Pages

niedziela, 27 stycznia 2019

„Piorun” - Angel Payne


Nowy rodzaj romansu z superbohaterem?


O „Piorunie” było głośno, jeszcze zanim fizycznie pojawił się na półkach w księgarniach. Nie czytając wcześniej opisu, sięgnęłam po tę pozycję, aby przekonać się, czy ta reklama rzeczywiście warta jest tej książki. Mogę z czystym sercem napisać, że reklama to jedyna rzecz, jaka sprawiła, że ta książka się sprzedaje. 

Reece Richards jest właścicielem hotelu, w którym pracuje Emma. Mężczyzna ma wszystko i korzysta ze swojego uroku, każdej nocy w barach na całym świecie. I to właśnie na jednym z takich wieczorów, zostaje porwany, a efekty tego porwania mają mu się odbijać czkawką do końca życia. 
Emma, jako świeżak w hotelu chce się wykazać, aby zostać jak najlepszą pracownicą. Dziewczyna stara się być punktualna na swoją nocną zmianę i komunikatywna. Kiedy jednak na plotkach ze swoją szefową zmiany spotyka Reece'a wszystko diametralnie się zmienia. Emma od samego początku czuje pociąg do swojego głównego szefa i jest na tyle odważna (albo głupia), żeby z papierami, których potrzebował udać się do jego apartamentu.
A potem zdobyć tytuł najlepszej obciągary pracownicy hotelu. 

Już na starcie zapowiadam Wam, że cytaty, które zostaną przytoczone są właśnie z tej książki (aż takiej wyobraźni to nawet ja nie mam). Co więcej, moje komentarze mogą być nieco wulgarne, ale ta książka jest tak głupia, że nie da się inaczej jej określić. 

„Piorun” z tyłu opisany jest jako „Niezwykle Gorąca i Zabawna Historia”. Zastanawiam się, kto to wymyślił i na jakiej podstawie tak stwierdził. Bo widzicie... nawet naćpana nie byłabym w stanie polubić tej książki. Nie wiem, co Angel Payne brała podczas pisania „Pioruna”. Mam wrażenie, że autorka naoglądała się filmów z DC i Marvela, a potem włączyła jeszcze filmy pornograficzne i stwierdziła, że w sumie napisze sobie książkę. Ba! Nie jedną, a piętnaście! (15!) 
Mam nadzieję, że wydawnictwo Edipresse się nad nami zlituje i nie zaserwuje nam w Polsce kolejnych powieści z tej serii. 

Sam początek zapowiadał się naprawdę ciekawie, szczególnie to porwanie. Myślałam, że „Piorun” wciągnie mnie w swój świat, ale niestety doczytałam go do 220 strony i będąc zmęczona psychicznie odłożyłam tę książkę z daleka od oczu. Bo nawet okładka zdążyła mnie zmęczyć. 
Ale za to na tych 220 stronach znalazłam takie „kwiatki”, że planowałam napisać Wam z nich wiersz. Problem w tym, że nie dało się, jakoś składnie ułożyć ich w kolejności, aby miał on sens. 
Zatem będzie bez wiersza, ale z masą cytatów i komentarzami. Uwaga, będzie długo! 


„Tyłek tej kobiety to dzieło sztuki, płótno na którym mógłbym malować pociągnięciami mojej spermy, aż ona osiągnęłaby orgazm zamiast...” - Słyszałyście panie? Mamy dzieła sztuki zamiast czterech liter. Od dzisiaj siedzicie nie na tyłku, czy dupie, ale na dziele sztuki. Może to jakiś Picasso? Swoją drogą, wie ktoś jak osiągnąć orgazm po samych pociągnięciach spermy na pośladkach? Autorka chyba wie, ale nie podzieliła się z nami tą wiedzą. Szkoda. Zawsze to jakiś nowy rodzaj seksu. 

„Mam wrażenie, że ta wypukłość zbliża się do mnie ( krocze Reece'a ). Czuję jej żar na twarzy.” - Okej... Facet stoi w miejscu, babka przed nim klęczy, a jego krocze zbliża się do niej (może z nadświetlną prędkością ) samo. SAMO się zbliża. On stoi w miejscu, ona też. A krocze się zbliża. To jakiś nowy rodzaj przemieszczania się bez ruchu właścicieli? I jeszcze... jak można czuć żar na twarzy przez spodnie?

