Sięgając po tę książkę, zastanawiałam się czy aby napewno
chce zaczynać kolejną serie przygód dwojga bohaterów, kiedy nie pożegnałam się
z innymi książkowymi parami. Wiecie jak to jest, zaczniesz coś nowego i zapomnisz
co było w poprzednich, których jeszcze nie bylo okazji skończyć.
Zaryzykowałam.
Zaryzykowałam.
Przyznam szczerze, że sięgnełam po „Uwikłanych” z ciekawości. Nie bylam przekonana
od samego początku do Laurelin Paige, ale jakbyście mnie zapytali dlaczego...
to powiedziałabym, że nie mam pojęcia. Tak po prostu było.
Zaczełam historię Alayny i Hudsona na czysto. Nie myśląc o żadnej tego typu
podobnej książce. Wciągnełam się na dłużej tą zwykłą i niezwykłą jednoczesnie miłością
dwojga bohaterów.
Alayna pracuje w night clubie, jest zwykłą dziewczyną, która właśnie obroniła
tytuł MBA na uczelni w NY. Cieżką pracą w klubie chce awansować na stanowisko
menagera. Jednak pewnego dnia zmienia się tam właściciel. Jest nim Hudson
Pierce mężczyzna, który złoży jej niecodzienną propozycje pracy, zawróci w
głowie i sprawi, że dziewczyna zapomni o
wszystkich swoich regułach jakie miała wobec płci przeciwnej.
Książka ta, jest taka sama jak wszystkie z rodzaju romansów.
Mamy tutaj ambitną, inteligentną i sympatyczną dziewczynę, mającą w przeszłości
zatarczki z prawem oraz iście zabójczo przystojnego mężczyznę, który twierdzi,
że nie jest zdolny do miłości. Utarty stereotyp.
Jednak zagłebiając
się dalej w kartki lektury, możemy poznać nie tyle co historię jego i jej, co
historię ich. Okazuje się bowiem, że związek tych dwojga nie jest prosty i
oczywisty już od początku. Matka Hudsona widzi w Alaynie wroga numer jeden i
czeka na okazję, kiedy będzie mogła ją zrobić jej przytyk, gdyż ma swoją
wybrankę na żonę dla jej syna. Ciężko tu mówić o miłości od pierwszego
wejrzenia, bliżej jest do pożądania pomiędzy tym dwojgiem.
Narracja prowadzona z punktu widzenia Alayny pokazuje jej myśli rojące się w
głowie oraz odczucia wobec Hudsona. Autorka pisze lekko i przyjemnie, momentami można poczuć agresywność i pazur.
Rozpędza akcje i historię powoli, a sceny seksu są opisane realistycznie i
sprawiają, że człowiek zaczyna szybciej czytać w zniecierpliweniu i
oczekiwaniu. Lektura wciąga, mimo że jest przewidywalna, ale w tego typu
ksiązkach nie znajdziemy czegoś nowego, poza przystojniakami zmieniającymi się
jak w kalejdoskopie.
„Uwikłani: Pokusa” jest propozycją na jeden wieczór. Czyta się dobrze i szybko,
a najlepiej z kubkiem kawy lub wina obok. Jeżeli więc, nie masz co robić i
chcesz poznać niedostępnego Hudsona to polecam pokusić się o egzemplarz i zaczytać
aż nastanie ranek.
Laure