Pages

wtorek, 23 kwietnia 2019

„A Curse so Dark and Lonely” - Brigid Kemmer


Kolejny retelling „Pięknej i Bestii”?


Bajka Disneya opowiadająca o kobiecie, która musi pokochać Bestię, aby ten mógł przełamać klątwę nie należy do moich ulubionych. W sumie to ujdzie w tłoku, bo jak postawię koło niej „Alicję w Krainie Czarów”, która dla mnie jest jeszcze gorsza to „Piękna i Bestia” jeszcze jakoś się prezentuje. 
Autorka „Listów do utraconej” i „Więcej niż słowa” napisała książkę opartą właśnie na „Pięknej i Bestii”. 
Czy „A Curse so Dark and Lonely” okazało się być dobrą lekturą?

Harper podejrzewała, że ten dzień będzie jak każdy inny. Pójdzie do marnej pracy, kiedy jej brat będzie spłacał długi, które zostawił im ich ojciec tchórz, a mama będzie dalej przykuta do łóżka, kiedy nowotwór pożera jej ciało. Nie sądziła jednak, że z nieba pojawi jej się mężczyzna, który porwie ją w całkowicie inną krainę.
Emberfall. Taką właśnie nazwę nosi miejsce, w którym Harper pojawiła się razem z Greyem – mężczyzną, który bezczelnie zabrał ją z Waszyngtonu. 
Dziewczyna od samego początku była uprzedzona, co do Greya, a kiedy poznała księcia Rhena, który zlecił to porwanie wiele razy próbowała uciec. Problem w tym, że Emberfall nie widziało na oczy Waszyngtonu, a Harper utknęła tu na stałe. 
No prawie.
Jeżeli pokocha Rhena prawdziwą miłością, złamie jego klątwę, która sprawia, że przystojny książę przestanie być nieśmiertelnym potworem, który odradza się niczym feniks z popiołów i przeżywa od ponad trzystu lat Dzień Świstaka.
Sprawa nie wygląda ciekawie, bo Harper nie ma zamiaru zakochiwać się na siłę i chce wrócić do domu, aby pomóc bratu i pożegnać się z mamą, która niedługo odejdzie do krainy umarłych. 
Ale kto powiedział, że trzeba kochać na siłę?

Zacznę od tego, że totalnie kupiła mnie okładka tej książki. Holograficzny napis razem z grzbietem mieniły się do mnie już na stronie internetowej, kiedy myślałam czy kupić, czy nie kupić. I tak się mieniły, że kupiłam. 

Z początku zastanawiałam się, gdzie tu jest „Piękna i Bestia”, ale kiedy Harper pojawiła się w świecie Rhena, szybko zorientowałam się, jak autorka planuje poprowadzić tę historię. Nie pomyliłam się ani trochę!
Polubiłam bohaterów. Harper to nie tylko dziewczyna o ostrym imieniu, ale też kobieta stawiająca warunki. Nie ma w niej ani grama szarej myszki, za to jest prawdziwa przywódczyni, która skradła mi serce od pierwszych dialogów z Rhenem. 
Sam książę, troszkę po imieniu przypominał mi Rhysanda ze sławnych „Dworów” i w sumie charakterkiem też był podobny, ale mimo to także został moim ulubieńcem. Bezkompromisowy i kombinujący, jak koń pod górę książę, który chce w końcu się zakochać i być kochanym, aby złamać klątwę. 
Na koniec został mi Grey, który dostał rolę ochroniarza Rhena, chociaż książę doskonale potrafi sam siebie obronić. Grey okazał się być jedna z bardziej tajemniczych postaci, a końcówka książki potwierdziła tylko moje przypuszczenia. 
Moi drodzy, będziemy mieć drugi tom o tytule „A Heart so Fierce and Broken”.
O kim on będzie opowiadał, tego Wam nie napiszę. Musicie sami się przekonać.

Cała historia rzeczywiście jest retellingiem „Pięknej i Bestii”, ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że nawet jest lepsza, niż pierwowzór. Nowoczesna, z powiewem świeżości. Jak nie cierpię bajki, o czym już pisałam, tak książkę dosłownie pochłonęłam i chciałabym od razu mieć drugi tom, bo dopiero teraz zaczyna się prawdziwa akcja.

Mam nadzieję, że wydawnictw YA!, które u nas w Polsce wydaje książki tej autorki nie zapomni o tej pozycji i ona także ujrzy światło dzienne w naszym języku. Jeżeli jednak czytanie po angielsku nie jest Wam obce to naprawdę warto pokusić się o ten tytuł i nie czekać, aż polska wersja będzie do kupienia w naszym kraju. No i mam też nadzieję, że autorka nie da nam długo cierpieć i czekać na kolejną część, bo o to, że będzie miała wspaniałą okładkę to akurat się nie martwię.