„Doprowadzona do doskonałości sztuka walenia konia również nauczyła mnie paru rzeczy, na przykład tego, że moja sperma świeci teraz jak odpad nuklearny, gdy wiruje w odpływie prysznica.” - Wait. Gościu podobno zalicza pannę, za panną, a posiada „doskonałą zdolność walenia konia”? Coś mi tu śmierdzi. Żeby go tylko ta sperma nie skaziła promieniowaniem. 

„Czy zmieniły się w małe jagódki otoczone nabrzmiałymi aureolami” - tu chodzi o sutki Emmy. Słuchajcie, wszyscy widzieliśmy w swoim życiu jagody. Czy one mają jakieś aureole? Może mnie coś ominęło. Payne chce być ponętna i używa porównań do jedzenia, pisząc o sutkach. A mi jedynie, zachciało się iść do lasu na jagody. A... zima jest. Nie ma jagód. Szkoda.

„Jej wargi tworzą idealne kółko, gdy sięga nimi po czubek kutasa jak dziewczynka przystępująca do komunii” - Tu chyba zabrakło mi komentarza. Łączenie seksu i religii? Nie jestem na tym punkcie wrażliwa i generalnie mnie to nie bulwersuje, ale serio? Szkoda, że nie bzykają się w konfesjonale. 

„Moja sperma wcale jej nie zabija!” - No shit, Sherlock. Eureka. Wygrałeś talon na Emmę i balon.

„Ona właśnie osiąga piętnasty orgazm....” - to chyba jest już trupem. Reece ty nekrofilu.

„Welwetowy króliczek – szepcze” - Velvet, miękki jak aksamiiiiit!

„- Ja... Ja chcę twojej spermy. Tutaj. W... W mojej cipce.
Ściska i kropla pada na moje rozdygotane wargi (które? Sromowe, czy usta?).
Wystrzeliwuję do gwiazd” - No to powodzenia w kosmosie. Swoją drogą, Emma nie potrzebuje dużo. Wystarczy kropla spermy Recce'a i już ma orgazm.

„A mimo to kołyszę się dobrowolnie, ocierając wilgotne wnętrze o ten grzeszny sworzeń.” - czyli, że o penisa? Czy konar drzewa? A może kawałek obudowy łóżka?

„Oto stajemy się gwiazdą stworzoną ze światła i żaru. Oślepiającą, płonącą z taką siłą, że zwieńczeniem musi być wybuch.” - Czyli, że supernova?

„Tysiące odprysków energii rozprzestrzeniają się po moim łonie, jakbym nagle stała się kulą plazmy.” - znam kulę PLAZMOWĄ, którą wynalazł Tesla. Ale kulę plazmy już nie. Jakaś nowa fizyka?

„Każda kropla mocy w moim kutasie....” - od dzisiaj panowie nie macie spermy. Macie krople mocy! Piosenka „Mam tę moc” ma teraz inne znaczenie. 

HIT! [Reece nakłada kondoma] „ Gdy tylko gumka zaciska się na moich jajach [...]” - to taka gumka, która obejmuje i penisa i całe jądra? Taka z woreczkiem na końcu? 

HIT2 „Że chociaż mógłbym swoim kutasem prowadzić sanie pieprzonego Mikołaja...” - Ma ktoś numer do Laponii? Zadzwonię do Mikołaja i powiem mu, że mamy chętnego penisa pociągowego. 

„Mój kutas mnie tylko lśni jak laser. Jest jak laser napędzany kataklizmem. Przedziera się przez kosmos oślepiającego żaru i furii, aż wybucha jak cholerna gwiazda, przelewając płynne życie w ostateczną ciemność.” - tu chyba chodzi o czarną dziurę, która pochłania światło i wszystko, co znajdzie się w jej pobliżu. Ale mogłam nie zrozumieć tej jakże ambitnej autorki, z wykształceniem astronomicznym i astrofizycznym, gdyż mój mózg przestał trawić tę książkę. 

Mam nadzieję, że przeszliście przez wszystkie cytaty. Mam nadzieję, że Was nie zanudziły. I mam też nadzieję, że sami oceniliście „Pioruna”. Więcej pisać nie muszę. 

Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu