Nigdy
nie robiłam takich wpisów, ale teraz kiedy zawitało do mnie tylu książkowych
przystojniaków stwierdziłam, że jednak się skuszę.
Rano, patrzac jednym okiem na telefon okazało się, że przyszła do mnie paczka o wcale nie tajemniczej zawartości ( a szkoda ) i czeka w kiosku do
odebrania.
Czym prędzej się podniosłam i zaczełam szykować, omijając punkt śniadania. Są
rzeczy ważne i ważniejsze.
Kilka minut później – oto ona! Paczucha wielka jak pudło od butów, a w środku
nowiuskie książki.
Siadając
po turecku na podłodze i chwytając w dłoń nożyczki, zaczełam otwierać, rozcinać,
rozrywać taśmę, aby uwolnić je z kartonu. Długo mi nie zeszło i chwilę później moim oczom ukazało się to.
Wyciągając ( i wąchając ) jedną za drugą, na moich ustach pojawiał się coraz wiekszy uśmiech. Kto nie cieszy się z nowych książek!? Mając Simona, Remyego i Hudsona już całkowicie można stracić rozum.
Śpieszę wytłumaczyć się z „Niepokornej”. Czytałam ją na czytniku, jednak tak ją
polubiłam, że stwierdziłam „ Chce ją mieć na półce”. No to mam. I polecam dalej
każdemu kto lubi ciężkie książki.
Mam co czytać. Nie mówię tutaj o tej dostawie, ale o górach książek w domu. Mimo to, nie jestem w stanie się oprzeć jak widzę tomy, które muszę mieć do pełnej kolekcji na półce. No, bo jak to tak? Posiadać dwa tomy, a trzeciego nie? Szczególnie, że te ostatnie zawsze są pisane od strony męskiego bohatera, którego punkt widzenia chce poznać najbardziej.
A teraz mogę spokojnie iść zrobić śniadanie.
A teraz mogę spokojnie iść zrobić śniadanie.
Laure