę i czasami pracując. Jej stosunki z rodzicami uległy zepsuciu, jedynie matka czasami do niej dzwoniła, aż przestała to robić terroryzowana przez ojca. 
Aż pewnego dnia zobaczyła dwie różowe kreski na teście ciążowym.
A Felix... trafił do więzienia.

Akcja przenosi nas do przodu w czasie i pokazuje ponowne poznawanie się, zakochiwanie w kochanej wcześniej osobie oraz akceptowanie życia, jakim jest. Felix dosłownie staje na rzęsach, żeby poznać swojego syna i pomóc Maggie, ona zaś speszona nagłym wsparciem odtrąca go, jednocześnie kochając Williamsa każdego dnia bardziej. 
Ich życie nie jest łatwe.
Ich związek zostanie wiele razy wystawiony na próbę.
Ale mimo tego, co zastaną na drodze do szczęścia… czy uda im się przetrwać?

Co to była za książka! 
Zostałam pożarta na cały dzień i nie mogłam się oderwać. 
Czekałam jak przyczajony tygrys na rozwiązanie akcji, ale Ella trzymała mnie na wodzy przez prawie całą książkę. Potem był wielki wybuch! 
Swoją drogą autorka obiecała mi, że moje serduszko będzie całe, a raptem jednym zdaniem zniszczyła tę obietnicę, co śmiałam jej wytknąć w rozmowie. I nie, nie napisze Wam jak to się skończyło. 
Myślicie zapewne, że napisałam Wam w tej recenzji większość książki, ale tak naprawdę to opisałam kilka pierwszych rozdziałów i to w bardzo ogólnikowo. 
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać samemu i poznać historię Felixa i Maggie osobiście. 

„Corrode” to książka pełna bólu, niedopowiedzeń i ukrytego uczucia między dwojgiem ludzi, którzy dojrzewają z każdym kolejnym wydarzeniem, jakie spotyka ich w życiu. Bohaterowie są wyraziści, barwni i prawdziwi. Mają problemy, które muszą rozwiązać, których nie da się przeskoczyć i próbują sobie z nimi radzić, tak samo jak starają się żyć od nowa. Akcja nie zwalnia ani na chwilę, a jak pisałam wyżej Czytelnik czeka i czeka i czeka, myśląc, co będzie dalej, gdyż autorka nie pozwala nam odpocząć i trzyma w napięciu do samego końca. 

„Corrode” polecam Wam serdecznie i mam nadzieję, że będzie jeszcze trzecia część, aczkolwiek stoi to pod wielkim znakiem zapytania. Przyznam szczerze, że nie chce się jeszcze rozstawać z Jaredem, Verą, Maggie i Felixem.


żródło zdjęcia za zgodą autorki: booksandbandanas

Za możliwość przeczytania książki dziękuję Elli Fields.

copyright © . all rights reserved. designed by Color and Code

grid layout coding by helpblogger.com