Oj długo czekałam na tę książkę. Kiedy już przyszła
zasiadłam do 800 stron i pochłonełam ją w 2 dni.
Cykl „Miłość w rytmie rocka” to... bardzo niegrzeczna opowieść.Jak wiecie, autorka mile zaskoczyła mnie serią o Adamie – Morfeuszu i Cassandrze, którą czytałam od tyłu (jak to ja). Będąc ciekawa jej debiutu jakim jest opowieść o Rebece Staton i zespole rockowym, postanowiłam postarać się o tę pozycję. Udało się. „Na szczycie” zawędrowało do mnie z panem listonoszem, było cieżkie i duże, ale też wciągające.
W tej książce poznajemy Rebekę – dziewczynę, która pracuje w klubie go-go jako striptizerka, aby utrzymać siebie samą oraz dodatkowo wysyłać pieniądze swojej matce. Dziewczyna ma dobre serce i najpierw myśli o innych, a dopiero potem o sobie. Mieszka ze swoim najlepszym przyjacielem Treyem, który jest gejem i jest on dla niej swoistym aniołem stróżem. Ich życie toczy się normalnym rytmem młodych osób, czyli praca i impreza, gdyż Rebeka nie studiuje, bo warunki finansowe jej to uniemożliwiają. Wszystko zmienia się pewnej nocy, kiedy to do klubu w którym Staton wywija na rurze, wchodzi mężczyzna, który sprawia, iż dziewczyna gubi rytm i kroki. Co gorsza, przez ten wypadek zostaje zwolniona w trybie natychmiastowym. Na szczęscie w ulewie podjeżdża po nią nikt inny jak ten, który jest winowajcą jej zwolnienia. Tajemniczy , zabójczo przystojny oraz posiadający urok niegrzecznego chłopca Sedrik Mills. Po dłuższym namawianiu dziewczyna zgadza się z nim zjeść posiłek, a on proponuje jej szalony pomysł. Chce, aby pojechała z nim i zespołem rockowym w trasę koncertową jako ich tancerka. Rebeka jest mądra, odrzuca propozycję, ale po dłuższych chwilach zastanowienia i coraz wiekszych naciskach ze strony Millsa w końcu, razem z Treyem postanawiają pojechać w tą podróż. I to właśnie tutaj zaczyna się cała zabawa, gdyż członkowie zespołu okazują się być także zabójczo przystojni jak ich menadżer, a co lepsze mają wobec młodej dziewczyny plany.
Sam Sedrik, który ukrywa swój motyw za propozycją pracy też nie do końca jest
święty.
Wiecie co?
Lubię w książkach K.N. Haner ten luz, którego nigdzie indziej nie potrafię
znaleźć. Dialogi między postaciami są takie, jak w codziennym życiu, nie ma tu
sztywniactwa, lub powagi. Są wesołe, powodujące uśmiech na twarzy czytającego (
albo składanie się pod stołem ) i sprawiają, że czytając książkę człowiek czuję
się jakby był w domu i znał bohaterów osobiście.
Rebeka jest przezabawną i okropnie sympatyczną dziewczyną, która mimo tego co
ją spotkało stara się być szczęśliwa, co więcej odniosłam wrażenie, że cieszy
się małymi rzeczami, a przecież o to w życiu chodzi.
Sed zaś, jest meżczyzną opiekuńczym, potrafiącym poruszyć niebo i ziemię, gdy
jest to potrzebne. Członkowie zespołu, czyli Alex, Nicki, Simon ( och, ach ),
Erick ( och, ach ) i Clark są dla niego jak bracia, w sumie... niegrzeczni
bracia.
To niesamowite jak autorka poradziła sobie z przedstawieniem wszystkich postaci
oraz tworzeniem dialogów między nimi, a także łączeniem ich przygód.
Cieszę się, że nie muszę czekać na drugi tom, bo dostałabym ciężkiej nerwicy.
„Na szczycie” nie jest książką, którą przy czytaniu parę godzinek dziennie
skończycie szybko, co to to nie. Jest za to książką, która kiedy już ją
zaczniecie i wkręcicie się w klimat to nie będziecie chcieli się od niej
oderwać i będziecie cieszyli się, że jest aż 800 stron w pierwszym tomie. Fanom
opisów scen erotycznych muszę napisać, że nie raz i nie dwa, będziecie się
rumienić czytając to co tam się wyrabia. Co więcej w tym momencie, po
przeczytaniu tylu erotyków i romansów, mogę stwierdzić, że nie ma jak to opis
zbliżenia napisany przez polskiego autora. Jest przyjemnie, erotycznie,
podniecająco i jednocześnie bez żadnego skrępowania, niemalże swojsko. Po
prostu cud miód.
K. N. Haner – robisz to dobrze!
„ – Lubisz owoce morza?
- Nie.
- A makaron? – uśmiechnął się, jakby słowo makaron znaczyło coś innego, niż znaczy.
- Lubię, ale nie powinnam go jeść.- Jesteś uczulona?
- Nie, jestem na diecie.
Odłożył kartę i odsunął się od stolika, by na mnie spojrzeć.- Oczyszczasz organizm?
- Tak, z tłuszczu.”
PS, Ja się pytam... ta dieta działa?
Dziękuję serdecznie Wydawnictu NovaeRes za egzemplarz do recenzji.
Dziękuję serdecznie Wydawnictu NovaeRes za egzemplarz do recenzji.
Laure