„A long
time ago in a galaxy far, far away...”
Jako obsesyjna fanka Star Warsów, nie mogę przegapić żadnej książki, która jest z tego uniwersum. Do „Tarkina” przygotowywałam się mentalnie, bo nie potrafię zacząć pozycji ze Star Warsów bez przygotowania mojego umysłu do kolejnej dawki ambrozji. Tak, ambrozji. Gwiezdne Wojny właśnie takie są.
Po przeczytaniu wielu książek z serii, po dyktowaniu kolejnych dialogów z
filmów, po ścieraniu kurzy z Chewbacci, który stoi w pokoju, wycieraniu
plakatów kinowych w antyramach i dawaniu światu znaków z lampy w kształcie
Gwiazdy Śmierci, nic mnie już nie zaskoczy jeżeli o Star Warsy.
No... tak przynajmniej myślałam, bo „Tarkin” zaskoczył.
Dzieciństwo nie jest jednak wszystkim co możemy przeczytać w tej pozycji. Otóż nasz bohater znajduje się na Posterunku i dopatruje budowy ( trudne do zgadniecia ) Gwiazdy Śmierci. Jednak nie jest to jakos szczególnie opisane, gdyż Tarkin zostaje wezwany do Imperatora. Tam zaś spotyka jego ucznia Lorda Vadera ( tak, tutaj wzdycham. Za każdym razem ) i po ustaleniach, razem mają udać się na Murkhanę, aby wypelnić misję.
A na głownym bastionie Separatystów podczas Wojen Klonów czeka ich niemiła
niespodzianka.
„ Ten,
który otacza się żmijami, ryzykuje ukąszenie.”
James Luceno napisał już kilka książek z uniwersum George’a Lucas’a i każda z
nich niezmiernie mnie się podobała. Trzymają się całości, opowiadają ciekawe
historię i szybko się je czyta. Opisy dialogowe i fabuła są raz pełne emocji, a
innym razem iście spokojne. Historia skupia się głównie na misji Vadera i
Tarkina, ale oko cieszą też wątki dzieciństwa moffa Imperatora, które są
sprytnie wplatane w całość opowieści.
„ SW: Tarkin” jest książką dla fanów Gwiezdnych Wojen – to zdecydowanie. Jeżeli
jednak jesteś ciekawy samej jego postaci i masz cierpliwość szukać w internecie
po hasłach typowych dla świata Imperium i Republiki to ta pozycja też jest dla
ciebie. Może akurat, jedna pozycja wkręci Cię tak, że zapragniesz czytać
kolejne, a tutaj... lista się nie kończy i oby nigdy się nie skończyła.
Dziękuję serdecznie Grupie Wydawniczej Foksal za egzemplarz do recenzji.
Laure