Pages

niedziela, 11 kwietnia 2021

„Firma. Znajdę Cię.” - J.A. Huss


To się nazywa perfekcyjne robienie wody z mózgu.

Pierwszy tom „Firma. Wrócę po ciebie” to historia, która zostawiła nas w niezłym zawieszeniu. Oczekiwanie na drugi tom w końcu zostało zakończone, a my możemy poznać dalsze losy Jamesa, Harper i Sashy. Jak to wszystko się skończy? Ile trupów padnie?

Ucieczka ze złotej klatki, w której kontrola aż kipiała, przyniosła Haprer chwilę szaleństwa. Szaleństwa iście prawdziwego, w którym dziewczyna złamała wszystkie możliwe reguły. Końcem końców jednak, wszystko co dobre musi minąć i Harper ponownie została oddana pod skrzydła ojca. Ojca, który widział w niej tylko pionka do jego partii szachowej, którą nazywał interesami.
Szybko się okazało, że Harper, która wróciła nie jest tą samą Harper, która uciekła. Dziewczyna jest odważna, nie boi się buntować i postanawia grać w grę swojego ojca. Nie jest jednak wprawionym przeciwnikiem do grania w niebezpieczne gierki, w których toczą się ludzkie losy.
Tej gry nie wygra. Nie będzie w stanie walczyć, kiedy to ona jest nagrodą.
Uratować ją może jednak James.
Tylko czy mężczyzna będzie chciał o nią walczyć?

Drugi tom „Firmy” podobnie jak pierwszy rzuca nas na głęboką wodę. Tak, jak skończyła się pierwsza część, tak zaczyna się druga, a my mamy okazje poznać tę historię z perspektywy czterech postaci. Książka podzielona została na trzy części, a każda z nich choć ma ciągłość poprzedniczki jest opowieścią o kimś innym.

W historii Jamesa i Harper tajemnica goni tajemnicę. Nie mamy czasu zastanawiać się nad motywami, bo autorka coraz to podsuwa nam kolejne sekrety, od których Harper dosłownie pęka głowa, a my, czytelnicy mamy z tego coraz większą frajdę.

J.A. Huss potrafi zakręcić czytelnika wokół własnej osi i dobrze się przy tym bawi. Nie ukrywam, że czytanie tej książki pierwszy raz w oryginale zrobiło mi prawdziwą wodę z mózgu. Teraz, kiedy miałam przyjemność czytać to już po raz drugi, moje zaskoczenie było nieco mniejsze, chociaż dalej gdzieś tam czułam zdziwienie. Podejrzewam, że powodem tego jest, iż zwyczajnie zapomniałam już o tej książce, a tutaj nagle mamy polską wersję.

Bohaterowie w tej książce są rozbudowani, ale jeszcze bardziej niż oni sami, są tutaj rozbudowane sekrety, które piętrzą się z rozdziału na rozdział. I nie, J.A. Huss nie zawodzi. Na końcu wszystko to staje się oczywistością, a my możemy prychnąć i powiedzieć do siebie „dlaczego na to nie wpadłem/am?”.

Harper jest w tym tomie bezradna. Próbuje buntować się i jak z początku nawet jej to wychodzi, kiedy na jej barki spada wieść niwecząca wszystkie jej plany, dziewczyna zwyczajnie się poddaje. Niby całkiem, ale nie tak do końca, bo wystarczy jedno słowo Jamesa i Harper budzi się ze „służalczego snu”. Sasha dalej pozostała niezrównoważoną młodą dziewczyną, która jednocześnie pracuje w firmie i jest całkiem normalna. No, a James... zdecydowanie jest moim ulubieńcem. Jego postać to coś, czego nie jesteśmy w stanie rozgryźć nawet, kiedy skończymy już historię przedstawioną w książce.

„Firma. Znajdę Cię.” to świetne zakończenie dylogii Harper i Jamesa. Szkoda, że mamy tylko te dwa tomy, ale mam nadzieję, że seria „Rook and Ronin” także pojawi się w kraju. Jeżeli nie czytaliście jeszcze J.A. Huss to polecam, a jeżeli jesteście po pierwszym tomie, to drugi po prostu musicie przeczytać!

Za książkę dziękuję wydawnictwu Papierówka.