Pages

czwartek, 29 lutego 2024

„Pachan” - Paulina Jurga


Miłość to zguba.

Tak, jak pisałam w opinii „Ławrusznika”, od razu po skończeniu pierwszego tomu, sięgnęłam po drugi, aby móc kontynuować serię Gruzińską, autorstwa Pauliny Jurgi. Czy „Pachan” trzyma poziom pierwszej część? Czy Igor znajdzie swoje szczęście?

Igor odpokutował winy względem bratwy i dostał drugą szansę. Życie w mafijnej rodzinie ze świadomością tego, co zrobił ukochanej, jest dla niego trudne, ale mimo to – zgodnie z ostatnią wolą swojego brata Jurija – Igor staje na czele mafii. Nie, żeby miał inne wyjście. Niespodziewanie jego rządy zakłóca pojawienie się pięknej Czeczenki Aiszy, która skrywa wiele tajemnic. Początkowa podejrzeliwość Igora zaczyna przeradzać się w fascynację – tę samą, która już raz przyniosła mu zgubę. Czy tym razem Igor będzie potrafił oprzeć się uczuciom i zapanować nad nimi, aby olejny raz nie zaprzepaścić bratwy i swojej pozycji?

„Pachan” to druga część serii o gruzińskiej mafii. Serii, która jest pełna krwi, brutalności, tajemnic i oryginalności. Pisałam to już w pierwszej opinii o tej trylogii – Paulina Jurga poczyniła naprawdę mocarny research w kulturze gruzińskiej, a teraz i czeczeńskiej, aby jak najlepiej wprowadzić nas w swoją historię. Ponownie mamy tutaj słowniczek, który ratuje życie, a niezbedne inne słówka tłumaczone są bezpośrednio na danej stronie.

Igor zostając szefem bratwy „odziedzicza” Nikolaja – syna swojej siostry, który wraca z bestialskiego obozu dla dzieci, gdzie został przygotowany na maszynę do zabijania. Mężczyzna po wyjściu ze szpitala musi ogarnąć niezły syf, jaki zastaje. Jest bezwzględny, nie boi się zabijać, a jego fascynacja krwią ma swoje ukojenie. Kiedy w świat Igora wchodzi Aisza, która zachowaniem przypomina jego ukochaną Sofię, mężczyzna z początku nie chce ulec. Wie, do czego prowadzi miłość i, co ryzykuje próbując uwolnić uczucia. Niemniej tajemnicza dziewczyna szybko oswaja jego demony i uzależnia od siebie. Nawet szef szefów nie jest w stanie oprzeć się dziewczynie.

Aisza to ciekawa bohaterka. Jest w niej pełno kontrastów, które zazębiają się ze sobą i współgrają, tworząc z niej naprawdę orygianalną postać. Nie ukrywam, że sama na początku podchodziłam do niej z kijem, bo miałam wrażenie, że autorka bawi się z nami i próbuje mydlić nam oczy, aby rzucić bombę, która wszystko popsuje. Jednak w końcu i we mnie Pajączek wywołał przyjaźń, a potem żyłam już każdą chwilą Aiszy, jaka ją spotkała. A te... były lepsze i gorsze. A czasami nawet bardzo złe.

Styl Pauliny Jurgi jest lekki i wciągający. Po raz kolejny, jak na dłoni widać dbałość o szczegóły i dopieszczenie fabuły, które cieszy. I nie będzie to dla Was zdziwieniem, że kończąc „Pachana” sięgnęłam po „Worowkę”, czyli trzecią i ostatnią część tej serii. Z perspektywy czasu, stwierdzam, że poczyniłam dobry krok, iż wyczekałam na lekturę tej trylogii, ponieważ gdybym miała czekać na kolejny tom po takich zakończeniach to moja cierpliwość na pewno byłaby mocno nadwyrężona.

„Pachan” to udana kontynuacja „Ławrusznika”. Z każdej strony czuć rosyjską bezwzględność i gruzińską gościnność. Atmosfera tej historii jest ciężka, ale nie męczy. Ciężkość budzi ciekawość na ciąg dalszy. Zaś zakończenie... no cóż... znajdziecie mnie w trzeciej części serii gruzińskiej, bo takiego zwrotu akcji nie da się wytrzymać dłużej, niż sekundę.