Pages

poniedziałek, 15 lipca 2019

„Amerykański Książę” - Sierra Simone


Nowego Camelota ciąg dalszy.

Amerykańska Królowa” podzieliła czytelniczki na dwie grupy. Jedne stwierdziły, że Sierra Simone wprowadziła powiew świeżości w erotykach, drugie określiły tę pozycję książkowym porno. Będąc w pierwszej grupie, nie mogło mnie ominąć przeczytanie drugiego tomu, jak i całej serii. Czy „Amerykański Książę” dorównał pierwszej książce z serii „Nowy Camelot”, czy może podniósł poprzeczkę jeszcze wyżej? A może nie podołał już na starcie?
Czytajcie dalej, jeżeli jesteście ciekawi. 

Embry Moore będący wiceprezydentem, przyjacielem i kochankiem zarówno Asha Colchestera, jak i Greer przeszedł w swoim życiu wiele. Mężczyzna od początku znajomości z prezydentem wiedział, że nigdy nie będzie w pełni szczęśliwy. Widząc swoich łóżkowych partnerów biorących ślub, czuł się jak piąte koło u wozu, chociaż miał pojęcie, że to tylko przykrywka dla publiki. Wspólnie spędzili noc poślubną oddając się namiętności i pożądaniu, a kiedy przyszło do wyjazdu na miesiąc miodowy, sprawy mocno się pokomplikowały. 
Wszystko za sprawą ich odwiecznego wroga z Karpatii, w której kiedyś zarówno Ash, jak i Embry walczyli – Melwasa. 
Jednak poza akcją odbicia Greer w życiu całej trójki pojawiają się większe komplikacje, które mogą wywołać prawdziwą lawinę nieszczęść. 

Lubię Sierrę Simone, chociaż w duetach jest cienka jak ogon węża. Jednak w jej samodzielnych książkach autorka czuje się zdecydowanie lepiej i pokazuje to właśnie zarówno w pomyśle na fabułę, jak i w jego wykonaniu. 
Cała seria „Nowy Camelot” mi się podoba. Jest to coś nowego na polskim rynku, bo trójkąt miłosny napisany w ten sposób jeszcze u nas nie zagościł, jednak nie jest to przesadzone i nie obrzydza. 
Zbliżenia między bohaterami są napisane w sposób przystępny i do zaakceptowania, a historia, jaką opowiada nam Simone mimo przewidywalności także jest ciekawa. 

W „Amerykańskim Księciu” to Embry gra pierwsze skrzypce. To jego historia jest tutaj najważniejsza i to on nam ją opowiada przeplatając między sobą stare czasy, kiedy jego znajomość z Ashem raczkowała, a teraźniejszością, kiedy jako wiceprezydent musi być podporą dla prezydenta.

Nie zabrakło oczywiście Greer i Asha, którzy także są obecni w fabule. Ash nawet bardziej, niż jego żona, czyli Pierwsza Dama. Jednak w tej pozycji znacznie bardziej interesującą częścią jest przeszłość Embry'ego. To, jak docierał się w wojsku z Colchesterem oraz to, co oboje przeżyli. 
To wszystko jest tylko startem przed zagładą. Bomba, jaką autorka spuszcza na nas na sam koniec to szok, dla każdego. Nawet jeżeli w trakcie domyślaliście się, co będzie się działo to, kiedy już o tym przeczytacie i tak będziecie zdziwieni. 

„Amerykański Książę” godnie pociągnął fabułę w serii, po „Amerykańskiej Królowej”. Embry jest jedną z najbardziej niedocenionych postaci, ale mam nadzieję, że kiedy sięgniecie po tę pozycję zrozumiecie jego punkt widzenia i poświęcenie, aby móc żyć w zgodzie z samym sobą. Nawet, jeżeli wymagało to od niego złamanego serca i kapki smutku na jego sercu. Jeżeli czytaliście „Amerykańską Królową” to polecam Wam i ten tom. Jeżeli jeszcze nie jesteście przekonani, co do tej serii to poczekajcie na „Amerykańskiego Króla” i przeczytajcie wszystkie trzy tomy razem. Gwarantuję, że nie będziecie zawiedzeni. 

Za egzemplarz dziękuje