Jeszcze nigdy w swoim życiu (przynajmniej nie pamiętam) nie udało mi się przeczytać ksiażki w 10 godzin. Do teraz.
Pisałam Wam o całej historii jak to się stało, że „Oczy wilka” Alicji Sinickiej trafiły do mnie. Do dzisiaj się z tego śmieje, że nie ogarnęłam od razu całej sytuacji. W każdym razie, jak obiecałam tak się zabrałam. I przepadłam. Właśnie na 10 godzin.
Poznajemy Lenę Kajzer, która jedzie do Głębi miasteczka oddalonego o 200 km od Katowic. Ma tam zacząć nowe życie. Zamieszkać u przyjaciółki ze studiów, rozpocząć pracę w firmie produkującej pudełka należacej do zamożnej rodziny Mangano. Była pełna optymizmu, do czasu aż wjechała w terenowe czarne BMW. Wiedziała, że odszkodowanie będzie ją kosztować majątek. Gdy ujrzała właścieciela - przepadła.
Artur Mangano był przystojnym brunetem z iście mroźnymi niebieskimi oczami, które hipnotyzowały i sprawiały wrażenie jakby przewiercał człowieka, na którego patrzył na wylot. Był też chodzącą tajemnicą.
Lena załatwiła z nim sprawy polisy i odszkodowania za wypadek, a witajac się z przyjaciółką w jej domu w głowie ciągle miała te oczy.
Nowi przyjaciele poznani w pracy umilali jej czas, do tego miała rozmowy z przyjaciółką jak kiedyś, za czasów studiów. Zaczynała zauważać, że idealny związek Jolki się psuje. Nie reagowała jednak, bo Artur ciągle chciał ja mieć przy sobie i tak zaniedbując przyjaciólkę spędzała czas właśnie z nim. Tak rosło między nimi uczucie.
Okazało się, że młody Mangano poza fabryką pudełek i kosmetyków robi także inną, znacznie bardziej niebezpieczną rzecz.
A Lena, która chciała go poznać wpadła w same sidła tego co brunet robił.
I nie była to miła niespodzianka. Możecie mi zaufać.
„ Jego lazurowe oczy... przeszywały mnie tak
intensywnie, że poczuła, delikatny chłód przemykające w postaci dreszczy po
moim ciele, od głowy aż po czubki palców stóp. Te jasnobłękitne tęczówki
przypominały barwą oczy wilka.”
Już na targach książki w stolicy myślałam o tej pozycji, bo okładka naprawdę przykuwa wzrok i ciekawi. Jednak powstrzymałam się i można by rzec, że nawet dobrze zrobiłam skoro teraz posiadam wersję z dedykacją.
Ale do rzeczy... TA KSIĄŻKA JEST NIESAMOWITA!
Dawno nie wsiąknełam tak mocno w lekturę, żeby iść spać o 4 rano, a potem wstać i czytać dalej. Robiłam herbatę w kuchni trzymając książkę w recę i czytając dalej, bo nie byłam w stanie odłożyć tej pozycji. Ciągle byłam ciekawa co dalej i dalej.
Fabuła jest prowadzona w ciekawym tempie. Jest spokojnie, aż nagle coś sie dzieje. Potem zaś znowu jest spokojnie, aby była akcja. Na końcu zaś... jest bomba.
Postaci są sympatyczne i charyzmatyczne. Od razu można sobie też wyrobić o nich zdanie.
„Oczy wilka” są napisane przyjemnym językiem. Luźnym i lekkim, który sprawia, że naprawdę szybko się to czyta i nie można się oderwać.
Po zakończeniu liczę na drugą część, bo jest tutaj niezłe pole manewru.
Dlaczego „Oczy wilka” mają tylko 440 stron? To zdecydowanie za mało i przez to czuję niedosyt, ale może autorka szykuje nam niespodziankę. Oby.
Polecam. Naprawdę z ręką na sercu polecam Wam tę książkę. Tylko muszę uprzedzić, że jak nie będziecie się mogli od niej oderwać to nie mnie wincie, bo ostrzegałam, że wciąga. Najlepiej jak weźmiecie wolne i wtedy zasiądziecie do lektury, inaczej podejrzewam, że na następny dzień pójdziece do pracy jak zombie.
Serdecznie chciałam jeszcze raz podziękować autorce za możliwość przeczytania tej świetnej książki.