Pages

poniedziałek, 28 stycznia 2019

„Fearless” - Carly Phillips


Czyli jak na 150 stronach, nie napisać nic i dostać wysoką ocenę na Goodreads.


„Fearless” Carly Phillips było z tego co pamiętam za darmo, do pobrania na Amazonie i to pewnie dlatego się na nie skusiłam. Teraz już wiem, dlaczego była za darmo. 


Kane Harmon pracuje w warsztacie samochodowym ojca. Interes jednak należy do samego Kane'a, gdyż dawno temu jego ojciec oddał mu warsztat, aby chłopak mógł go bardziej rozwinąć. 
Pewnego dnia zostaje wysłany po zepsutego na drodze SUVa. Z niechęcią, bo wolałby żeby ktoś inny po niego pojechał, jedzie po auto i tam spotyka Halley Ward. Halley, która mieszka w tym mieście i której historię o rodzinach zastępczych zna każdy w miasteczku. 
Mężczyzna pomaga kobiecie i zawozi jej auto do warsztatu, a potem sprawdza wadę samochodu, a w międzyczasie zaprasza Halley na kolację. Przyjacielską na początek.
Dziewczyna się nie zgadza, bo wypada jej kolacja z siostrą, z racji świętowania sprzedaży domu, gdyż Phoebe jest agentem nieruchomości. 
Tego samego dnia wieczorem, po kolacji z siostrą, dziewczyny udają się na drinki do klubu. 
Kiedy Ward zostaje sama, będący „przypadkiem” obok Kane, podchodzi do niej i zaczyna z nią rozmawiać, a potem odwozi do domu. 
Z początku nie łączy ich nic konkretnego, spotykają się, poznają, ale nie uważają się nawet za przyjaciół, bądź kolegów. 
W końcu ich znajomość, zaczyna schodzić na inne poziomy, a matka marnotrawna dziewczyn, która po wyjściu z więzienia pojawia się, aby odzyskać znajomość ze swoimi córkami, ma w tym znaczący udział. 

Nie czytajcie tego. 
Nie polecam. 
Z początku myślałam, „Jak ktoś lubi serię Until, to ta trylogia też mu się spodoba”, ale rozmyśliłam się co do tego. 
Nie wiem, dlaczego to ma tak wysoką ocenę na GR, (ponad 4), bo ta książka zasługuje, w dobrych wiatrach na 3. W dobrych wiatrach.


Bohaterowie są płytcy, jak woda w kałuży. Kane widząc pierwszy raz Halley myśli penisem, a nie mózgiem i namiętnie chce ją przelecieć, za każdym razem kiedy ją zauważa w pobliżu. Halley niby ma jakieś uprzedzenia i odczuwa strach do bliższej relacji z ludźmi, przez wydarzenia ze swojego dzieciństwa, ale jest to tak markotnie napisane, że szkoda o tym wspominać. 

Może i czepiam się szczegółów, ale SUV to nie model samochodu, a nie zostało wspomniane, jakim wozem konkretnie jeździ bohaterka. Wiecie... nie miałabym nic przeciwko, gdyby to było tylko rzucone ot tak, a tutaj Kane jest MECHANIKIEM SAMOCHODOWYM. Także skoro wchodzimy w kwestię napraw aut i warsztatu samochodowego, to może zbliżmy się do tego bardziej? Wiecie, można chwytać wiele srok za ogon, aż wszystkie odlecą i nie zostanie nam nic. 


Autorka wprowadziła siostry głównej bohaterki, żeby dać sobie możliwość napisania kolejnych części tej trylogii, ale nie mam zamiaru ich czytać, ani dawać kolejnej szansy, jak zrobiłam to w przypadku serii „Until”, która jest nieporozumieniem. I mimo że trzecia okładka z cyklu podoba mi się najbardziej, mimo że są to trzy oddzielne historie... nie. Nie będę się męczyć. 
Co więcej, Wam też nie polecam. 
Typowo słodkopierdząca historyjka o niczym, w której podczas czytania nie czujemy niczego innego jak znudzenie. 

„Fearless” trafia na listę czarnych książek. Jedynym plusem tej pozycji jest jej długość, bo chociaż jest na tyle krótka, że nie zmarnowałam połowy dnia na takie badziewie. 
Kończąc, nie polecam... nie bierzcie się za to, bo szkoda Waszego czasu. Wystarczy, że ja swój zmarnowałam, ale przynajmniej mogę Was ostrzec przed słabą książką, więc mam z tego jakiś pożytek.