Pages

środa, 17 lipca 2019

„Boys That Tease”- Betti Rosewood




„Chłopcy, którzy dokuczają” - tak, najprawdopodobniej brzmiałby tytuł tej książki, gdyby pokazała się ona w Polsce. Mam jednak wrażenie, że jej to nie grozi. Betti Rosewood może i jest znana za granicą, ale u nas... cóż, nie będzie miała wzięcia. 

Tinsley Sullivan stała się sławna dzięki roli w serialu, kiedy była nastolatką. Razem z nią sławny został Crispin Dalton. Wszystko wskazywało na to, że aktorzy mają się ku sobie, jednak matka dziewczyny zaprzepaściła tę szansę, a także możliwość na dalszą karierę swojej córki, przygodą z żonatym mężczyzną. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że ów mężczyzna, był ojcem Crispina, a ich przygoda zniszczyła jego małżeństwo i podzieliła rodzinę. 
Tinsley wycofała się ze świata sławy i zaczęła żyć normalnym, spokojnym życiem. Przyjechała do Wildwood, aby rozpocząć naukę i spokojnie skończyć liceum. 
Nie było jej to dane, gdyż już pierwszego dnia spotkała swojego dawnego przyjaciela, a teraz wroga numer jeden – Crispina, który obiecał jej, że zmieni jej życie w Wildwood w prawdziwe piekło. 
I ani trochę się nie pomylił. 
A zaczął od poderwania jej najlepszej przyjaciółki i zniszczenia ich przyjaźni. 
Nie przypuszczał tylko, że mimo ciągłego dręczenia Tins, w końcu się w niej naprawdę zakocha. 
Z wzajemnością. 

Z początku nie byłam tą pozycją zachwycona. Czytało się dobrze, ale w fabule nie było rewelacji. Ot nienawidzą się, mimo że ich kiedyś do siebie ciągnęło, a za wszystko winią matkę Tinsley, która przespała się z ojcem Daltona, który w sumie też nie był bez winy. Małżeństwo, jakie tworzył ze swoją żoną waliło się od dawna i chcąc spróbować od nowa, rodzice Crispina postarali się o jego młodszą siostrę, ale to też nie przyniosło rezultatu.

Z każdą kolejną stroną coraz bardziej podobała mi się relacja Crispina i Tinsley. Oboje byli jak piłeczki pingpongowe. Odbijali się od siebie sami nie wiedząc, czy chcą ponownie się przyjaźnić, czy jednak dalej wolą się nienawidzić. I właśnie to ich zachowanie wobec siebie w tej książce było najlepsze. 

Crispin wiele razy obszedł się z Tins dość brutalnie, a ona nie oddała mu ani razu za to chamstwo, co troszkę mnie irytowało. Wiecie, że nie lubię bohaterek, które są jak „ciepłe kluchy”. 
Końcem końców wyszło na to, że historia tej dwójki okazała się być ciekawą lekturą, a dialogi, jakie między sobą wymieniali to prawdziwa komedia. 

Może nie wzięłabym Crispina za książkowego męża (tak! Jest wolny!), ale polubiłam go. Tinsley także mi się podobała i ogólnie bohaterów zaliczam na plus. Samą historię też, aczkolwiek nie ukrywam, że było trochę zbyt spokojnie jak na mój gust. Mimo wszystko, czekam na drugi tom serii i na pewno po niego sięgnę zaraz po premierze. Chociaż po małym wstępie w „Boys That Tease” okazuje się, że kolejna historia jest o dziewczynie, którą najmniej polubiłam z całej książki. Dlaczego? Tego dowiecie się, jak sami przeczytacie nową książkę Betti Rosewood. 
Polecam.