Po dłuższym wzdychaniu do przystojnych i bogatych bohaterów
książek o pięknej miłości, w moje ręce wpadł debiut Sylwii Chołoty – „Czarownica”
z wydawnictwa Novae Res.
Zrobiłam zapas kawy, kupiłam pączki, a za oknem deszcz miło stukał w parapet.
Wszystko mówiło, że to dobra pora, aby się za tę lekturę zabrać, więc niech tak się stanie.
"Nad Mrumią zbierają się czarne chmury.
Mieszkańcy kraju Mrgas, sąsiad z łatwością pokonany przez Mrumian wiele lat temu, zbiera siły i rozpoczyna regularne napady na przygraniczne wioski, a potem posuwa się coraz dalej w głąb kraju. Z wiosek docierają niepokojące sygnały, że naciera na nie jedynie dwóch magów dysponujących niezwykłą siłą. Tymczasem Natalina, młoda czarownica mieszkająca z ubogą ciotką w głębokim lesie, osiąga pełnoletność. Z tej okazji ciotka przekazuje jej tajemny list pozostawiony jej przed śmiercią przez matkę. Dziewczyna dowiaduje się z niego, kto jest jej ojcem, i postanawia go odnaleźć, chcąc także lepiej poznać tajemnice swej matki. Wraz ze swoim kuzynem Tarlenem i przyjacielem Kiruą wyrusza do stolicy, gdzie ma nadzieję odmienić swoje dotychczasowe życie.
Mieszkańcy kraju Mrgas, sąsiad z łatwością pokonany przez Mrumian wiele lat temu, zbiera siły i rozpoczyna regularne napady na przygraniczne wioski, a potem posuwa się coraz dalej w głąb kraju. Z wiosek docierają niepokojące sygnały, że naciera na nie jedynie dwóch magów dysponujących niezwykłą siłą. Tymczasem Natalina, młoda czarownica mieszkająca z ubogą ciotką w głębokim lesie, osiąga pełnoletność. Z tej okazji ciotka przekazuje jej tajemny list pozostawiony jej przed śmiercią przez matkę. Dziewczyna dowiaduje się z niego, kto jest jej ojcem, i postanawia go odnaleźć, chcąc także lepiej poznać tajemnice swej matki. Wraz ze swoim kuzynem Tarlenem i przyjacielem Kiruą wyrusza do stolicy, gdzie ma nadzieję odmienić swoje dotychczasowe życie.
Muszę przyznać, że czytając opis przez głowę przechodziło mi
wiele myśli. Miałam już w oczach historię łudząco podobną do „Trylogii Czarnego
Maga” Canavan. Jednak otwierając ksiażkę, podeszłam do niej z czystą kartą.
Zaczynając, zostajemy rzuceni w wir przygód Nataliny, która
jest młodą i tytułową czarownicą. Dziewczyna nie ma łatwego życia, gdyż musi
kraść, aby przeżyć i utrzymać kuzyna z ciotką. W wolnych chwilach oddaje się
czytaniu książek i mało wie o tym jaką moc posiada. Pewnego dnia poznaje Kiruę,
także maga, który staje się dla niej nauczycielem.
Młoda czarownica nie wie nic o swoich rodzicach, do skończenia 18 lat i listu
jej zmarłej matki. Po jego przeczytaniu postanawia wyruszyć w podróż, aby
odnaleźć swojego ojca, o którym dowiedziała się właśnie z ostatnich słów matki.
Jednak, nie wszystko idzie po jej myśli już na samym początku.
Książka jest całkiem inna, niż typowa fantastyka. Imiona
bohaterów są nietypowe, tak samo jak kraje, w których Natalina i jej
przyjaciele mają okazję się znaleźć. Autorka puściła wodze fantazji w
nazewnictwie rzeczy codziennych. Opisy otaczającej bohaterów przyrody i budynków,
są dokładne i wnikliwe, a przy uruchomieniu własnej wyobraźni, moża ujrzeć je w
odległych zakątkach naszego umysłu. Są tutaj też uczucia. Mocne, niemalże
niszczące, ale równocześnie okrutnie nieśmiałe, czyli podobnie jak w prawdziwym
życiu. Sam tytuł mówi o Czarownicy, co jak wiadomo sprowadza się do magii. Magia
jest, ale ja osobiście czuje jej niedosyt. W pewnych momentach miałam wrażenie,
iż Natalina jest zwyczają dziewczyną, która mocy wcale nie posiada. Mam jednak nadzieję,
że w następnej częsci będzie to bardziej rozwinięte.
Jeżeli myślicie o
tym, iż cała historia jest o dziewczynie, która szuka ojca to już teraz mogę
napisać, że będziecie zaskoczeni. Sylwia Chołota nie skupia się na jednej
postaci, książka ma wiele wątków, które zazębiając się dochodzą do końca
lektury.
Końca, który jest ciekawie rozwiązany, gdyż autorka pozostawia swoją historię
otwartą.
Pytanie tylko, czy zapowiada się drugi tom przygód Nataliny,
czy może zostaliśmy skazani na własne domysły „ Co było dalej?”.
Książka jest udanym debiutem młodziutkiej dziewczyny
bujającej w obłokach. Nie jest łatwo napisać historię fantastyczną, posiadającą
własne nazwy, kraje i całą tę otoczkę, w jakiej znajduje się literatura
fantasy. Sylwii się to udało, więc jeżeli chcecie przeczytać coś
nieszablonowego oraz lekkiego to „Czarownica” jest jak najbardziej dobrą pozycją. Jedyne do
czego mogłabym się przyczepić to przypisy, dodane przez wydawnictwo, które są
kompletnie niepotrzebne w całej historii, strasznie dekoncentrują podczas
czytania.
Dla zjadaczy książek polecam na rozluźnienie, dla fanów fantastyki tym
bardziej, bo jest to odskocznia od wampirów i wilkołaków.
Laure