„Wszyscy tu jesteśmy rodziną”
Kiedyś, podczas przeszukiwania otchłani goodreads zobaczyłam tytuł "The Things we wish were true", ale przeklikałam to dalej. Jakże bardzo nie doceniłam tej książki!
Gdyby nie wydawnictwo Editioblue, to zapewne nie byłoby mi dane jej przeczytać.
W grudniu, aby specjalnie dla Was napisać rekomendacje dla tej pozycji, w jeden dzień dałam się porwać historii sąsiadów w małym miasteczku.
„Trzymała telefon w dłoni i mrugała,
patrząc na 4:47 na wyświetlaczu,
i myślała
o tym, jak zaskakująco łatwo jest
zdecydować, by zmienić
życie
na zawsze, i jak zaskakująco łatwo jest zataić tę
decyzję przed tymi,
których kocha się najbardziej.”
W małym miasteczku w Jaworowej Dolinie pewnego dnia mała dziewczyna okazuje się być zagubioną. Nikt nie wie, gdzie się podziała, a wszelkie szlaki, które znajduje policja, niczego nie wykazują.
W miasteczku tym, spotkania całych rodzin organizowane są na miejscowym basenie, przy którym wszystkie plotki i ploteczki zostają opowiedziane, podczas gdy dzieci pluskają się w wodzie.
Tego lata jednak, wejście na teren basenu zostało zasłonięte pajęczyną, która została zdjęta przez odważnych ratowników. Wraz ze zdjęciem pajęczyny wszyscy zapomnieli o pająku, a basen ponownie odżył. Dziewczynka o imieniu Cailey, była podczas letniego otwarcia basenu razem z bratem Cutterem. Byli tutaj sami, gdyż ich rodzice nie mogli z nimi przyjść, mało tego nikt z nimi nie chciał rozmawiać. Tego dnia Cutterowi wydarzył się wypadek w basenie i gdyby nie Lance, który chłopca uratował, Cailey byłaby bez brata.
Sąsiedzi zgodnie stwierdzili, że skoro matka jest zajęta, to nie będzie miała czasu opiekować się córką, w dodatku, że jej syn jest w szpitalu. Tym sposobem Cailey dostała się do domu Zell, starszej pani, która była ich sąsiadką. Kobieta postanowiła się opiekować dziewczynką, dopóki jej brat nie wydobrzeje, w imię sąsiedzkiej pomocy. Sama chciała też zażyć życia, gdyż swój wiek już miała. Tym sposobem między Zell i Cailey narodziła się bardzo mocna przyjaźń. Dziewczynka i kobieta pomogły sobie wzajemnie odkryć siebie na nowo. Jednak nie tylko siebie.
W miasteczku, bowiem każdy ma coś do ukrycia, a sąsiad z naprzeciwka szczególnie.
„Miała
wrażenie, że to krok naprzód. Przeszła przez coś, przez co musiała
przejść,
aby dotrzeć tam, dokąd zmierzała. Nie było w tym niczego
więcej.”
„Wszystko, czego pragniemy” to książka, która pokazuje jak wygląda życie towarzyskie w małych miastach. Może u nas w Polsce nie jest to tak oczywiste, ale wielu z Was widziało zapewne jak sąsiad wygląda z okna ciekawy, kto przyjechał albo, czym przyjechał. Tak samo ma to się do plotek, które przecież chcąc nie chcąc słyszymy, bądź sami je roznosimy. Autorka pisała tę pozycje na własnych przeżyciach, gdyż kilka lat wcześniej przed napisaniem książki na basenie w okolicach jej domu prawie utonął mały chłopiec. Los jednak dla niego był szczęśliwy, gdyż udało się go uratować i po jakimś czasie odbierał nagrodę pływacką.
W tej pozycji jest cała masa bohaterów, więc możemy sobie wybrać naszych ulubieńców już na samym początku. Z jednej strony to ciekawy zabieg, bo mamy dużo perspektyw do oglądania bohaterów, z drugiej zaś czasami można się nieźle pogubić. Szczególnie, że rozdziały są krótkie i mocno nasycone rodzinami z dziećmi. Ja, sama na początku trochę się zgubiłam, ale potem odnalazłam się ponownie. Przyznam się Wam szczerze, że to całkiem niezła zabawa zgubić się w czytanej lekturze, a potem odnaleźć na nowo. Mimo tego multum postaci to Cailey jest główną postacią, z racji, iż tylko jej perspektywa pisana jest z pierwszej osoby.
I to ona jest najważniejsza, bo główna akcja skupia się na niej, gdy dziewczynka odkrywa tajemnice sąsiadów.
A kiedy one zostają odkryte to spokój i cisza miasteczka mija w oka mgnieniu.
„Nie
mogłam oglądać fajerwerków nad jeziorem ze świadomością,
że
on się ich nie boi, bo w
ogóle ich nie widzi.
I że
to wszystko moja wina.”
„Wszystko, czego pragniemy” to lekka pozycja, która wprowadza nutkę niepewności podczas czytania. Historia opowiedziana w tej książce jest niecodzienna, niespotykana i wciągająca. Spokojne miasteczko, gdzie każdy się zna przeradza się w miejsce, które zostaje pokazane na pierwszych stronach gazet. Od początku byłam ciekawa jak ta historia się skończy, bo nic nie wskazywało na to, z czym spotykamy się na końcu. Co jest po prostu świetne, bo kiedy już dotrzemy do końca to czeka nas ogromne zaskoczenie! Polecam Wam tę pozycję bardzo serdecznie na styczniowe wieczory, aby się zrelaksować i odprężyć.
Za egzemplarz serdecznie dziękuje Wydawnictwu