Za
oknem już majowe słoneczko się wita, a do lata coraz bliżej. Wszystkie znaki na
niebie i ziemi wskazują, że kwiecień się skończył, a to oznacza, że czas na
porządki i podsumowanie.
Szczerze? Myślałam, że w kwietniu będzie naprawdę słabo z
czytaniem, bo to święta i teoretycznie wolne, ale coś zrobić trzeba, to inne
obowiazki. Okazało się jednak, że nie było tragicznie.
Koncem końców mogę napisać, że jestem umiarkowanie zadowolona tym co poczyniłam
w tamtym miesiącu.
Na półki trafiło do mnie 7 nowych książek. 4 zakupione
na wspaniałej księgarni czytam.pl (powinni mi tam założyć, kartę stałego
klienta), a 3 przyszły od wydawnictw.
Zaczynając
od początku. W związku z reklamami „Imperium burz” i po przeczytaniu „Dworów...”
stwierdziłam, że ulegnę i zamówiłam „Szklany tron” i kolejne jego części. Nie miałam
okazji zabrać się za nie jeszcze, ale ich czas nadejdzie.
Od
wydawnictwa Media Rodzina dostałam wspaniałą książkę, po której nie
spodziewałam się kompletnie niczego, dlatego też zostałam miło zaskoczona. „Wyskok”
jest lekką i przyjemną pozycją, którą warto przeczytać (czemu ja wcześniej o
niej nie słyszałam?). Po więcej zapraszam TU.
„Silver
3” czyli przygody w snach i na jawie okazały się ciekawym zwieńczeniem całej
trylogii Snów, choć przyznam, że spodziewałam się nieco więcej po rewelacyjnych
dwóch pierwszych tomach.
Recenzja -> TU
Od
wydawnictwa Editio Red przyjechała do mnie czwarta część przygód Rylee i
Coltona Donavanów, czyli "Aced" ( RECENZJA ). Jak wiecie, że lubię czytać serie od tyłu, tak tutaj muszę
Wam powiedzieć, że pobiłam rekord, gdyż zaczęłam czytać Driven od „Hard Beat”,
cofając się aż do „Aced”. Podstawowa trylogia dalej stoi i czeka na swój czas.
Klapą
okazły się dwie książki obcojęzyczne w tym miesiącu, których nawet nie podam
tytułów, bo szkoda Waszego czasu. Okazało się, że nie każda pozycja z napisem
na okładce – USA Today Bestseeling author, rzeczywiście okazuje się być taką
świetną historią.
Do udanych pozycji zaliczam wszystkie inne przeczytane w kwietniu, a
szczególnie „Reap” Tillie Cole, która po nieudanych romansach wyciągneła mnie z
dołku o tytule „ Po co czytam te romanse, jak to ciągle to samo?”. Recenzję
możecie przeczytać TUTAJ.
W tym miesiącu było bardziej fantastycznie, niż erotycznie.
Może to i lepiej, bo zawsze warto odpocząć od jakiegoś gatunku, aby potem z
podwójną siłą go zaatakować.
Kończąć w kwietniu wyszło mi 12 przeczytanych książek, co dało 4817 stron. Ubolewam, że nie dociągnełam do 5
tysięcy, ale może w maju będzie na to szansa. Wychodzi na to, że muszę myśleć o
niepowodzeniu w czytaniu w danym miesiącu, a wyniki kręcą się lepiej. Może Wam
się wydawać, że czytam na wyścigi, ale przynaje się z reką na sercu, że dopóki
nie zaczęłam robić tych podsumowań miesiąca to nie wiedziałam, że jestem w
stanie tak dużo czytać i teraz sama siebie zaskakuję.
Ciekawe kto dotrwał do końca tego posta?
PS. „ Silver 3” został w drugim domu, dlatego nie ma go tutaj na zdjęciach na
podsumowaniu.
Laure